Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak powiat szeroki i długi niesie się kolęda [WIDEO]

Katarzyna Hołuj
Kolędniczki, czyli panie z „Róży” - Stowarzyszenia Aktywnych Kobiet Jawornika
Kolędniczki, czyli panie z „Róży” - Stowarzyszenia Aktywnych Kobiet Jawornika Fot. Katarzyna Hołuj
Tradycja. Śpiewają urzędnicy, związki zawodowe, zespoły regionalne, gospodynie wiejskie, osoby niepełnosprawne i całe kilkupokoleniowe rodziny. To cieszy ich i słuchaczy.

Rodzinne kolędowanie jest domeną państwa Baranów, Kasprzyków i Słonków z gminy Dobczyce, a dodatkowo wspiera ich rodzina Rudeckich mieszkająca pod Cieszynem.

Autor: Katarzyna Hołuj

Muzykalni byli od zawsze

Śpiew towarzyszył różnym rodzinnym spotkaniom, aż w końcu kilkanaście lat temu ktoś z nich rzucił hasło, aby wyjść z kolędą do sąsiadów. No więc wyszli, a kiedy pojawili się w jednym domu, dostali zaproszenie do drugiego i następnego. Tak zrodziła się tradycja, która trwa do dziś. Przez ten czas jedni odchodzili, umierali lub po prostu „wyrastali” z grania, inni wręcz przeciwnie, dorastali z instrumentem w ręce. Był czas, kiedy najmłodszy z kolędników liczył sobie... dwa lata. Dawid Kasprzyk już wtedy dzierżył w rączkach zabawkową gitarę.

Dziś najmłodszy w kolędniczej grupie jest 11-letni Filip Baran, a najstarszy 76-letni pan Stanisław Baran, jego dziadek. Trzecie, najmłodsze pokolenie w odróżnieniu od starszych, którzy byli i są samoukami, kształci się w szkołach muzycznych. W swoim gronie mają trębacza, saksofonistów, harmonistów i flecistów. Nie przebierają się w tradycyjne kolędnicze stroje, za to zawsze zabierają ze sobą szopkę wykonaną, a jakżeby inaczej, przez jednego z członków rodziny - pana Roberta Barana.

Grupa nie jest mała, bo liczy około 30 osób, a bywało, że ta liczba dochodziła nawet do 40. - Nie ma w tym gronie obcych, wszyscy są spokrewnieni lub skoligaceni ze sobą - mówi pan Stanisław. Z kolędą idą najczęściej do kogoś z rodziny, albo do bliskich znajomych. Nie chcą się narzucać, a i tak na brak zaproszeń nie narzekają. Mirosław Kasprzyk śmieje się, że nawet gdyby święta trwały do maja, mieliby co robić.

- Nas to cieszy i robimy to z potrzeby serca, nie dla profitów - mówi podkreślając, że jedyną „zapłatą” za kolędowanie, jaką przyjmują jest poczęstunek. - Chcemy podtrzymać tradycję, a jak są święta, to trzeba przecież złożyć sobie życzenia, nie wyłącznie SMS-ami. Muzyka gra im w duszy nie tylko do święta. W tym roku wzięli udział w zorganizowanym w Dobczycach I Festiwalu Rodzinnych Zespołów Kameralnych. Wystąpili pod nazwą Ba-Ru-Kas.

Tradycyjni „Toporzanie”

W Tenczynie spotkać można kolędników młodszych i starszych. Ci drudzy to członkowie Zespołu Regionalnego „Toporzanie”. Ci pierwsi to najpewniej… przyszli „Toporzanie”, którzy już teraz jako dzieci podpatrując starszych, chodzą z kolędą po domach.

Tradycje kolędowania są tu silnie zakorzenione. Grupę tworzą dorośli mężczyźni. Przebierają się m.in. za Żyda, Turonia i Anioła. Obecny zespół sięga po pastorałki, które śpiewali jeszcze ich dziadkowie i pradziadkowie. Wzorem swoich przodków w pierwszej kolejności idą z kolędą do domów, w których mieszkają panny na wydaniu.

Ten zwyczaj trwa do dziś i jak mówi Andrzej Druzgała z „Toporzan”, niejedna znajomość, która zaczęła się podczas takiej kolędy, zakończyła się przed ołtarzem. - Najpierw podchodziło się pod okna, a kiedy gospodarz zobaczył i usłyszał, że przyszli kolędnicy, wychodził na pole i zapraszał grupę do domu - opowiada o tradycji kolędniczej.

Oprócz kolędy i życzeń, w czasie których nie żałowano owsa do posypania domu i domowników, w domach gdzie mieszkały młode panny, były też przyśpiewki i tańce. Tak jest do dziś. - Jeszcze się nie zdarzyło, aby ktoś nas nie wpuścił do domu, a jak kogoś ominiemy, to potem wygrażają, że się do nich nie zaglądnęło - śmieje się pan Andrzej. Stąd raz za razem wypychają owsem kieszenie i idą do kolejnych domów. - Żadna gospodyni nie gniewa się za ten rozsypany wszędzie owies, bo to przecież symbol dobrego roku i urodzaju - mówi pan Andrzej.

Z kolędą pierwszy raz idą w świętego Szczepana. W tym roku też tak było, a kiedy zaczęli, to skończyli… nad ranem 27 grudnia. Najczęściej kolędują do Trzech Króli, ale zdarza się także później, aż do Matki Boskiej Gromnicznej.

Śpiewające warsztaty

Krótki, bo kilkuletni staż ma grupa kolędnicza Warsztatów Terapii Zajęciowej. Tworzy ją kilkunastu uczestników WTZ w Myślenicach, Dobczycach i Harbutowicach oraz terapeuci. Z kolędą idą do szkół, przedszkoli i urzędów, po to, jak mówią, aby pokazać, że potrafią. Że ograniczenia, z jakimi wiąże się niepełnosprawność nie są przeszkodą, aby być stuprocentowym kolędnikiem. W przebraniu, z instrumentem i znajomością tekstów kolęd. Co roku pojawiają się m.in. na sesji Rady Powiatu. Kiedy śpiewali, kapelusz jednego z muzyków krążył wśród radnych. Jego zawartość, jak zdradzili kolędnicy, ma pomóc w zakupie nowego akordeonu, na którym gra niewidomy Ryszard. Stary już się „sypie”.

Debiutantki z Jawornika

Swój kolędowy cel mają też panie z Róży - Stowarzyszenia Aktywnych Kobiet Jawornika. Ofiarowane za kolędę datki zamierzają przeznaczyć na zakup garnków, bo są stowarzyszeniem nowym, „na dorobku”. Jak mówią, choć kolędują po raz pierwszy, mieszkańcy Jawornika, przyjmują je niezwykle serdecznie.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski