Jak krakowianie zostali wystawieni do wiatru

Mecze mistrzostw świata siatkarzy w sierpniu i wrześniu tego roku będą rozgrywane w siedmiu miastach Polski, w tym w Krakowie. Wiadomo było, że na pewno odbędą się tu spotkania jednej z grup eliminacyjnych. Później ogłoszono, że stolicy Małopolski przyznano także prawo organizacji rozgrywek w 3. rundzie, którą dodatkowo stworzono z inicjatywy PZPS.

Ku radości krakowskich kibiców zapowiedziano, że jeśli do tego etapu dostaną się Polacy, to grupa z ich udziałem zagra pod Wawelem. Ostatecznie jednak władze związku miały inny pomysł i "biało-czerwonych" nie zobaczymy podczas MŚ w nowej Kraków Arenie.

Trener żeńskiego zespołu ekstraklasowego z Muszyny Bogdan Serwiński nie kryje rozgoryczenia: - Jako Małopolanin jestem wręcz zbulwersowany taką decyzją. Nie sądzę, by inne turnieje mogły zrekompensować fakt, że nie będzie w Krakowie mistrzostw świata z udziałem Polaków - mówi.

Rzecznik PZPS Janusz Uznański wyjaśnia, że Kraków był tylko jednym z kandydatów do rozegrania meczów 3. rundy, ale stron nie wiązały formalne zobowiązania.

- Ostateczne decyzje wymagały akceptacji Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej. Tak więc trudno rozpatrywać tę kwestię na płaszczyźnie straconych szans - mówi Uznański. - Mistrzostwa świata rozegrane zostaną w siedmiu miastach, aż w czterech z nich zagra reprezentacja Polski. Naturalnie chcielibyśmy, aby kadra gościła wszędzie, ale pamiętać musimy o sportowym aspekcie turnieju. Częste podróże nie służą stabilności formy. Cieszy nas niezmiernie "zapotrzebowanie" na pierwszą reprezentację, lecz mamy ją tylko jedną.

Spotkania 3. rundy zostały przeniesione do Katowic oraz - te z udziałem Polaków - do Łodzi. To oznacza, że w Atlas Arenie biało-czerwoni mogą wystąpić nawet siedem razy! A Kraków, mimo iż odbędą się tutaj tylko mecze jednej z grup w pierwszej rundzie, i tak wyda na promocję zawodów ponad 4 mln złotych (za samą organizację płaci PZPS).

Wyszło więc na to, że odpowiedzialni za organizację mundialu pod Wawelem zbyt wcześnie pochwalili się sukcesem pozyskania organizacji spotkań trzeciej rundy MŚ, bo źle zinterpretowali sygnały płynące z krajowej centrali. Rywale z innych ośrodków byli skuteczniejsi. - Za naszym miastem przemawiała pojemność widowni Kraków Areny, największa ze wszystkich obiektów. Jednak przy ostatecznym ustalaniu terminarza turnieju przypomniano, że wobec Katowic i Łodzi zostały wcześniej złożone przez organizatorów mistrzostw świata zobowiązania w tej sprawie i trzeba było to wziąć pod uwagę - tłumaczy rzecznik krakowskiego Zarządu Infrastruktury Sportowej, Jerzy Sasorski.

Choć można zgodzić się z twierdzeniem, że "krakowska" grupa D mistrzostw świata jest ciekawa (zagrają w niej Włochy, Francja, Belgia, Iran i prawdopodobnie USA) to i tak należy liczyć się z tym, że zainteresowanie kibiców będzie dużo mniejsze niż w przypadku meczów Polaków.

Niejako na "pocieszenie" Kraków ma dostać organizację Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, który w sierpniu będzie ostatnim sprawdzianem przed MŚ (wezmą w nim udział także Rosja, Bułgaria i Chiny). Okazuje się jednak, że i tym razem ZIS pochwalił się prawami do imprezy przedwcześnie, bo na razie Kraków jest tylko jednym z trzech kandydatów!

- W sprawie memoriału prowadzone są jeszcze ustalenia z Fundacją Huberta Jerzego Wagnera, która razem z PZPS zajmuje się organizacją tego turnieju. Powinny być sfinalizowane do końca tego tygodnia. Po myśli Krakowa - twierdzi Sasorski.

Jeszcze mniej konkretnie przedstawia się propozycja organizacji pod Wawelem finału Ligi Światowej w 2015 lub 2016 r., bo nie wiadomo, czy Polska w ogóle dostanie prawa do organizacji tej imprezy.

Jak na razie jedynym potwierdzonym wydarzeniem w krakowskiej Arenie jest czerwcowy mecz Polska - Brazylia na otwarcie obiektu.