Jak Jerzy Rojek farbą piętnował komunistów

Działacz pierwszej "Solidarności" zapowiada, że co roku będzie malował nazwiska komunistów na pomniku FOT. ROBERT SZKUTNIK

Do namalowania napisu 13 grudnia przyznał się Jerzy Rojek, mieszkaniec Kalwarii Zebrzydowskiej, były więzień polityczny i działacz NSZZ "Solidarność" huty "Baildon" w Katowicach.

W 32. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego namalował na pomniku w rynku miejskim czerwoną farbą napis "Jaruzelski". Rozrzucił też wydawane przez siebie pismo i ulotki przypominające ofiary stanu wojennego. Po akcji zgłosił się na policję.

- W każdą rocznicę będę malował na tym pomniku jedno nazwisko z czasów komunistycznego reżimu: Bieruta, Gomułki, Kiszczaka czy Gierka - zapowiada Jerzy Rojek. Dodaje, że sprawcy zbrodni komunistycznych, m.in. tych dokonanych w kopalni "Wujek" muszą być osądzeni. Mieszkańcy przyglądający się akcji malowania napisu byli oburzeni postępowaniem Rojka.

- To przybłęda ze świata. Takie akcje to niech on robi w Warszawie. To jest nasz pomnik - mówi Józef Stanowski z Kalwarii Zebrzydowskiej, którego ojciec Karol walczył w Batalionach Chłopskich. Dodaje, że na pomniku powinna być tablica poświęcona ofiarom pacyfikacji wsi Bugaj dokonanej przez hitlerowców.

Podobną opinię wyraził 80-letni Stanisław Pałosz, rodowity kalwarianin. To nie pierwszy spór wokół pomnika. Mieszkańcy miasta sprzeczają się o niego od 1989 r.

Monument postawiono z inicjatywy PZPR w 1962 r. na 20-lecie powstania ideowej poprzedniczki - Polskiej Partii Robotniczej. Na obelisku widniał napis: "Cześć i chwała bojownikom poległym o Polskę Ludową. Społeczeństwo Ziemi Wadowickiej". Potem "Solidarność" chciała zburzenia pomnika.

W końcu z boku obelisku umieszczono tablicę przypominającą m.in. udział mieszkańców w walkach z okupantem niemieckim.

Robert Szkutnik