Iza Kuna nie przyznała się mamie, że zdaje do szkoły filmowej
Od małego wiedziała, że będzie aktorką. Uwielbiała oglądać filmy, regularnie czytała „Ekran” i występowała w szkolnych akademiach. Dlatego po maturze zdała do łódzkiej Filmówki. Potem było ciężko - ale w końcu, dzięki komedii „Lejdis”, zdobyła uznanie.
Telewizja Polska postanowiła uczcić jubileusz stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości wyjątkowym serialem. Tak narodziły się „Drogi wolności”, które oglądamy od początku września w Jedynce. Tym razem wysokie nakłady finansowe zostały spożytkowane z sensem - powstał wizualnie atrakcyjny serial, o pomysłowej fabule i z dobrym aktorstwem. Za to ostatnie odpowiedzialne są głównie kobiety, a w tym Iza Kuna. Prezentuje ona na ekranie niezobowiązujące aktorstwo - dalekie od wymuszonych póz i ogranych schematów. A wszystko to dzięki zdrowemu dystansowi do aktorstwa.
- Kocham swój zawód, ale niespecjalnie go szanuję i nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Nigdy nie spełniałam żadnej misji. Porównajmy aktorstwo do zawodu lekarza. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek uratowała komukolwiek życie. Powtarzam - to piękna profesja, natomiast uważam, że zwyczajna, coraz bardziej zwyczajna - deklaruje w „Pani”.
***
Pochodzi z Tomaszowa Mazowieckiego. Mieszkała z rodzicami i starszą o dziesięć lat siostrą naprzeciw tkalni - stąd cały dzień słychać było w jej mieszkaniu odgłos pracujących krosen. W zakładach Mazowia pracował ojciec Izy. Miała z nim wyjątkową relację.
Czytaj więcej:
- "Mama nigdy nie powiedziała: „Musisz mieć to i to” albo „Musisz się uczyć tak i tak”. Sama byłam ambitna"
- Iza Kuna i jej biografia
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.