Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak chłopi na bitwę się wybierali [WIDEO]

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Kobiety ubolewały nad straszną chorobą Maćka, który ozdrowiał słysząc, że kosynierzy idą na Moskala
Kobiety ubolewały nad straszną chorobą Maćka, który ozdrowiał słysząc, że kosynierzy idą na Moskala Fot. Barbara Ciryt
Historia. Insurekcja Kościuszkowska z perspektywy luborzyckich i michałowickich mieszkańców. Widowisko Stowarzyszenia Rodzina Kolpinga, o tym jak mieszkańcy wspominają przygotowania do walki z Moskalami i co zostało im w pamięci po bitwie pod Racławicami.

Biją dzwony. Ludzie wylegli na podwórka. Tadeusz Kościuszko przyjechał do Luborzycy. Naczelnik formował oddziały kosynierów. Chłopi z całej okolicy ciągnęli za wodzem. Te wydarzenia sprzed 223 lat wspominają dziś mieszkańcy gmin Kocmyrzów-Luborzca i Michałowice.

W wielu domach wieczorami opowiadali dziadkowie i ojcowie, jak poprzednie pokolenia mężczyzn zaciągały się do oddziałów kościuszkowskich. O tym, że lud chciał walczyć z Moskalami o wolność Ojczyzny, że nie było broni, więc kuli kosy i osadzali je na sztorc, żeby iść na wroga.

Autor: Barbara Ciryt

- U nas w Luborzycy Kościuszko był 2 kwietnia 1794 roku. Skrzyknął chłopów, poprosił o błogosławieństwo w kościele i ruszył na bitwę pod Racławice, która odbyła się dwa dni później - mówi Robert Prusak, przewodniczący Stowarzyszenia Rodziny bł. Adolfa Kolpinga w Luborzycy. Członkowie tego stowarzyszenia od ponad 20 lat przypominają tę historię przez widowisko teatralne. - Zebraliśmy informacje od mieszkańców, dawne opowieści. Z tego co pamiętają ludzie, co mówiło się o formowaniu oddziałów zrobiliśmy inscenizację - mówi przewodniczący.

Ostatnio Rodzina Kolpinga przygotowała widowisko teatralno-filmowe „Z historią w przyszłość” ukazujące Insurekcję Kościuszkowską z perspektywy mieszkańców. To sposób uczczenia obecnie obchodzonego Roku Kościuszkowskiego.

Wśród aktorów-amatorów są potomkowie Bartosza, kosyniera, który pod Racławicami wykazał się wielkim męstwem, czapką zgasił lont rosyjskiego działa. A Rodzina Kolpinga nuci pieśń o tym chłopie, któremu Kościuszko nadał potem nazwisko Głowacki.

„Bartoszu, Bartoszu nie traćwa nadzieje.
Już lśnią w słońcu wspaniałe, na sztorc wbite koszy
I pieśń popłynęła daleko w niebiosy.”

Aktorzy mówią, że na początku 1794 r., ludzie byli niespokojni. - Wiosna przejmująca jakaś wstała, z oznakami przedziwnymi. Wojna! - prorokował starzec. Ludzie przerażeni potwierdzali: Rodzą się sami chłopcy, znaczy, że wojna znać o sobie daje.

Dowiedzieli się wieśniacy, że Kościuszko na krakowskim Rynku stanął i poprzysiągł Bogu, że wszystkie Polskie krzywdy odbije.

Kościuszko mobilizował chłopów do walki. - A ludziska o Kościuszce tak mówili sobie, że też taka wielka dusza, w tak małej osobie - uśmiechają się uczestnicy widowiska.

W roli Kościuszki wystąpił Włodzimierz Tuchowicz, radny powiatowy: - Puszczać kosy na te chwasty, co nam pola głuszą. Kochać Polskę, nie połową, ale całą duszą - wykrzykiwał. - Czyście dobrze zrozumieli? Dobrze usłyszeli? - pytał. A ludzie odpowiadali: Zrozumielim Naczelniku! Bić Moskali!

Prof. Ryszard Terlecki opowiadał w podkrakowskich gminach, że Rosjanie bali się kosynierów i przez 50 lat pisali o nich w podręcznikach. A pisali, że powstańcy byli słabo uzbrojeni, brakowało im pistoletów, ale mieli inną straszną broń - kosy. Walczyli z kawalerzystami w specyficzny sposób. Pierwszy szereg klękał z kosami skierowanymi w przód. Za nim drugi szereg kręcił kosami ósemki. Dalej stał człowiek ze sztandarem i skandował polecenia dla kosynierów: Kosa w lewo, kosa w prawo, tnij po brzuchu...

Najpierw cięli nimi brzuchy końskie. Zwierzęta przewracały się, jeźdźcy spadali, a kosynierzy rozszarpywali ich. Dlatego Rosjanie zawsze mówili, że na Polaków tylko armaty.

A Bartosz na armatę znalazł sposób - czapkę. Do walki palili się wszyscy. W Luborzycy wspominają, że nawet gdy kto ciężko chorował, to na wieść o wojnie zrywał się, by walczyć. Przykładem był chłopak Maciek. Ciężko zachorował, wszyscy myśleli, że nie wstanie. - Leżał bez pamięci, aż wpadł któryś z kosynierów krzycząc: W Racławicach Moskal stoi, ty tu leżysz, bo się boisz. Wtedy cała choroba minęła. Maciek zerwał się na równe nogi i zawołał: Dawać kosę. Poszedł ze wszystkimi - mówią kobiety. Wspominają też, że nie jedna prosiła męża, by nie szedł na bitwę. Mężczyźni tłumaczyli żonom, że wstydziłyby się za nich, gdyby nie poszli.

A starsi ludzie, gdy już nie mogli przysłużyć się w walce, to wyciągali swoje kiesy i oddawali żołnierzom nawet to, co uzbierali na pochówek. Młodsi zostawiali pola, uprawy i szli.- Gdy Ojczyzna jest w potrzebie wszystko inne rzucaj w kąt -mówili

O Kościuszce i bitwie racławickiej w gminie Kocmyrzów-Luborzyca ludzie całe wieki mówili. - Do mojego pradziadka Walentego Adamczyka, ludzie nie mówili po imieniu, ani nazwisku, ale zwracali się Bartoszu, bo był wnukiem Stanisława Adamczyka, tego który ożenił się z Justyną wnuczką Bartosza Głowackiego - przypomina Teresa Janczyk z luborzyckiej Rodziny Kolpinga.

Jej kuzynka, która również gra w widowisku, Józefa Kalemba zaznacza, że ludzie w kolejnych pokoleniach pokazywali, że cenią męstwo Bartosza. Temu Walentemu Adamczykowi, mojemu wujowi pieśń Bartoszu, Bartoszu śpiewali nawet kolędnicy. - Zaczynali od kolędy, ale na koniec śpiewali pochwałę dla Bartosza:

„Kurzawa wykwita z Racławic co rana,
W mgle dymów armatnich lśni biała sukmana.
Minęła noc ciemna niewoli i dnieje
Bartoszu, Bartoszu nie traćwa nadzieje”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski