Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja śpiewam zawsze, nie potrzeba mi estrad

Wacław Krupiński
Edyta Geppert: Jestem optymistką. I marzycielką
Edyta Geppert: Jestem optymistką. I marzycielką Adam Wojnar
Edyta Geppert opowiada nie tylko o swojej nowej płycie „The Best Of”

- Łatwo się wybierało 16 piosenek na płytę „The Best Of”?

- Łatwo. Wybór niektórych był oczywisty. Sporą część zaproponował Piotr Loretz, a niektóre zostały zasugerowane przez wytwórnię.

- Oczywiste to te kojarzone z Tobą od lat, jak „Zamiast”, „Jaka róża, taki cierń”, „To nic, że to sen”, „Och, życie, kocham cię nad życie”, „Nie, nie żałuję”… Są i trzy obcojęzyczne, z Twej płyty „Follow The Call”…

- …jak wiem, choćby z rozmów po recitalach, publiczność bardzo je polubiła. Potwierdził to prowadzony niegdyś na mojej stronie internetowej ranking. I te wskazania też miały wpływ na wybór… Ale, powtórzę, głównie czuwał nad nim Piotr. Przyznam, że posłuchałam tego zestawu z przyjemnością.

- O, pierwszy raz słyszę od Ciebie, zawsze tak skromnej, że słuchałaś siebie z przyjemnością.

- Błagam cię, nie siebie! Tylko tego zestawu piosenek. Bo trzeba mieć dużo szczęścia w życiu, by dostać takie perełki, mądre i melodyjne, które ci autorzy i kompozytorzy oddali właśnie mnie.

- Szczęściu trzeba umieć pomóc…

- To też prawda - trzeba wiedzieć, kogo słuchać, z kim przebywać, kim się inspirować…

- Ty masz Piotra Loretza, aktora, Twojego nauczyciela z warszawskiej Szkoły Muzycznej im. Chopina, później męża…

- Tak się zdarzyło. Ale męża zostawmy w domu. W pracy towarzyszy mi wymagający reżyser i mobilizujący mnie na co dzień menedżer.

- Te 16 piosenek to nagrania studyjne głównie z Twoich pierwszych płyt…

- …z wyjątkiem „Zamiast”, nagranego na żywo na pierwszą czarną płytę „Recital live” w Teatrze STU.

- Jest też „Szukaj mnie”, piosenka z filmu „Kogel-mogel”, w której nie od razu można było rozpoznać głos znany z „Zamiast” czy „Jaka roża, taki cierń”…

- To reżyser Roman Załuski poprosił, bym zaśpiewała dziewczęcym głosem. Potraktowałam to jak zadanie aktorskie. Tonacja jest ta sama, ale faktycznie śpiewam inaczej. Po swojemu zaśpiewałam ją dopiero na płycie z kompozycjami Seweryna Krajewskiego „Nic nie muszę”.

- Dobrze, że nie miałaś wtedy zadania, by utwór zaśpiewać basem?

- Gdyby trzeba było… To kto wie? W końcu wykonuję zawód usługowy.

- Pod warunkiem, że nie wiążą się z tym jakiekolwiek artystyczne kompromisy.

- Kompromisy mają to do siebie, że nikt z nich nie jest do końca zadowolony. Więc lepiej na wstępie narazić się odmową niż później cierpieć z powodu chwili słabości.

- Wraz płytą audio jest i DVD - bodaj pierwsze w Twej karierze… Nigdy nie nagrałaś koncertu na DVD…

- Były rozmaite próby, ale nigdy nie doprowadzone do końca, dopiero teraz Warner Music Poland, dzięki dyrektorowi Piotrowi Kabajowi, postanowił to zmienić. Zaczyna od przypomnienia materiałów z dwóch pierwszych lat…

- Od V Przeglądu Piosenki Aktorskiej; wygrałaś jego konkurs interpretując „Czekaj no, Higgińszczaku” z musicalu „My Fair Lady”, „Nie opuszczaj mnie” i „Rimbaud, aniele stróżu mój” - i od tego wszystko się zaczęło…

- To zmieniło moje życie. Bo w moich planach nie było drogi artystycznej. Owszem, lubiłam śpiewać, ukończyłam rok wcześniej wspomnianą Szkołę im. Chopina, ale nie łączyłam przyszłości z zawodową sceną. Ja i tak śpiewam w każdej sytuacji, mnie do tego nie potrzeba wielkich estrad…

- Niektórzy mężczyźni śpiewają przy goleniu…

- Ja pod prysznicem.

- Jak bohater popularnego filmu wyreżyserowanego przez Woody`ego Allena „Zakochani w Rzymie”. Ale on umiał tylko pod prysznicem.

- A ja śpiewam jadąc na koncert, przed koncertem, w trakcie, w drodze powrotnej i w domu też.

- To jaki miałaś niegdyś pomysł na życie?

- Mieć rodzinę, dom, być normalną kobietą…

- O ile wiem, to się udało…

- Proszę, nie wyciągaj mnie na osobiste zwierzenia.

- W roku 1991 mówiłaś mi, że po ponad dwuletniej przerwie po urodzeniu syna, kiedy postawiłaś na rodzinę, myślałaś nawet, by do zawodu już nie wracać. Szczęśliwie tak się nie stało… „Trudno mi żyć bez śpiewania” - to była puenta tej rozmowy.

- I nic się w tej mierze nie zmieniło.

- Po wygraniu we Wrocławiu, w czasie kolejnych dwóch lat dostałaś dwukrotnie Grand Prix festiwalu w Opolu, główne nagrody na festiwalach na Malcie i w Bratysławie…

- Dzięki temu, że byli wokół mnie ludzie, którzy wierzyli we mnie i ja uwierzyłam w siebie… I uznałam, że taka droga w życiu ma sens. Wcześniej dawałam sobie dwa, trzy lata, które miały rozstrzygnąć, czy nadaję się do tego zawodu. Był to szalony okres - ta liczba koncertów, nagrań, wyjazdów… Skąd wzięłam na to siły?

- Mówią, że młodość ma swe prawa. A dodałbym i miłość…

- Do śpiewania na pewno.

- Myślałem też o innej. Przyjechałaś do Krakowa z Piotrem nagrywać w teatrze STU wspomnianą płytę prosto po wziętym rano w Warszawie ślubie.

- Może opowiem jeszcze o DVD…

- Bardzo proszę.

- Są na nim piosenki z musicali, jak i fragment telewizyjnego „Sylwestra w Jedynce”.

- Mało kojarzysz się z tanecznymi rytmami sylwestrowej nocy…

- I też na tym jednym poprzestałam, śpiewając m.in. Gershwina „Nie przejmuj się” w wersji właśnie sylwestrowej. Jest także fragment Listy Przebojów Muzyki Poważnej Programu II TVP z nagraną przeze mnie „Serenadą” Schuberta, o którą słuchacze bardzo się upominali. A na koniec „Godzina z… Edytą Geppert”, niezwykle wtedy popularny program telewizyjny Niny Terentiew, w którym mogłam już mówić o swoich przemyśleniach na temat piosenki, pracy na estradzie, jak i zaprezentować kilka piosenek.

- Czy to wydawnictwo z wyborem piosenek i DVD znaczą, że zmierzasz do finału swej kariery?

- Życie pisze różne scenariusze, ale mam wrażenie, że jeszcze mam dość siły i poznałam swój zawód na tyle, by mieć odwagę z wiarą pójść dalej. A wiara, jak wiadomo, czyni cuda.

- Przed 15 laty mówiłaś mi: „Wierzę w piosenkę”, tak też nazwałaś swą dziewiątą płytę.

- I teraz swą wiarę umocniłam.

- A zarazem, o czym rozmawialiśmy nieraz, zawęża się świat twórców, którzy pisali dla Ciebie, coraz trudniej o nowe piosenki…

- To prawda. Bo nie jest łatwo znaleźć takie, które nie byłyby miałkie tekstowo. Bo to teksty mnie niosą, one sprawiają, że mam czym podzielić się z publicznością. Ale oczywiście nie zamierzam jeszcze kończyć działalności. „Nie jest źle, nie jest źle /Jeszcze nie, jeszcze nie dziś nie o tej porze…”.

- To ja nie przypomnę dalszego ciągu tego śpiewanego przez Ciebie tekstu. Zakończmy optymistycznie.

- Świetnie. Bo, jak wiesz, jestem optymistką. I marzycielką.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski