Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Pajda z Miechowa już czeka na przyjście Kadrówki

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Sam nie weźmie udziału w Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej , ale - z pomocą przyjaciół - jak co roku powita na rynku jego uczestników. „Kadrówka” wkroczy do Miechowa już we wtorek.

Niewielkie mieszkanie znajduje się na parterze bloku w centrum Miechowa. Właściciel z pokoju zaprasza do środka. Porusza się na wózku inwalidzkim. Wnętrze pełne jest pamiątek i książek. - Nie uznaję internetu - zaznacza. Na ścianie jednego z pomieszczeń imponująca kolekcja białej broni, głównie bagnetów. Jacek Pajda potrafi o nich opowiadać z encyklopedyczną dokładnością: podając kraj i rok pochodzenia, nazwę itp. - Historią zacząłem się interesować w IV klasie szkoły podstawowej - przypomina.

Powodów takich zainteresowań nie brakowało. Dziadek był żołnierzem armii carskiej, a potem uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Ojciec, Mieczysław, był żołnierzem Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, a później wstąpił w szeregi II Korpusu gen. Andersa. - W domu zawsze panowała atmosfera sprzyjająca zainteresowaniom historycznym - nie kryje.

Jako bardzo młody chłopak studiował Encyklopedię Gutenberga. Po ukończeniu szkoły podstawowej i średniej w Miechowie wybrał studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, które ukończył w 1977 roku. Potem na wiele lat zamieszkał pod Jasłem, ale do Miechowa wracał w wakacje. Wtedy po raz pierwszy spotkał się z marszem śladami „Kadrówki”. Przygotowanie teoretyczne miał świetne, bo I wojna światowa to jego specjalność. - O przedwojennych marszach opowiadała mi jeszcze mama. Osobiście z uczestnikami Kadrówki spotykałem się systematycznie od lat 90., ale bez bliższych relacji. Tyle, że pośpiewaliśmy wspólnie piosenki legionowe - wspomina.

Wszystko zmieniło się, gdy w 2003 roku ponownie zamieszkał w Miechowie. Zajmował się m. in. oprowadzaniem po tutejszej bazylice, a to stały punkt dorocznej wizyty „kadrowców”. - Zdarzyło się tak, że akurat zepsuł się mikrofon. Pan Włodzimierz Barczyński, który wtedy oprowadzał, próbował go naprawiać i ludzie zaczęli się rozchodzić. Wtedy zaproponowałem, że to ja ich oprowadzę. Nawet udało mi się załatwić z ministrantem klucz do karceru klasztornego. Oczywiście karcer ich zainteresował jeszcze bardziej niż sama bazylika - wspomina. Na pamiątkę dostał książkę ówczesnego komendanta marszu Jana Kasprzyka z dedykacją.

Z czasem relacje Jacka Pajdy zarówno z komendantem Kasprzykiem jak i częścią uczestników marszu stały się bardzo bliskie, wręcz przyjacielskie. Tradycją stało się wzajemne obdarowywanie podczas kolejnych sierpniowych wizyt. Jacek Pajda skrupulatnie przechowuje m. in. Odznakę Honorową wzorowaną na Odznace I Brygady „Za wierną służbę” (tzw. kierownica) oraz Odznakę Jubileuszową I Kompanii Kadrowej.

Sam też nie chce być dłużny. - Miałem rysunek wykonany przez córkę znajomej z Zarzecza pod Jasłem. Była na nim wieża naszej bazyliki. Napisałem z tyłu dedykację i wręczyłem komendantowi - opowiada. Rok później przekazał coś o wiele cenniejszego, chlubę swojej militarnej kolekcji. To bagnet, który znalazł na polu walki w Łowczówku, gdzie 24 grudnia 1914 roku I Brygada stoczyła bój z Moskalami. Na wystający z ornej ziemi zaostrzony kawałek żelaza natknął się w listopadzie 1988 roku. Zauważył go, gdy wiązał but. - To bagnet austriacki, model 1888, do manlichera. Takie bagnety były na uzbrojeniu armii austro-węgierskiej i Legionów Polskich też - mówi. Nie było żal się go pozbywać? - Skoro mnie odznaczyli, to chciałem się odwdzięczyć i też ich czymś zaskoczyć. Napisałem specjalny certyfikat i dołączyłem jeszcze kserokopię znajdującego się w Bibliotece Jagiellońskiej kalendarza strzeleckiego na 1935 rok wydrukowanego w drukarni w Miechowie.

Z nowym komendantem marszu, Dionizym Krawczyńskim, nie zdążył się jeszcze zaprzyjaźnić, ale we wtorek uczestników powita jak co roku. Dla samotnego, niepełnosprawnego mężczyzny, w dodatku zawodowego historyka, to wyjątkowy dzień. Przyjaciele kuszą go nawet, by sam wziął udział w marszu, ale on nie chce. - Gdybym jeszcze choć na moment schodził z tego wózka, byłoby inaczej. A tak, to nie chcę sprawiać nikomu kłopotu.

ZOBACZ KONIECZNIE:

FLESZ: startuje Tour de Pologne 2018

Źródło: vivi24

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dzieje się w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jacek Pajda z Miechowa już czeka na przyjście Kadrówki - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski