Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Italia wraca do marzeń

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Jeszcze w lutym parlament dostanie projekt reformy konstytucji i ordynacji wyborczej. W marcu– reforma rynku pracy. W kwietniu – administracji, a w maju – systemu podatkowego.

Tak wyglądało pierwsze oświadczenie Matteo Renziego w Pałacu na Kwirynale, tuż po tym, jak otrzymał od prezydenta Włoch misję uformowania nowego rządu. Już kilka dni później Renzi przekonuje parlament, że taki plan nie jest bynajmniej kwestią jego odwagi, ale po prostu absolutnej konieczności państwa. „Poprzedni rząd był nieruchawy i ugrzązł w błocie” – dosadnie argumentuje w pierwszym „premierowskim” wywiadzie dla telewizji RAI – i nie był zdolny zrobić nawet tego, na co istnieje w kraju zgoda od 30 lat: reformy wymiaru sprawiedliwości! „Ja idę naprzód – mówi Renzi – cóż, najwyżej odeślą mnie do domu.”

Krytycy Renziego widzą w tym tylko retorykę i nieprzeciętne umiejętności komunikacyjne nowego premiera. Jego mowy istotnie robią wrażenie: wygłaszane z głowy, jasnym językiem, z prawdziwą pasją. Ta pasja i dar przekonywania jest bodaj największą siłą Renziego. „Il Grande Comunicatore” – z uznaniem przyznaje nawet jego główny konkurent, niezniszczalny Silvio Berlusconi.

To uznanie ma także swoje polityczne powody. Renzi bowiem radykalnie zerwał z dotychczasową obsesją lewicy, dla której usunięcie i aresztowanie Berlusconiego było przez lata pierwszym, jeśli niejedynym w istocie celem politycznym. Po grudniowym wyborze na nowego przywódcę lewicy Renzi nie tylko spotkał się z Berlusconim, ale uzgodnił z nim kształt ustrojowej reformy państwa, w tym zwłaszcza dysfunkcjonalnego we Włoszech prawa wyborczego.

Politycznym ideałem nowego premiera jest bowiem likwidacja niszczącego włoską politykę od lat partyjnego konfliktu i zastąpienie go jak najdalej posuniętym współdziałaniem wszystkich, dla przeprowadzenia fundamentalnej reformy państwa. Renzi do współpracy zaprasza nawet populistę Grilla, który kontestuje całą włoską politykę, a nowego premiera nazywa „nowym mafijnym bossem” i „karierowiczem bez skrupułów”.

Nie dziwota, że najciekawszym dzisiaj pytaniem we Włoszech jest to, co przeważy? Wola i entuzjazm nowego premiera, czy raczej wieloletnia inercja włoskiej polityki oraz niemrawość i korupcja administracji i sądownictwa? Renzi na dodatek postanowił przejąć władzę w kraju, który nadal tkwi na dnie kryzysu finansowego. W takich okolicznościach jego entuzjastyczne plany reformatorskie muszą budzić tym większe obawy. Tym bardziej, że – co charakterystyczne dla polityków populistycznych – Renzi na razie unika formułowania szczegółów.

Przykład pierwszy z brzegu. Zatory płatnicze niszczą dzisiaj włoski biznes, a sektor publiczny zalega włoskim firmom z wypłatą astronomicznej sumy 60 miliardów euro należności. Z tego zresztą powodu Rzym stoi w obliczu postępowania karnego ze strony Komisji Europejskiej. Renzi mówi: odblokujemy te kwoty już w ciągu 15 dni i zaraz potem obniżymy klin podatkowy o „kwotę dwucyfrową”. Włoscy komentatorzy pytają zatem: OK, tylko to jest 100 miliardów euro na wejściu. Ciekawe by było wiedzieć, gdzie Renzi je znalazł?

Dynamizm Renziego i nieznane dotąd w Italii tempo, które narzuca, sprawia, że rzeczy muszą się wyjaśnić bardzo prędko. Ale ryzyko, które podjął, jest ogromne. Przy wszystkich –niebłahych – ideologicznych różnicach, figura Renziego przypomina węgierskiego premiera Victora Orbana, który na przekór światu postanowił dowieść, że wielkie ambicje i wielkie reformy są możliwe nawet w dzisiejszej mocno zatęchłej i inercyjnej Europie. Włoskim senatorom Renzi powiedział: „Wracamy do naszych marzeń o Italii!”. Po czymś takim nie może już być po prostu jeszcze jednym, nawet nie najgorszym, premierem. Matteo Renzi jest skazany na to, aby spełnić te marzenia. Albo odejść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski