Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak marnują się unijne pieniądze

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Same turystyczne walory to za mało, by zapewnić utrzymanie zabytku położonego poza głównymi szlakami turystycznymi. A przecież opłacić trzeba też ludzi w nim pracujących. Duma z posiadania historycznego miejsca może być impulsem rozwoju, ale czy to wystarczy?

Na ogół więc zabytek traktowany jest jak kłopot: zniszczyć nie wypada, najlepiej byłoby go się pozbyć, bo na renowację pieniędzy nie ma. Z pomocą idą unijne programy rewitalizacji… jeśli umie się je wykorzystać. Bo możliwych przeznaczeń dla takich miejsc jest multum. Nie tylko szkoły, hotele czy domy weselne.

Też pracownie rzemieślnicze, fotograficzne, architektoniczne, a nawet centra usług internetowych. Zabytkowa budowla może stać się siedzibą młodych firm i inkubatorów przedsiębiorczości. Zadziwiające, jak mało w planach rewitalizacji ogrodów, tras odkryć przyrodniczych, pasiek, szkółek czy zielarskich poletek. A przecież to idealne rozwiązania dla terenów przyklasztornych czy położonych wokół zabytkowych kościołów.

W rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim prof. Marek W. Kozak mówi, że za pieniądze unijne przestajemy doganiać Zachód. Przebija balon samozadowolenia, wskazując przykłady inwestycji chybionych. Ze środków unijnych wznosi się gmachy, miasteczka filmowe, wydumane laboratoria czy muzea. Bez pomysłu na ich późniejsze wykorzystanie. Ze szkodą dla rozwoju Polski, bo „nasza gospodarka jest duża, ale nienowoczesna. Skoro dają pieniądze, najłatwiej coś zbudować i ogłosić sukces”. Ale po co? Za jakie pieniądze potem to „coś” utrzymać? – o tym się nie myśli. Przykładów podobnych działań znamy wiele.

Tymczasem innowacja polega na wspieraniu ludzi, firm i instytucji, które przez lata mają tworzyć rozwiązania niebanalne, dające pracę, zwiększające konkurencyjność gospodarki, produkujące atrakcyjne handlowo przedmioty lub... idee. Jest w tym pewne ryzyko, ale są też wyobraźnia, kalkulacja, mądrość.

Rewitalizacja też rozumiana bywa opacznie. Według prof. Kozaka „zgodnie z początkową definicją to miał być złożony proces prowadzący do przywrócenia na jakimś obszarze aktywności ekonomicznej i społecznej. Czyli muszą w tym być ludzie, musi być teren... To nie może być jeden budynek. Tymczasem wiele projektów rewitalizacyjnych polega na prostym remoncie budynku, ulicy albo przebudowie placu”.

Wydawanie środków unijnych trzeba przemyśleć, zaczynając od przywrócenia słowom ich znaczenia. Rewitalizacja daje szansę pozyskania słusznych pieniędzy na ratowanie zabytków. Pod warunkiem, że będzie projektem kompleksowym, wskazującym cel szerszy niż sama renowacja. Ma zmusić do wysiłku umysłowego, organizacyjnego i planistycznego, w wyniku którego zabytkowa architektura stanie się ośrodkiem nowego życia okolicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski