Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Zieliński: ręce, które leczą. Nawet Dariusza Zjawińskiego

Przemysław Franczak
Michał Mak (z lewej) kontra Adam Marciniak z Cracovii
Michał Mak (z lewej) kontra Adam Marciniak z Cracovii fot. Andrzej Banaś
Piłkarska ekstraklasa. Sen o nowej, lepszej Cracovii trwa nadal, choć wczoraj nie zaczął się od razu. Wygrana z Bełchatowem stawia Cracovię w uprzywilejowanej sytuacji przed rundą finałową.

Cracovia – GKS Bełchatów 3:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Olszar 43, 1:1 Covilo 58, 2:1 Rakels 70, 3:1 Zjawiński 80.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Dawid Golis (Skierniewice) i Jakub Winkler (Toruń). Żółte kartki: Marciniak (36, faul) – Baran (56, faul). Widzów: 5114.
Cracovia: Pilarz – Deleu, Sretenović, Polczak, Marciniak – Rakels, Covilo (89 Wdowiak), Budziński (46 Kapustka), Dąbrowski, Dialiba (73 Zjawiński) – Jendrisek.
Bełchatów: Trela – Basta, Baranowski, Telichowski, Zbozień – Michał Mak, Baran (67 Sawala), Szymański, Małkowski (46 Komołow) – Ślusarski, Olszar.

Wszyscy czekali na Cracovię w wersji 2.0, wymyśloną przez debiutującego przed krakowską publicznością trenera Jacka Zielińskiego. Pierwszy test nowego oprogramowania był bardzo obiecujący: pewne zwycięstwo w Bydgoszczy kilka dni wcześniej wprawiło wszystkich w szampański nastrój. Na czele z piłkarzami, którzy chyba uwierzyli, że teraz mecze będę wygrywać się same. Wczoraj nie od razu odpalili. Ba, w pierwszej połowie „Pasy” znów zaprezentowały swoją podstawową, gorszą wersję, choć konfiguracja systemu (czytaj: skład) była identyczna jak w starciu w Zawiszą.

Krakowianie zaczęli spotkanie ospale i przez następne trzy kwadranse nie byli w stanie już się rozkręcić. W tym czasie nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Dariusza Treli, obrońców rywali też nie zmuszali do przesadnego wysiłku. Bełchatowianom, najsłabszemu wiosną zespołowi ekstraklasy, taka gra była na rękę. Sami nie zamierzali ryzykować szaleńczych ataków, jedynie starali się utrzymywać piłkę w bezpiecznej odległości od własnego pola karnego. Krakowianom brakowało pomysłu i determinacji, żeby przejąć inicjatywę. Byli za to bardzo zdekoncentrowani. W 43 minucie gospodarze dostali po uszach za nonszalancką grę. Stracili piłkę, Sebastian Olszar strzelił z ponad 20 metrów i piłka – nie bez winy był Krzysztof Pilarz – wpadła do siatki.

W przerwie zareagował Zieliński. Nie czekał aż zdarzy się cud , tylko zmienił snującego się boisku Marcina Budzińskiego na Bartosza Kapustkę. Coś drgnęło. Najpierw Deleu strzałem z dystansu zmusił do pierwszej interwencji Trelę, chwilę później bramkarz gości był górą w pojedynku z Erikiem Jendriskiem. Jest jednak w Cracovii piłkarz, przed którym drży niemal każda defensywa w ekstraklasie. Nazywa się Miroslav Covilo. W 58 min z rzutu wolnego precyzyjnie dośrodkował Kapustka i bełchatowianie mogli tylko bezradnie przyglądać się, jak potężny Serb zdobywa swoją siódmą bramkę w sezonie, oczywiście głową.

Gospodarze poszli za ciosem. Jeszcze nie wszystko kleiło się w ich grze, ale obrona gości trzeszczała w szwach. Szybko rozerwał ją Deniss Rakels, który w 70 minucie nie zmarnował okazji. Kropkę nad „i” postawił Dariusz Zjawiński. Sprowadzony przed sezonem król strzelców I ligi na swojego pierwszego gola dla Cracovii (i w ogóle w ekstraklasie) musiał czekać do 30. kolejki. I na Jacka Zielińskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski