Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja żyję, psiakrew!

Wacław Krupiński
Pamiętam rozbiegane oczy ekspedientek sklepów w Moskwie, gdy w drugiej połowie lat 70. pytałem o płyty Włodzimierza Wysockiego. W Polsce już był legendą, którą jeszcze wzmocnił Jacek Kaczmarski. Ale legendarnym artystą, już za życia, był przede wszystkim w ówczesnym Związku Radzieckim.

Za bilet na jego koncert oferowano przydział na mieszkanie spółdzielcze w Moskwie, dyspozytorzy lotów zatrzymywali dla spóźnionego artysty kołujący już na pasie startowym samolot do Paryża, celnicy przymykali oczy, gdy przemycał cokolwiek dla swej żony Mariny Vlady, milicja nie dostrzegała, że gnał po Moskwie swym mercedesem o wiele za szybko. On, bard wolności, dla władzy był wrogiem (choć prywatnie cenili go i rozmaici partyjni dygnitarze). Ale ludzie - dzięki Teatrowi na Tagance, gdzie wcielił się m.in. w Hamleta, dzięki rolom filmowym, a zwłaszcza dzięki wyśpiewywanym niskim, ochrypłym barytonem pieśniom - go wielbili. Niepublikowany, niewydawany na płytach, docierał do nich na mniej czy bardziej legalnych koncertach. Jego teksty ręcznie przepisywano, jego pieśni nagrywano na kasetach.

Dopiero w 1979 radziecka "Melodia" wydała longplay Wysockiego, osobliwie w wersji eksportowej, z angielskim tytułem (ani pytając o zgodę, ani nawet nie informując artysty o samym fakcie). I tylko w ciągu roku sprzedano tej płyty czternaście milionów egzemplarzy! Ta sama płyta doczekała się też wydania w Bułgarii, Finlandii i Japonii, osiągając w ciągu trzech lat identyczny wynik. Bo sława barda przekroczyła już granice - miał za sobą występy we Francji, w USA. Trwa ta sława do dziś, o czym wie świetnie Marlena Zimna, która nie tylko zrobiła w Moskwie doktorat z Wysockiego, ale i stworzyła w rodzinnym Koszalinie wspaniałe muzeum artysty, przyciągając na coroczny festiwal ludzi z całego świata.

25 lipca 1980 roku Wysocki zmarł. Żył 42 lata. Wódka i narkotyki, w które uciekł, miotany walką o ocalenie swej wolności, zrobiły swoje. Na wieść o jego śmierci na okrętach Radzieckiej Floty Północnej ich dowódcy, rzecz jasna samowolnie, opuścili flagę państwową do połowy masztu. A potem odbył się w Moskwie pogrzeb manifestacja. Przed Teatrem na Tagance, gdzie wystawiono trumnę z ciałem artysty, już nad ranem zaczął gromadzić się tłum. Rozpędzony przez milicyjne tzw. polewaczki szybko powrócił. Kolejka tych, którzy chcieli oddać Wysockiemu hołd, ciągnęła się aż do Kremla. W Moskwie trwała właśnie olimpiada i to nagle nie ona przyciągała uwagę zagranicznych dziennikarzy. Jeden z dygnitarzy miał wtedy rzec: "Przez całe życie nam bruździł, i nawet po śmierci zepsuł nam takie święto!".

Trafił też bard do Księgi Rekordów Guinnessa w kategorii "Najliczniej uczęszczane pogrzeby". Choć tak naprawdę nie wiadomo, czy żegnało barda sto tysięcy wielbicieli, czy był ich aż milion.

10 lat temu, w ćwierćwiecze tej śmierci, Jerzy Satanowski przygotował spektakl muzyczny "Konie narowiste", szczęśliwie wciąż grany. I właśnie otworzył nim VI Krakowskie Miniatury Teatralne, kolejny raz powołane do życia przez Śródmiejski Ośrodek Kultury w Krakowie, a konkretnie Monikę Lato i Łukasza Lecha. Mirosław Baka, Artur Barciś, Arkadiusz Brykalski, Mirosław Czyżykiewicz, Mariusz Kiljan, Artur Żmijewski, w towarzystwie Beaty Lerach, Anny Ozner, Magdaleny Piotrowskiej i Margity Ślizowskiej przywołują, wybrane z kilkuset, opowieści Wysockiego, opracowane muzycznie przez Hadriana Filipa Tabęckiego. Parę z tych interpretacji - jak "Miszka Szyfman" Barcisia, "Gimnastyka" i "Trójkąt bermudzki" Kiljana, "Konie narowiste" Czyżykiewicza - to sceniczne perły. Wielki, poruszający, mądry spektakl. Kolejny dowodzący wrażliwości Satanowskiego, wszak polonisty, na słowo. Na sens.

Kończy przedstawienie wezwanie Włodzimierza Wysockiego z wiersza "Pomnik": "Ja żyję, psiakrew!". Te jego pieśni to pomnik najwspanialszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski