Kadr z filmu "Iwonka" - Jadwiga Smosarska i Wojciech Brydziński Fot. Filmoteka Narodowa
FILM. W holenderskich archiwach odkryto zaginioną megaprodukcję polskiej kinematografii z lat 20.
- Błąd wynikał z tego, że fragmenty "Iwonki" zostały nawinięte na szpulkę z niemiecką produkcją - mówi "Dziennikowi Polskiemu" prof. Tadeusz Kowalski, dyrektor Filmoteki Narodowej, do której z Holandii kilka dni temu trafiły fragmenty obrazu. Na uwagę zasługuje fakt, że to oryginalna wirażowana (koloryzowana) taśma nitro, łatwopalna, pochodząca z czasów blisko momentu powstania "Iwonki". W kadry wstawione zostały napisy w języku holenderskim.
Do tej pory nawet nie wiadomo było, że film był dystrybuowany zagranicą. Niestety, jest niekompletny: składa się z trzech fragmentów o łącznej długości 326 metrów, co przy 16 klatkach na sekundę daje ok. 20 minut projekcji. To niewiele, biorąc pod uwagę, że cały film mieścił się na taśmie mierzącej ok. 3 tys. metrów.
Pierwszy fragment, najdłuższy, mający 200 metrów zachował się w bardzo dobrym stanie. Taśma jest barwiona na żółto, a kilka ostatnich scen na pomarańczowo. Kolejny, liczący 122 metry, znajduje się w dużo gorszym stanie. Sama taśma ma się całkiem nieźle (tylko kilka rozerwań i ubytków), jednak zapisany na niej obraz jest bardzo zniszczony. Widać, że taśma była kiedyś zalana, przez co kadry zostały miejscami zmyte. Także zielony wiraż uległ zniszczeniu i na prawie całej długości taśmy widoczne są plamy i zacieki. Trzeci fragment, barwiony na różowo, liczy około czterech metrów i także jest uszkodzony, a obraz mocno rozmyty.
- Teraz poszczególne fragmenty zostaną przejrzane, poddane konserwacji. To sporo pracy, biorąc pod uwagę stan niektórych fragmentów taśm - mówi prof. Tadeusz Kowalski.
"Iwonkę" uważano za zaginioną. Do tej pory wydawało się, że po filmie zostały zaledwie trzy fotosy. Obraz z 1925 roku w reżyserii Emila Chaberskiego uchodził co prawda za banalny melodramat (tak określa go prof. Tadeusz Lubelski w "Historii kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty"), niemniej był najdroższym filmem wytwórni Sfinks należącej do Aleksandra Hertza, megaprodukcją tamtych czasów z ogromnym budżetem i plejadą polskich aktorów - od słynnej i uwielbianej gwiazdy Jadwigi Smosarskiej, przez Marię Gorczyńską, Leona Łuszczewskiego, Stefana Jaracza, Mirę Zimińską, po Mieczysława Frenkla i Józefa Węgrzyna.
Film opowiada historię osieroconej Iwonki, która przyjmuje posadę guwernantki. Zakochuje się w niej syn pracodawcy. Niestety, bez wzajemności, bo dziewczyna kocha porucznika Wojska Polskiego.
- Takie znaleziska pojawiają się niezwykle rzadko, stąd ich waga jest ogromna. Wypełniamy białe plamy polskiej kinematografii - dodaje prof. Tadeusz Kowalski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?