Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   IV liga - Małopolska

Wisła II
Skawinka - Górnik Brzeszcze 1-0 (0-0)

   Grupa zachodnia

Na koniec Mamczur

Skawinka - Górnik Brzeszcze 1-0 (0-0)

   1-0 Mamczur 90. Sędziował Mariusz Krupa z Bochni. Żółta kartka - Pawelak. Widzów 300.
   Skawinka: Barcik 5 - Ł Rapacz 4 (70 M. Rapacz), Orzechowski 5, Poskrobko 4 - Czekaj 5, Jezioro 4, Skowronek 5, Kliś 4 (68 Kuczek), Woźniak 3 (46 Motyka 4) - Radziszowski 5 (65 Ziarkowski), Mamczur 6.
   Górnik: Surzyn 5 - Dziadzio 4, Pawelak 3, Żmuda 4 - Maroszek 5, Kozieł 4, Bartula 6, Klakla 4, Sporysz 4 (56 Brańka) - Bieroński 5, Bartuś 5.
   Była dokładnie 45 sekunda 45 minuty drugiej połowy, gdy Franciszek Skowronek ustawił piłkę w narożniku boiska. Dośrodkował z rzutu rożnego i Marcin Mamczur mocną "główką" trafił do siatki. Niespełna 50 sekund później, gdy sędzia skończył spotkanie, trener gości Mariusz Wójcik krzyknął do swoich zupełnie załamanych piłkarzy: - Frajerzy, przegrać taki mecz.
   Trener gości miał rację, bo miejscowi nie zagrali dobrze. Wprawdzie już w 1 min Mamczur podał do Roberta Radziszowskiego, a ten mocno strzelił, lecz zastępujący przebywającego poza granicami kraju Jacka Kotajnego Piotr Surzyn obronił. W 13 min Łukasz Bartuś zagrał do Pawła Sporysza, lecz uderzenie tego drugiego Grzegorz Barcik wybił nad poprzeczkę. Po dwóch minutach Mariusz Kozieł podał do Bartusia, ten zagrał do Piotra Maroszka, lecz Barcik i tym razem obronił. W 26 min efektowną akcję prawą stroną przeprowadził Radziszowski, lecz Mamczur nie zdążył do centry.
   W 63 min Rafał Brańka zagrał do Tomasza Bierońskiego, który przez pół boiska biegł sam na sam z bramkarzem, by podać mu piłkę w ręce. W 82 min główkował Mamczur i Arkadiusz Bartula wybił futbolówkę z linii bramkowej, a w 85 min po rzucie wolnym pośrednim z 12 metrów od bramki, Skowronek trafił w mur. Mecz rozstrzygnęła (któryż to już raz w Skawinie z udziałem Mamczura) opisana na wstępie akcja w samej końcówce.
   (KG)

Rutyna gości

Orzeł Piaski Wielkie - MKS Trzebinia-Siersza 0-3 (0-2)

   0-1 Moskal 3, 0-2 Stojewski 19, 0-2 Ciepichał 81. Sędziował Piotr Madoń z Wadowic. Żółte kartki: Piwowarczyk - Brózda. Widzów 200.
   Orzeł: Wiśniewski 4 - Turbasa 5 (82 Bieńkowski), Tomana 5, Załęga 4 - Łysak 5 (77 Kozień), Fima 5, Łazarczyk 4, Bamburowicz 5, Piwowarczyk 3 (46 Wątor 4) - Bańbuła 5, Łabuś 5.
   Trzebinia: Dudek 8 - Dąbek 6, Witek 6, Mrózek 6 (80 Sieprawski) - Wolak 5, Kasprzyk 6 (90 Witkowski), Brózda 6, Klimek 5, Tanistra 6 - Moskal 7 (71 Ciepichał), Stojewski 8 (88 Kopiec).
   W 1 minucie po akcji gospodarzy Mariusz Łabuś posłał piłkę tuż obok słupka. Dwie minuty później świetną akcję przeprowadzili Tomasz Wolak i Robert Moskal. Ten pierwszy uciekł prawą stroną Arturowi Piwowarczykowi, podał do Moskala, który uderzeniem z pierwszej piłki trafił w "okienko". Piłkarze Orła rzucili się do ataków, ale defensywa gości likwidowała ich zapędy. W 19 min Dąbek wyłożył piłkę Stojewskiemu, ten chciał dośrodkować na pole karne, ale piłka zatoczyła łuk i wpadła do bramki obok zaskoczonego Marcina Wiśniewskiego. Od tego momentu goście oddali inicjatywę, skutecznie się bronili, a mając w bramce świetnie dysponowanego Grzegorza Dudka mogli być spokojni o wynik. Gracze z Piasków Wielkich atakowali z impetem. W 23 min Grzegorz Bamburowicz uderzył z wolnego, ale Dudek pewnie złapał piłkę. W chwilę później mocny strzał z rzutu wolnego Andrzeja Turbasy wylądował na słupku. Tuż przed końcem pierwszej połowie piłka po niesygnalizowanym strzale Moskala przeszła obok słupka.
   W drugiej połowie piłkarze Orła z pasją atakowali. W 50 min Bamburowicz zagrał dokładnie do Tomasza Bańbuły, ale w ostatniej chwili tego drugiego uprzedził Dąbek wybijając piłkę na róg. Za moment piłka po strzale Turbasy minimalnie minęła słupek. W 73 min technicznym lobem próbował zaskoczyć Dudka Rafał Łysak, ale golkiper gości musnął piłkę, która trafiła w poprzeczkę. W 81 min po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marka Tanistry Norbert Ciepichał strzałem z 5 metrów ustalił wynik.
   (PAN)

Ile dla Przybylskiego?

Wisła II Kraków - Zasole Unia Oświęcim 2-0 (0-0)

   1-0 Szałęga 57, 2-0 Brożek 69, Sędziował Ryszard Świerczek z Tarnowa. Żółta kartka Maciesza. Widzów 150.
   Wisła II: Przybylski 6 - M. Zając 5, B. Zając 5, Rygielski 5 - Baszczyński 5, Kulawik 5, Husejko 5, Łach 4 (59 Wójcik) - Paweł Brożek 5 (82 Szafraniec), Szałęga 5.
   Unia: Jarosz 6 - Sibik 5, Wojtulewicz 5, Snadny 5, Paweł Maciesza 4 - Sobczyk 4, Cienkosz 5, Adamczyk 4, Jasek 4 - Heród 4 (58 Rymek), Mańka 4.
   Wychodząc ze stadionu Wieczystej, na którym rozgrywają mecze rezerwy Wisły, pierwszy bramkarz mistrzów Polski Artur Sarnat zasugerował dziennikarzom, że Jackowi Przybylskiemu należy się za wczorajszy mecz maksymalna ocena, bo przecież nic nie zawalił. To prawda, lecz prawdą jest też, że oświęcimianie przyjęli jedyną taktykę umożliwiającą wyjście z honorem ze starcia z zapleczem mistrzów - bardzo wzmocnioną defensywę. I kolejną prawdą jest, że krakowianie, kierowani przez doświadczonego przecież Tomasza Kulawika, nie mogli sobie poradzić przez niemal godzinę. Ba! W 8 min nieoczekiwanie Patryk Mańka był sam na sam z Przybylskim, lecz przegrał ten pojedynek.
   Krakowianie długo atakowali bez przekonania. W 20 min Marcin Hajduk uderzył nad bramką, po minucie Piotr Wojtulewicz omal nie zaskoczył Rafała Jarosza chcąc wybić piłkę, po chwili Kulawik uderzył z 20 metrów obok bramki. Wiele ruchu robił na boisku Marcin Baszczyński, lecz dla drużyny nie wynikało z tego zbyt wiele.
   Goście niemal nie wychodzili z własnej połowy, lecz do 57 min utrzymywali bezbramkowy remis. Dopiero wtedy Kulawik podał precyzyjnie do Marcina Szałęgi, który posłał piłkę do siatki. Po chwili mocne uderzenie Baszczyńskiego trafiło w Wojtulewicza, a w 66 min po centrze Pawła Brożka Marek Zając strzelił obok słupka. Po kolejnych trzech minutach Dominik Husejko zacentrował z lewej strony i Brożek przesądził ostatecznie o zwycięstwie wiślackich rezerw. Mimo utraty goli, goście dalej nie przejawiali chęci ataku. A że i krakowianie nie wykazywali zbytniej ochoty do gry, więc wynik nie uległ zmianie.
   (KG)

O wiele za mało

Garbarnia Kraków - Beskidy Andrychów 4-1 (2-0)

   1-0 Lament 21, 2-0 Bizoń 34, Lizak 47 (karny), 3-1 M. Miarka 53, 4-1 Śliwa 88. Sędziował Ryszard Frączek z Tarnowa. Żółte kartki: Lipecki - Milej, Ryłko. Widzów 150.
   Garbarnia: Nita 5 - Łysak 4, Dzierżanowski 4, Bizoń 5 - Nazarewicz 5 (79 Strączek), Lipecki 4 (85 Śliwa 2), Lament 6, Borowczyk 4, Rożek 5 - Lizak 6 (72 Jamróz), Paszkiewicz 5 (79 Feluś).
   Beskidy: Ł. Toma 3 - Leśnik (35 R. Miarka 3), Walczak 3, Milej 3, Nowak 3 - Malczyk 4, D. Gołba 3, Kapera 3, M. Toma 3 - M. Miarka 5, Ryłko 4.
   Spora część kibiców drużyny z Ludwinowa w 79 min, gdy po centrze Roberta Nazarewicza debiutujący w Garbarni Andrzej Paszkiewicz zmarnował kolejną okazję bramkową "główkując" obok słupka, zaczęła wychodzić ze stadionu. Krakowianie prowadzili, lecz grali od kilkudziesięciu minut bardzo źle. Po zdobyciu trzeciego gola, z rzutu karnego, po faulu Łukasza Tomy na Andrzeju Lizaku gospodarze całkowicie dostosowali się do poziomu najsłabszego w grupie, w dodatku poważnie osłabionego rywala. Mecz oglądał wiceprezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej Jerzy Kowalski, może więc przekaże kolegom z zarządu, że utrzymywanie tak rozdętej IV ligi prowadzi do karykaturalnych wynaturzeń. Trudno winić andrychowian, że skorzystali z szansy awansu, spytać należy, dlaczego ją otrzymali. Piłkarze Beskidów zagrażają czasem swemu zdrowiu. W 24 min Łukasz Toma wpadł na Przemysława Leśnika. W efekcie po 10 minutach obrońca opuścił plac - bramkarz, choć co chwilę łapał się za głowę, pozostał, bo... nie miał go kto zastąpić. Zderzenie było przypadkowe, brak możliwości zmiany już jednak na pewno nie.
   W pierwszej połowie krakowianie pokazali wiele ciekawych akcji, bo goście praktycznie im nie przeszkadzali. W 21 min Krzysztof Lipecki z lewej strony własnego pola karnego podał do Dariusza Lamenta, ten po kilku sekundach przerzucił na prawo do Nazarewicza, który dobiegł z piłką pod bramkę i dośrodkował. Lizak nie opanował jej, lecz Lament zdążył dobiec na pole karne i uderzyć pewnie do siatki. W 34 min Grzegorz Bizoń strzelił z 25 metrów i Ł. Toma zauważył piłkę za późno, by móc skutecznie interweniować.
   Uzyskany dwie minuty po przerwie trzeci gol rozluźnił gospodarzy i w 53 min Mateusz Malczyk podał do Marcina Miarki, który pokonał Adama Nitę. Potem goście jeszcze przez chwile atakowali. Rozkojarzeni krakowianie raz po raz marnowali znakomite sytuacje bramkowe i dopiero Stanisław Śliwa, który wszedł 5 minut przed końcem gry, spokojnie przebiegł z piłką pół boiska, ograł Ł. Tomę i strzelił do pustej bramki.
   Prezes Garbarni Maciej Gigoń trafnie zauważył, że gdyby zawodnicy jego klubu potraktowali gości poważnie, to wygraliby przynajmniej 14-0, a nie 4-1.
(KG)

Trzeci raz tak samo

Babia Góra Sucha Beskidzka - Fablok Chrzanów 0-3 (0-2)

   0-1 Feluś 21, 0-2 Oczkowski 40, 0-3 Milcz 70. Sędziował Wojciech Popow z Krakowa. Żółte kartki: Feluś, Broniek, Olszowski, Antonik. Czerwona kartka Broniek (druga żółta 78 min). Widzów 300.
   Babia Góra: Dudek 4 - J. Zajda 4, Stróżak 4, E. Sitarz 3, G. Sitarz 4 (74 Opara) - M. Zajda 5, Pacyga 4 (67 Bielarz), Kuczek 4, Brańka 4 - Pilarczyk 4 (84 Cichy), Świerkosz 5.
   Fablok: Gielarowski 7 - Szafran 5 (65 Łukasik), Antonik 5, Wójcik 5, Broniek 5 - Synowiec 5, Pokojski 6, Olszowski 6 (83 Bil), Feluś 7 (78 Klinkosz) - Milcz 7 (78 Żmuda), Oczkowski 7.
   W 21 min pierwsza odważna akcja gości przyniosła im powodzenie. Włodzimierz Pacyga wybijając piłkę sprzed własnego pola karnego trafił w Łukasza Felusia, który nie namyślając się zbyt wiele z 20 metrów z lewej strony posłał piłkę w przeciwległy róg. W 40 min Artur Oczkowski plasowanym strzałem z linii pola karnego podwyższył wynik.
   Gospodarze strzelali z dystansu, lecz uderzenia Świerkosza w 42 min i Stróżaka w 43 min były za słabe. W 45 minucie Emil Sitarz przy rzucie karnym przegrał pojedynek z Łukaszem Gielarowskim, który wyczuł intencję strzelca, odbijając piłkę.
   - To już trzeci mecz na własnym boisku, który po pierwszej połowie przegrywamy 0-2. Wcześniej tak było w spotkaniach z Górnikiem Brzeszcze i Kalwarianką - mówił kierownik Babiej Góry Edward Sochacki.
   Goście po przerwie zdobyli jeszcze jedną bramkę. Najbardziej doświadczony piłkarz Fabloku Paweł Milcz zaskoczył Grzegorza Dudka strzałem z 15 metrów.
   (ZAB)

Czarne chmury

Wieczysta Kraków - Kalwarianka 0-2 (0-1)

   0-1 Włodarczyk 35, 0-2 Balonek 90. Sędziował Sebastian Pasek z Tarnowa. Żółte kartki: Bartosik, Salamon. Widzów 150.
   Wieczysta: Biernacki 3 - T. Liszka 4, Ścigalski 4, Bartosik 5 (75 Pawłowski), A. Cybulski 3 - Pytel 4, Łopata 5 (53 Nowak), Dąbrowski 5, Salamon 4 - Miś 5 (66 Kwiatkowski), Semper 4 (53 T. Surowiec).
   Kalwarianka: Kościelnik 6 - Pawlikowicz 5, Jamróz 7, J. Kozik 5 - Marzec 6, Żurek 5, Daniel 6, Michulec 6 (88 Pilch), R. Kozik 6 - Włodarczyk 7 (84 Ćwiękała), Niewidok 7 (65 Balonek).
   Czarne chmury zebrały się w sobotę nad Wieczystą. I nie chodzi tutaj tylko o sytuację w tabeli krakowskiego zespołu, lecz warunki atmosferyczne, w jakich przyszło grać IV-ligowcom. Około 70 minuty zaczęło się oberwanie chmury, a rzęsisty deszcz z krótkimi przerwami padał do końca meczu. Mimo że przez moment widoczność nie przekraczała kilku metrów, sędzia nie przerwał spotkania. Wręcz przeciwnie, przedłużył je o kilka minut. I właśnie wtedy po centrze Daniela z lewej strony Biernacki przepuścił piłkę i Balonek z najbliższej odległości zdobył drugą bramkę dla przyjezdnych.
   Goście zaatakowali pierwsi. W 7 min po centrze Adama Włodarczyka Sebastian Marzec uderzył tuż nad poprzeczką. Na drugi strzał przyjezdnych trzeba było czekać prawie kwadrans. W 21 min Bogusław Jamróz uderzył z rzutu wolnego, ale także nie trafił. Cztery minuty wcześniej Mirosław Semper ładnie uderzył z narożnika pola karnego. To była jedna z niewielu akcji ofensywnych krakowian w pierwszej części gry. Od 25 min atakowała Kalwarianka. W 32 min po rzucie rożnym wykonywanym przez Rafała Kozika piłkę po "główce" Jamroza Rafał Biernacki wybił nogami. Trzy minuty później Włodarczyk otrzymał doskonałe podanie od Jamroza i w sytuacji sam na sam nie dał szans krakowskiemu bramkarzowi.
   Przez kilka pierwszych minut drugiej połowy bardziej aktywni byli piłkarze Wieczystej. W 55 min Marcin Dąbrowski uderzył za wysoko z około 20 metrów. Zryw Wieczystej trwał krótko i znów - do rozpoczęcia ulewy - mecz się wyrównał. A w bardzo trudnych warunkach lepiej radzili sobie przyjezdni. Raz po raz z prawej strony szły ataki na bramkę Biernackiego. Ale paradoksalnie gol padł po akcji lewą stroną...
RAFAŁ CZERKAWSKI

Pierwsze na wyjeździe

Clepardia Kraków - Pogoń Miechów 1-2 (0-1)

   0-1 Stefańczyk 40 (samob.), 0-2 Raczyński 71 (wolny), 1-2 A. Brussman 76 (głową). Sędziował Piotr Nosal z Oświęcimia. Żółte kartki: D. Brussman, A. Brussman, Mazur - Boroń, Świeca. Widzów 150 (w tym połowa z Miechowa).
   Clepardia: Pietrzyk 4 - Pasterczyk 4, A. Brussman 6, D. Brussman 5 - Szczepaniak 5, Hazior 5, Gurbiel 4 (66 Czyżewski), Mazur 6, Stefańczyk 3 (46 Baran 4) - Ptak 4 (56 Bała), Augustyn 4.
   Pogoń: Frączek 5 - Kazieczko 6, Szymanek 5, Krawiec 5 - Włudarz 4, Ślazik 4, Machnik 6 (86 Janus), Raczyński 6, Boroń 5 - Świeca 5, Guzik 4.
   Beniaminek z Miechowa odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, będąc o tę jedną bramkę zespołem lepszym od Clepardii, która do meczu przystąpiła bez trenera Stefana Pietraszewskiego. Zrezygnował on z pracy w minionym tygodniu. Skład i taktykę na Pogoń ustalili więc sami zawodnicy. - Sami się dogadaliśmy, kto zagra w podstawowej jedenastce, kto kiedy zejdzie. Prezes klubu miał swoje typy, ale okazały się takie same jak ustalone przez nas - powiedział Maciej Bała, zawodnik Clepardii, w poprzednim sezonie występujący w barwach Pogoni. Bała "odgrażał się" przed sezonem, że swemu poprzedniemu klubowi strzeli kilka bramek, ale w sobotę nie miał nawet sytuacji, by obietnicy dotrzymać.
   Przez prawie pół godziny gospodarze starali się wykorzystać specyfikę swego boiska (małe i nierówne), wybijali seryjnie kornery, oddali parę strzałów, ale niegroźnych. W 40 min goście skontrowali. Boroń podał z lewego skrzydła na prawą stronę do wychodzącego na pozycję Włudarza, którego jednak ubiegł Stefańczyk, kierując piłkę głową do własnej bramki opuszczonej przez golkipera Clepardii, też próbującego interweniować. Tuż przed przerwą szansy nie wykorzystał Raczyński, który dostał podanie od Świecy, ale źle przyjął piłkę i strzelił niecelnie.
   Zaraz po przerwie zaatakowali goście, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Guzik, Raczyński trafił w poprzeczkę, a Machnik strzelił metr od słupka. Dwie okazje mieli niebawem gospodarze, lecz Ptak spatałaszył, a Mazur uderzył nad poprzeczką. W 71 min Pogoń zdobyła drugiego gola. Raczyński, specjalista od wolnych, uderzył z niespełna 30 metrów, piłka odbiła się od zawodnika w murze i po rykoszecie wpadła do siatki. 4 minuty później idealną szansę na podwyższenie wyniku zmarnował Guzik. Po chwili było już tylko 1-2. Po niepotrzebnym faulu Krawca Mazur zacentrował z wolnego spod linii autowej prosto na głowę wysokiego A. Brussmana, który trafił pod poprzeczkę. W odpowiedzi, w 78 min, Raczyński przymierzył chytrze z wolnego pod poprzeczkę, ale Pietrzyk zdołał wybić piłkę na korner.
   W końcówce rozpętała się ulewa, w tych anormalnych warunkach miejscowi zaciekle dążyli do remisu, goście zaś kontratakowali. I jedni, i drudzy - nieskutecznie.
   (RK)

Zadecydowała "czerwień"

Dalin Myślenice - Alwernia 2-1 (0-0)

   0-1 Kuźmiński 61, 1-1 A. Wyroba 65, 2-1 Rudzki 89. Sędziował Witold Romanowski z Suchej Beskidzkiej. Żółte kartki: Kuźmiński, Klimek, Gołdyn, Dukała. Czerwona kartka Kuźmiński (63 min druga żółta). Widzów 200.
   Dalin: Blak 6 - Małota 5, Fornalik 5, Nawieśniak 5 - A. Wyroba 6, Stoch (43 G. Wyroba 4) Nowak 5, Rudzki 6, Tomeczko 7 - Czajczyk 5, Cygan 4 (83 Lech).
   Alwernia: Ciupek 5 - Dukała 5, Kuciel 6, Lubański 5 - Kuźmiński 0, Pawela 5, Jajko 6, Przepiórka 5, Ziach 3 (46 Burliga 3) - Gołdyn 5, Klimek 5.
   Choć myśleniczanie przeważali, to od początku piłkarze Alwerni realizowali swój plan gry. Atakowali rzadziej, ale groźniej i w pierwszej połowie stworzyli groźne sytuacje pod bramką, trzeciego już w tym sezonie, po Macieju Palczewskim i Dariuszu Juszczaku bramkarza Dalinu - Krystiana Blaka. W 43 min Krzysztof Kuciel uderzył w słupek z rzutu wolnego.
   Także po przerwie goście stwarzali groźne sytuacje. W 49 min Arkadiusz Wyroba wybił piłkę z bramki po uderzeniu Pawła Przepiórki. W 61 min Przepiórka dośrodkował z lewej strony z rzutu wolnego i Jacek Kuźmiński zdobył gola. Dwie minuty strzelec bramki obejrzał drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik i goście grali w osłabieniu. Zanim zdążyli się do tego przystosować, Paweł Tomeczko kolejny raz zacentrował spod linii bocznej i niepilnowany Arkadiusz Wyroba "główką" nie dał szans Przemysławowi Ciupkowi. W 80 min Paweł Jajko znakomicie podał do Przepiórki, który był sam na sam z Blakiem, lecz bramkarz gospodarzy wygrał ten pojedynek. W przedostatniej minucie zmęczeni obrońcy Alwerni zostawili na polu bramowym samotnego Tomasza Rudzkiego. Tomeczko znów dośrodkował, a Rudzki przyjął piłkę i ustalił wynik szczęśliwie wygranego przez Dalin meczu.
   (KG)

Na kłopoty Szuba

Garbarz Zembrzyce - Karpaty Siepraw 2-2 (1-1)

   1-0 Bączek 12, 1-1 Kapusta 45, 1-2 Rączka 48, 2-2 Barcik 73 (karny). Sędziował Piotr Kukułka z Tarnowa. Żółte kartki: Raczek, K. Głuc, Kolber - Turcza, Szyba, Kapusta. Czerwone kartki: T. Szablowski (niesportowe zachowanie 39 min), Kaputa (druga żółta 74 min).
   Garbarz: Karlak 3 - Kawczak 4, K. Głuc 4, Raczek 5, Barcik 6 - Wojtaszczyk 5, Bączek 7, Sibik 5 (70 Głowacz), Jończyk 4 (55 Błasiak 2), Frączek 8, Pacyga 4 (55 Kolber 2).
   Karpaty: Szuba 8 - Kleczyński 4, B. Szablowski 5, Turcza 5, Szaporów 5 - Małoga 4 (46 Bętkowski 3), Wyroba 6, T. Szablowski 0, Ciężarek 5 - Kapusta 0, Rączka 8.
   W kolejnym meczu, który wobec zalania boiska w Zembrzycach piłkarze Garbarza rozegrali w Makowie Podhalańskim, padł remis,
   W 10 min po zagraniu z rogu Sławomira Bączka Piotr Wojtaszczyk poradził sobie z Grzegorzem Turczą, ale Sławomir Frączek nie sięgnął piłki. Dwie minuty później na lewym skrzydle Frączek ograł Sebastiana Kleczyńskiego, piłkę na środku linii pola karnego przejął Sławomir Bączek i posłał ją w okienko bramki Marka Szuby.
   Trener Grabarza Eugeniusz Fornalczyk przydzielił najlepszemu strzelcowi IV ligi Wojciechowi Rączce opiekuna. Rafał Kawczak nie bardzo mógł sobie jednak poradzić. Rączka siał sporo zamieszania pod bramką gospodarzy. W 45 minucie Paweł Raczek wybił piłkę pod nogi Michała Ciężarka, który zagrał do Rączki, ten posłał futbolówkę wzdłuż bramki, a że Bartłomiej Karlak nie opanował jej, Paweł Kapusta skorzystał z prezentu.
   Winę za utratę drugiej bramki także ponosi bramkarz gospodarzy, który dał się zaskoczyć Rączce strzałem z wolnego w bliższy róg. W 73 minucie Piotr Wojtaszczyk dokładnie podał do Frączka, którego w polu karnym faulował Szuba. Z decyzją arbitra nie mógł się pogodzić Kapusta, którego sędzia usunął z boiska.
   W końcówce bohaterem w drużynie gości był Szuba, który uratował swój zespół od porażki.
   - Tak to już jest, że zespół, który kończy mecz w osłabieniu, zawsze jest bardziej zdeterminowany. Zabrakło nam dzisiaj trochę szczęścia - mówił po meczu trener Garbarza Eugeniusz Fornalczyk.
    (ZAB)

IV-ligowcy w ocenie "Dziennika"

   45 - Rączka (Karpaty), M. Kasprzyk, Mrózek, Witek (Trzebinia/Siersza)
   44 - Jamróz (Kalwarianka), Dudek (Trzebinia/Siersza)

Najlepsi strzelcy

   9 - Rączka (Karpaty)
   5 - Lizak (Garbarnia)**S. Frączek (Garbarz), Bartuś (Górnik), Stojewski (Trzebinia/Siersza)
   
4 - **Kuźmiński (Alwernia), Czajczyk (Dalin), R. Kozik (Kalwarianka), Hajduk (Wisła II)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski