Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak oni godają, czyli o tym, jak mówiąc gwarą zaimponować naukowcom, studentom i innym

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Stanisław Funek z Tokarni i Danuta Kowal z Wiśniowej
Stanisław Funek z Tokarni i Danuta Kowal z Wiśniowej Fot. Monika Brytan
Językoznawcy przekonują, że używanie gwary to nic wstydliwego, wręcz przeciwnie - jej obecność świadczy o bogactwie regionu. Tak samo twierdzą Stanisław Funek z Tokarni i Danuta Kowal z Wiśniowej, którzy gwarą posługują się mistrzowsko.

Konkurs używania gwary zorganizował Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Pani Danuta i pan Stanisław stanęli w szranki, a ich wystąpienia tak spodobały się jury, że ona zajęła trzecie miejsce, a on pierwsze (w kat. dorosłych). Na podium razem z nimi stanęły jeszcze panie: Marta Komasara z Celin w pow. krakowskim (I miejsce ex aequo) i Zofia Węgrzyn z Podłęża w pow. wielickim (II miejsce).

Pana Stanisława gwary kliszczackiej nauczyła babcia, z którą w dzieciństwie spędzał najwięcej czasu. - Babcia rzekała do mnie gwarą, czasem nawet śwargotała po niemiecku, mówiąc na przykład żebym założył „ancug” a nie ubranie, albo po madziarsku - wspomina. To o czasach jej młodości, która przypadła na czasy zaborów („pod ciotką Austryją”) opowiadał konkursowemu jury i pozostałym słuchaczom.

- Gadka pana Stanisława była wyjątkowo ciekawa. Słuchając jej mogliśmy się pośmiać, ale też prowokowała do refleksji. Szczególnie doceniliśmy to, że jej treść odnosiła się do tematu konkursu - „Nasza tożsamość regionalna”, jednak, oczywiście, największym jej walorem była wspaniała gwara kliszczacka - mówi Olga Radziszewska, przewodnicząca Sekcji Dialektologii i Socjolingwistyki Koła Naukowego Językoznawców Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, koordynatorka konkursu.

U pani Danuty Kowal było podobnie. Jej nauczycielem gwary wiśniowskiej był dziadek, z którym grywała w karty, oraz pozostałe starsze osoby z jej otoczenia. Chłonęła ją, kiedy jako dziecko chodziła nieraz na „odrobek”, czyli pomagać w pracach polowych, albo uczestniczyła w skubaniu pierza. Dziś zna mnóstwo przypowieści, anegdot, kawałów i przyśpiewek. - Gwara jest moim równoległym językiem - mówi dodając, że to wartość, którą należy pielęgnować i się nią chwalić.

Dlatego chętnie zaangażowała się w projekt „Wiśniowsko godka”, który realizował tutejszy Gminny Ośrodek Kultury i Sportu. W jego efekcie powstał interaktywny słownik „Nasko godka” (na www.wisniowskogodka.gokis-wisniowa.pl), który każdy może uzupełniać o nowe słówka lub zwroty. To z niego można się dowiedzieć, co znaczy np. juzyna, kłapacka, godać po pańsku.

W Gminnym Ośrodku Kultury i Sportu w Tokarni też gromadzone są (na razie w zeszycie) gwarowe słówka i zwroty. Wszystko po to, aby ocalić gwarę przed zapomnieniem. Podobny cel ma konkurs na gadkę.

- Jest nim popularyzacja gwary, szczególnie u najmłodszych pokoleń. Chcemy zachęcić dzieci i młodzież do nauki języka rodziców i dziadków, dbania o niego, a przede wszystkim niewstydzenia się własnej gwary i swojego pochodzenia - mówi Olga Radziszewska.

Wśród uczestników konkursu nie zabrakło dzieci. Najmłodszy miał 8 lat, czyli o... 73 lata mniej niż najstarszy.

ZOBACZ KONIECZNIE:

[a]WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 13. "Cymbergaj"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski