Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak ktoś jest dobry, to zagra nawet we wtorek o północy. I wygra.

Redakcja
Michał Listkiewicz podjął się zadania podniesienia pierwszej ligi z kolan. - Moja misja jest możliwa - mówi FOT. WOJCIECH BARCZYŃSKI
Michał Listkiewicz podjął się zadania podniesienia pierwszej ligi z kolan. - Moja misja jest możliwa - mówi FOT. WOJCIECH BARCZYŃSKI
- Kilka miesięcy temu podjął się Pan sterowania Piłkarską Ligą Polską, która skupia wszystkie kluby zaplecza ekstraklasy. Runda wiosenna rusza za tydzień. Pierwszą ligę zobaczymy w nowym, lepszym opakowaniu organizacyjno-marketingowym?

Michał Listkiewicz podjął się zadania podniesienia pierwszej ligi z kolan. - Moja misja jest możliwa - mówi FOT. WOJCIECH BARCZYŃSKI

Rozmowa z MICHAŁEM LISTKIEWICZEM, prezesem Piłkarskiej Ligi Polskiej, która dba o interesy klubów zaplecza ekstraklasy

- Z mojej działalności jestem zadowolony. Jako prezes wszystko tylko spinam i daję trochę doświadczenia. Kluby są aktywne, mamy dobre pomysły.

- PZPN przestał, jak to Pan kiedyś powiedział, traktować te rozgrywki po macoszemu?

- Przestał, zdecydowanie. Muszę zdjąć kapelusz przed prezesem Zbigniewem Bońkiem, który nie dość, że słowa przedwyborczego dotrzymał, to jeszcze realizację przyspieszył. Wszystkie koszta sędziów, obserwatorów oraz delegatów są nagarnuszku PZPN. Ito już teraz, aobietnica była, że stanie się tak odprzyszłego sezonu. To duży wysiłek, bo mówimy o**kwocie miliona trzystu tysięcy złotych. A jeśli chodzi o poprzednie władze PZPN, to wszystko było zostawione tak samopas. Nie wtrącali się, ale też nie pomagali. Już zupełną paranoją było, że kluby musiały sędziom i obserwatorom po meczu w kopercie żywą gotówkę dawać. To było archaiczne, krępujące i zupełnie niezrozumiałe.

- Coś jeszcze udało się w ostatnim czasie załatwić?

- Ważną sprawą jest, że zostaniemy w telewizji. Bo kogo w niej dziś nie ma, tego nie ma w ogóle. W takich żyjemy czasach. Rozmowy z Orange Sport są finalizowane. To stacja, która pierwszą ligę wyprodukowała, moim zdaniem, w sposób perfekcyjny. Może dojdzie jeszcze druga telewizja, która pokazywałaby część meczów. Nie mogę jednak mówić, o którą stację chodzi. Na razie rozmowy się toczą. Mamy taki plan, żeby od nowego sezonu wprowadzić jeden dzień meczowy więcej. Chodzi o to, żeby partner telewizyjny miał więcej możliwości. Myślimy wstępnie o wtorku. Kluby się zgadzają. Co prawda szkoleniowcy coś tam narzekają, mówią o mikrocyklu treningowym, ale nie przesadzajmy z tym szamaństwem trenerskim. Jak ktoś jest dobry, to wyjdzie o północy i wygra.

- Na jak długo zostanie podpisana umowa z aktualnym partnerem telewizyjnym?

- Chcemy związać się na dwa sezony, bo jednocześnie ekstraklasa rozpoczęła przygotowania do uruchomienia swojego kanału i dostaliśmy do tego projektu zaproszenie. Gdyby się udał, byłby czymś kapitalnym. Mielibyśmy, jak Holendrzy, swój kanał tylko i wyłącznie piłkarski.

- Do tego jednak czasu kluby będą mogły liczyć na większe pieniądze z telewizji? Niedawno akurat na to narzekały.

- Będą wyższe, ale też nie przesadzajmy. Dzisiaj raczej wszyscy płacą mniej niż więcej. Kluby narzekają, ale proszę mi pokazać inny polski drugi szczebel rozgrywkowy, który jest w telewizji? Nie ma tego nawet w tak mocnej marketingowo i bizne-sowo siatkówce. To naprawdę duże osiągnięcie.

- Ocieplenie stosunków z PZPN polega jeszcze na czymś więcej?

- Jest taki kierunek, żeby bardziej się zintegrować. W sensie lokalu, siedziby, obsługi administracyjnej, bo to i tak są rozgrywki PZPN. To on układa terminarz, weryfikuje mecze, nakłada kary, zatwierdza transfery. Jesteśmy po rozmowach z Bońkiem. Wykonujemy wolę klubów. PLP jest właśnie po to. Związek udzielił pomocy przy kontroli wejść na stadion. Ustawa wymaga, że od tej rundy musi być elektroniczna kontrola wstępu i zintegrowana ewidencja kibiców. Jest firma, która obsługuje mecze reprezentacji i ekstraklasy. Będą atrakcyjne ceny. Kolejna sprawa to wymóg, żebyśmy zmienili się w spółkę. Rozmawiałem nawet z posłem Ireneuszem Rasiem. Powiedział, że już się nad tym pochylili. Chodzi o to, żeby taki wymóg dotyczył tylko najwyższej klasy rozgrywkowej. W tej materii mamy bardzo duże poparcie PZPN.
- Ciągle jest Pan zdania, że nie ma silnej ekstraklasy bez silnej pierwszej ligi?

- Oczywiście. Taka sytuacja ma miejsce na całym świecie. Jest ciekawa koncepcja ekstraklasy i pierwszej ligi razem. To kwestia trzech, może pięciu lat. Wiąże się z finansami. Na przykład w Niemczech pieniądze w piłce są ogromne. W takiej sytuacji nietrudno się dzielić. Dzielenie jest trudniejsze w biedzie. W Niemczech podział zysków wynosi 78 do 22 procent. W Polsce 99,5 do 0,5. Dopiero powstanie wspólnego przedsięwzięcia telewizyjno-markietingowego może zmienić sytuację. Sponsor główny ekstraklasy mógłby być jednocześnie sponsorem tytularnym pierwszej ligi.

- Póki co jednak sprawa z tym drugim nabrała tempa? To miał być jeden z Pana priorytetów.

- Rozmowy odbywają się często, są dosyć mocno zaawansowane. Od tej rundy takiego sponsora na pewno jednak nie będzie. Firmy mają określony sposób planowania wydatków, ale oceniam, że od nowego sezonu tak na 75 procent sponsor będzie. Idziemy w kilku kierunkach.

- Wszystkie kluby, te duże i małe, ciągną wózek w jedną stronę? Kiedyś narzekał Pan na Cracovię.

- Ten klub budzi zazdrość wszystkich. Ma poukładaną strukturę, piękny stadion, świetnego właściciela, ogromną rzeszę oddanych kibiców. Koledzy z Krakowa na początku myśleli: "My tu tylko przejazdem". Ale też się zaangażowali. Nawet pod przewodnictwem Jakub Tabisza stworzyliśmy podgrupkę. On zbiera postulaty dotyczące opłat, transferów. To taki nieformalny szef. Muszę przyznać, że między klubami jest bardzo fajna atmosfera. Oni się znają, lubią. Wszyscy są po imieniu.

- Jeśli awans wywalczą najwięksi - właśnie Cracovia i Zawisza Bydgoszcz - Pan się ucieszy, czy z punktu widzenia prezesa wolałby jednak Pan, żeby kluby generujące największą oglądalność nadal grały w pierwszej lidze?

- Bardzo się ucieszę. To jest taka sytuacja jak wtedy, kiedy ktoś ma córkę i fajnie ją za mąż wyda. To jednak prawda, że niektóre mecze pierwszej ligi obejrzało w telewizji więcej osób niż spotkania ekstraklasy. Wzrost oglądalności jest niesamowity. Rzędu czterdziestu procent. Świetny był pomysł niedzielnego spotkania w telewizji.

- Szybkie pytanie na koniec: kto wygra walkę o ekstraklasę?

- Po cichu kibicuję Flocie i Termalice. Marzy mi się jednak, żeby wszystko rozstrzygnęło się dopiero w ostatniej kolejce. A kibiców zapraszam na stadiony i przed telewizory. Wiosna na pewno będzie bardzo ciekawa.

Rozmawiał: ŁUKASZ MADEJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski