Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jadowniczanka – Widzew Łódź. 40 lat później znów dojdzie do wielkiego meczu w małej miejscowości pod Brzeskiem? WIDEO

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Mecz Jadowniczanka - Widzew Łódź w 1984 roku w Jadownikach wywołał gigantyczne zainteresowanie
Mecz Jadowniczanka - Widzew Łódź w 1984 roku w Jadownikach wywołał gigantyczne zainteresowanie YouTube/printscreen
To było wydarzenie, jakie do dzisiaj mieszkańcy Jadownik i okolicznych miejscowości wspominają z wielkim sentymentem. Do małej wsi pod Brzeskiem przyjechała legendarna drużyna Widzewa Łódź i to w najsilniejszym składzie z Włodzimierzem Smolarkiem, Romanem Wójcickim i rozpoczynającym wielką karierę Dariuszem Dziekanowskim na czele. Dziś możemy wrócić wspomnieniami do meczu Jadowniczanka - Widzew dzięki reportażowi Arkadiusza Stolarka na kanale YouTube.

„5 września 1984 roku. Tego dnia Widzew Łódź, wówczas dwukrotny mistrz Polski, będący świeżo po pokonaniu Liverpoolu i dojściu do półfinału Pucharu Europy, rozpoczął rozgrywki w Pucharze Polski. Rozgrywki, w których ostatecznie zwyciężył pierwszy i jedyny raz w swojej historii. LKS Jadowniczanka Jadowniki, drużyna ligi okręgowej ze wsi pod Brzeskiem w Małopolsce, po pokonaniu trzech rywali we wcześniejszych fazach Pucharu Polski czekała na przeciwnika w 1/16 finału. Los postanowił skojarzyć drużyny z dwóch biegunów piłkarskiej hierarchii. Jadowniki wyczekiwały na wielki Widzew” – tak rozpoczyna się reportaż zrealizowany przez Arkadiusza Stolarka (autorem zdjęć jest Przemysław Miniatorski), który można obejrzeć na kanale YouTube „Towarzystwo Sportowe” (poniżej).

W filmie wykorzystano materiały archiwalne TVP Łódź, dziesiątki zdjęć i artykułów prasowych. Jednak największą wartością reportażu są opowieści, które snują przed kamerą uczestnicy i świadkowie meczu, wśród których są Andrzej Wołek - strzelec jedynej bramki dla Jadowniczanki w przegranym 1:7 spotkaniu, inni z piłkarzy tej drużyny Janusz Bodzioch i Jerzy Cebula, kibice Józef Mól junior i Jacek Legutko, ówczesny wiceprezes klubu Józef Mól, obecny prezes Tadeusz Zych i sołtys Jarosław Sorys, redaktor Michał Bunio, który relacjonował to spotkanie dla łódzkiego oddziału TVP, a także bohaterowie ze strony Widzewa: ówczesny trener Władysław Żmuda oraz pomocnicy Wiesław Wraga i Tadeusz Świątek.

- Przyjechaliśmy półtorej godziny przed meczem na stadion, a tam pełniutko. Ludzie siedzieli na wysokich topolach, które tam rosły – wspomina Wraga.

- Nie można było wrzucić piłki z autu, bo zaraz za linią siedzieli ludzie. Siedzieli na drzewach, siedzieli na lampach, na dachach samochodów – mówi Andrzej Wołek. I dorzuca anegdotkę:

Na mecz jechałem motocyklem, wiozłem starszego brata, który był w naszej drużynie rezerwowym. Na rogatkach zatrzymała nas milicja i pyta, gdzie jedziemy. Mówię, że na mecz, a oni: „My tam już nikogo nie wpuszczamy”. „Ale ja tam gram!” - odparłem. I wtedy nas przepuścili.

I dobrze zrobili. Bo choć spotkanie od początku miało jednostronny przebieg, gdy Dariusz Dziekanowski między 4. a 9. minutą strzelił trzy gole, a dwa kolejne dołożył stoper Roman Wójcicki, to jednak gospodarze właśnie za sprawą Andrzeja Wołka odpowiedzieli tuż przed przerwą honorową bramką. Trafienie wywołało taki aplauz ponad dziesięciu tysięcy kibiców, jakby Jadowniczanka objęła prowadzenie. I nie miało wielkiego znaczenia, że w drugiej połowie po jednym golu dorzucili jeszcze Włodzimierz Smolarek i Krzysztof Kajrys, bo po meczu dla miejscowych fanów piłki liczyło się tylko to, komu uda się zdobyć autograf gwiazdy futbolu. O czym może zaświadczyć także autor tego tekstu, który jako 16-latek przebił się do Jadownik z Tarnowa i z trudem znalazł miejsce wśród tłoczących się wokół boiska widzów. A potem nawet na moment wparował do łódzkiego autokaru...

38-minutowy reportaż Arkadiusza Stolarka kończy się apelem do obecnych władz Widzewa, który po latach posuchy wrócił do ekstraklasy i nawiązuje do swoich najlepszych tradycji. Mieszkańcom Jadownik marzy się bowiem powtórka z historii, choć teraz zapewne już wyłącznie w towarzyskim charakterze. Najlepiej we wrześniu 2024 roku, na 40-lecie pamiętnego wydarzenia.

- Zapraszam Widzew do Jadownik. Może zahaczył by przejazdem i pokazał się w Jadownikach? Na pewno ich teraz dobrze przyjmiemy. Zagrajcie, proszę was ja, stary kibic – mówi Józef Mól.

Jaki był finał tej historii?

Dla Widzewa mecz w Jadownikach okazał się początkiem najlepszego sezonu w historii startów w Pucharze Polski. W kolejnych rundach pokonał on Piasta Nowa Ruda (3:0), Lecha Poznań (0:0 i 3:1) i Górnika Zabrze (3:0 i 1:3), a w finale po rzutach karnych GKS Katowice (3:1) i jedyny jak dotąd raz sięgnął po to trofeum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski