Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Bąk: Mundialu nie da się porównać z niczym innym

Jaromir Kruk
Jacek Bąk zagrał dwa razy na MŚ – w 2002 i 2006 roku
Jacek Bąk zagrał dwa razy na MŚ – w 2002 i 2006 roku FOT. WOJTEK WILCZYŃSKI
Rozmowa. – W organizacji pojawi się mnóstwo niedociągnięć, a wszystko może przysłonić tylko triumf „Canarinhos” – mówi Jacek Bąk, były reprezentant Polski.

Miał Pan okazję grać na wielkich imprezach. Teraz gdy słyszy Pan hasło mundial, to jakie nasuwają się pierwsze skojarzenia?

Jestem dumny, że zagrałem dwa razy w finałach mistrzostw świata. Oczywiście pozostał niedosyt, bo w Korei Południowej i Niemczech nie wyszliśmy z grupy. Można to porównać do biegu maratońskiego – dobiegasz na stadion, gdzie jest meta i padasz ze zmęczenia, dajesz się wyprzedzać. My graliśmy kapitalnie w eliminacjach, a w mundialach wszystko się psuło.

Po każdym mundialu były analizy, dlaczego nie udało nam się wyjść z grupy. Myśli Pan, że tak się działo przez kontrowersyjne powołania kolejnych selekcjonerów?

Zdecydowanie w mniejszym stopniu niż przez przygotowania. W wielkich turniejach, mundialach i Euro miałem do czynienia z trzema selekcjonerami i każdy serwował nam zbyt mocne treningi. Owszem, nikt nie narzekał, bo toczyła się walka o miejsce w wyjściowej jedenastce, ale już na turniejach brakowało świeżości, luzu.

Gdy w Niemczech wyszliśmy na stadion przed potyczką z Ekwadorem i zobaczyliśmy, że na trybunach 70 procent to Polacy, czuło się gęsią skórkę. Żałuję tych mundiali, bo tego nie da się porównać z niczym innym, a mówi to człowiek, który zagrał także w Euro, Lidze Mistrzów, Lidze Europy. Głupio jest, gdy ludzie w ciebie wierzą, a ty ich zawodzisz.

Teraz finały przeżywamy bez kadry, bo ciągle czegoś nam brakuje do awansów. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest sporo, a błędy popełniają kolejni selekcjonerzy, choć na pewno na niektórych pozycjach nie mamy odpowiedniej jakości.

Faworyci są jak zwykle ci sami, ale kogo spośród grona kilku drużyn Pan typuje na mistrza świata?

Brazylię. Ma znakomity zespół, ale gra pod ogromną presją. W tym kraju wielu nie podoba się to, że mimo biedy i korupcji organizuje się mundial. Na pewno w organizacji pojawi się mnóstwo niedociągnięć, a wszystko może przysłonić tylko triumf „Canarinhos”. Sportowo spodziewam się bardzo interesujących zmagań.

Francji, której Pan kibicuje, nie zaszkodzi absencja lidera tej drużyny Francka Ribery’ego, który nie zagra w Brazylii z powodu kontuzji?

Na pewno to duży problem, ale może „Tricolores” zostaną czarnym koniem mundialu. Didier Deschamps nie chciał mieć w zespole niepokornych gwiazd, kosztem porządku, a myślę, że powołał paru znakomitych, ale też mniej znanych szerszej widowni zawodników.

Niektórzy Pańscy koledzy z boiska wciąż grają na wysokim poziomie. Stąd Pana sentyment np. do reprezentacji Kamerunu?

We Francji miałem kolegów w gronie czarnoskórych piłkarzy. Choćby Benoit Essou-Ekotto, obrońca który niedawno świętował awans Queens Park Rangers do Premier League. W Lens czegoś tam się ode mnie nauczył i teraz to procentuje (śmiech). W sztabie szkoleniowym „Nieposkromionych Lwów” jest także Rigobert Song, jeden z symboli kameruńskiego futbolu, czterokrotny uczestnik mundialu w roli piłkarza.

Nawet jego osoba nie jest w stanie zminimalizować kłótni wewnątrz tego zespołu. Oni ciągle się kłócą z działaczami o kasę, między sobą, narzekają i dlatego od 1990 roku nie wyszli z grupy na mistrzostwach świata. Szokujące, bo mają świetnych piłkarzy, lecz trudno marzyć o wyniku, skoro górą są indywidualne ambicje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski