Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie azbest to... wielka woda

Redakcja
Wytwórnia eternitu działała w Szczucinie w latach 1959-1998 FOT. TOPOL
Wytwórnia eternitu działała w Szczucinie w latach 1959-1998 FOT. TOPOL
Na miejscu dawnej azbestowni panuje wzorowy porządek. W wyremontowanych obiektach nieistniejącej wytwórni eternitu usadowiło się centrum logistyczno-magazynowe "Zielony Port".

Wytwórnia eternitu działała w Szczucinie w latach 1959-1998 FOT. TOPOL

REPORTAŻ. Wygląda na to, że czterotysięczny Szczucin prześladuje pech. Niedawna przeszłość utrudnia rozwój gminy.

- Oczywiście, że kiedy zobaczyło się spadek po zakładach azbestowych, w stanie agonalnym, i wiedziało się, co za produkcja tu się odbywała, człowiek miał psychiczne opory. Ale nie ma obaw. Teren i obiekty przeszły gruntowną rewitalizację, wielokrotnie były prowadzone badania powietrza, zagrożenie zostało usunięte, co potwierdza wydany nam certyfikat - opowiada, prosząc o zachowanie anonimowości, jeden z pracowników "Zielonego Portu".

Wytwórnia eternitu, pokryć dachowych produkowanych z rakotwórczego azbestu i cementu, działała w Szczucinie w latach 1959-1998. Przez dziesięciolecia nie zdawano sobie sprawy, jak szkodliwy ma wpływ na otoczenie. Zagrożeni byli nie tylko robotnicy pracujący w pyle wypełnionym włóknami azbestowymi - niebieskim krokidolitem. Na nowotwory płuc i opłucnej zapadali po latach nawet mieszkańcy sąsiednich domów. Dużym echem odbiła się w miasteczku wiadomość o ciężkiej chorobie wieloletniego dyrektora innego przedsiębiorstwa, które graniczyło z wytwórnią eternitu "Dachy Szczucińskie".

Azbestownia to raz, a wszechobecny eternit - na dachach, podwórkach, drogach, nawet na boiskach sportowych - to dwa. Pod koniec lat 90. gmina Szczucin podjęła starania o przeprowadzenie szczegółowych analiz dotyczących zagrożenia, trwały badania mieszkańców i byłych pracowników "Dachów Szczucińskich". Okazało się, że są miejsca, w których dopuszczalne normy obecności włókien azbestu przekroczone są ponad 50-krotnie! Od 2001 r. wdraża się programy dotyczące unieszkodliwienia niebezpiecznych odpadów.

- Od dziesięciu lat zajmujemy się tym problemem, dużo o tym się mówi i pisze, ale ten rozgłos przyniósł też mniej pożądany skutek - nie ukrywa Andrzej Gorzkowicz, przewodniczący Rady Miejskiej. - W szerokim odbiorze społecznym nasza gmina utrwaliła się jako azbestowa. Ale czy można zajmować się problemem trzymając go w tajemnicy przed światem?

Dekadę walki z azbestem burmistrz Jan Sipior podsumowuje tak: - Kiedy do opinii publicznej dotarły wiadomości o skali zagrożenia, niektórzy ludzie z Polski, mając coś do załatwienia w gminie, przyjeżdżali tu zabierając na wszelki wypadek maski, które miały ich zabezpieczyć przed unoszącymi się w powietrzu włóknami azbestowymi. Wiele razy potencjalni inwestorzy rezygnowali z powodu azbestu. Dzisiaj do ludzi powinny docierać wiadomości, że już nie należy obawiać się Szczucina.

Kazimierz Żurek, radny gminny, szacuje, że jeszcze nie tak dawno znaczna część ludzi, z którymi kontaktował się w różnych częściach kraju, kojarzyła Szczucin z azbestem.

- To będzie powoli mijać. W końcu wydobędziemy się z azbestu i złej sławy. Ponieważ na ten problem jestem uwrażliwiony, będąc w rejonie znanych uzdrowisk nieraz zauważam, że tam jest więcej dachów pokrytych eternitem niż u nas - mówi Kazimierz Żurek.

W spadku po produkcji "Dachów Szczucińskich" gmina otrzymała odpady o łącznej objętości ok. 1 mln m sześć.; 330 tys. m znajdowało się na drogach, utwardzanych resztkami eternitu. Do dziś większość odpadów została usunięta, a od ub. roku w ramach tzw. programu szwajcarskiego demontuje się i wywozi eternit z dachów budynków.
Wciąż jednak za miastem tkwi - jak wyrzut sumienia - hałda odpadów azbestowych. Zagraniczny użytkownik terenu zniknął bez śladu i nie wiadomo, w jaki sposób prawnie przejąć parcelę, by ją zrekultywować.

- Kiedy w dawnych "Dachach Szczucińskich" ulokował się "Zielony Port", wielu uwierzyło, że życie poazbestowe w Szczucinie jest możliwe. To był dobry znak - przekonuje Łukasz Ożóg, przewodniczący Rady Dzielnicy Zachód.

Z czasem potencjalni inwestorzy stali się bardziej odważni. W zeszłym roku samorząd gminy podjął decyzję o powołaniu Strefy Aktywności Gospodarczej, licząc - po chudych latach - na zainteresowanie biznesu.

Wówczas wyszło jednak na jaw, że biznes jest już mniej wystraszony azbestową przeszłością Szczucina niż zmorą wielkich powodzi.

Obok miasteczka przepływa Wisła, która po wojnie kilka razy poważnie wylała. Podobnie jak pobliskie potoki. Katastrofalne rozmiary żywioł przybrał w czerwcu 2010 r. W Słupcu przerwany został wał na Wiśle, do ewakuacji wezwano ponad 3 tys. mieszkańców. Rozlewisko objęło obszar mierzony w tysiącach hektarów.

- Powódź zrobiła złą robotę, także marketingową, mocno zweryfikowała nasze nowe plany - mówi burmistrz Jan Sipior. - Aby zlokalizować w gminie strefę gospodarczą, musimy spełnić dodatkowe warunki.

Gmina musi poszukać absolutnie pewnych terenów, których nie sięgnie nawet najwyższa fala. Muszą być usytuowane powyżej wałów przeciwpowodziowych. Potrzeba 12 ha.

- Część takich terenów będziemy musieli wykupić, a część zamienimy. W tym roku przeznaczymy na ten cel 350 tys. zł. SAG znajdzie się w bezpiecznym miejscu - mówi Jan Sipior.

Szczucin chciałby wreszcie ogłosić światu, że jest wolny od wszelkich plag.

Wiesław Ziobro

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski