Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak produkować żywność: taniej, czy bezpieczniej?

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Dziennikarze przygotowujący dla francuskiej telewizji materiał o glifosacie mówią, że nigdy nie spotkali się z taką presją.

Monsanto i roundup nie mają dobrej prasy. Ani dobrej passy. 7 marca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdjął zakaz dostępu do objętej wcześniej embargiem dokumentacji dotyczącej następstw stosowania roundupu. Decyzję uzasadniono nadrzędnością interesu publicznego nad interesami komercyjnymi.

W tym samym czasie wyszło na jaw, że Monsato sponsorowało ALDE - frakcję w Parlamencie Europejskim, na czele której stoi Guy Verhofstadt. Głos zabrał rzecznik prezydenta Macrona, żeby zapewnić, że „żaden europoseł wybrany z naszych list nie będzie należał do grupy politycznej tolerującej takie praktyki”. Jakby kłopotów z glifosatem było mało, kolejne badanie mówi, że u osób mających częsty kontakt z tą substancją ryzyko pojawienie się chłoniaków jest o 41 proc. wyższe.

Glifosat - sprzedawany pod nazwą roundup - jest herbicydem zwalczającym skutecznie wszelką roślinność. Stosowany w krajach bogatych i biednych, stał się flagowym produktem amerykańskiej firmy Monsanto. Tylko w latach 2004-2014 zużyto na ziemi 6 mld kg czystego glifosatu. Jest więc o co się bić.

Glifosat odmienił rolnictwo. Pielenie chwastów, ściółkowanie odeszły do przeszłości. Z glifosatem jest łatwiej, szybciej i taniej. Jednak magiczny środek oskarżany jest o powodowanie raka, chłoniaków, niewydolności nerek. Czy słusznie? Trudno powiedzieć, bo producent znany jest z bezwzględnej obrony swej marki. Wydawało się, że sytuacja się zmieni, ponieważ rok temu niemiecki gigant Bayer przejął Monsanto za drobne 59 miliardów euro. Ale problemów nie ubyło.

W półtoragodzinnym dokumencie „Glifosat - jak sobie z tym poradzić” wyemitowanym we France2 temat naświetlono z wielu stron. Rozpoczęto badaniem obecności glifosatu w organizmie i okazało się, że u wszystkich, nawet dzieci, znaleziono ślad tej substancji. Pokazano ludzi śmiertelnie chorych, którzy twierdzą, że źródłem ich cierpień jest roundup - i tu można mieć wątpliwości. Za to trudno o wątpliwości, gdy mowa o naukowcach zajmujących się skutkami stosowania glifosatu.

Dr Gilles-Eric Séralini w 2012 roku opublikował wyniki badań wskazujące, że szczury wystawione na niewielkie nawet dawki glifosatu chorowały i zdychały zanim jeszcze zabił je rak. Ale prof. Wallace Hayes zmiażdżył konkluzje i ośmieszył ich autora. Byłoby wspaniale, gdyby z Monsanto nie wyciekły dokumenty wewnętrzne, a wraz z nimi kontrakt o wartości 16 milionów dolarów dla prof. Hayes’a. Z ujawnionych dokumentów („Monsanto Papers”) wynika też, że autorami korzystnych dla roundupu ekspertyz byli pracownicy Monsanto, choć podpisywali je znani naukowcy.

Za sute honorarium kontentowali się minimalnymi korektami „gotowców”. Firma zatrudniała też trolli internetowych, żeby odpowiednio reagowali na każdą niepochlebną wzmiankę.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski