Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak prokurator wodził sąd za nos

Teresa Semik
Aktualnie Jerzy Hop odbywa 8-letnią karę pozbawienia wolności w areszcie w Krakowie. Do odsiadki zostały mu 3 lata. Z prokuratury został usunięty, ale to orzeczenie nie jest prawomocne. Jeszcze nie złożył odwołania.
Aktualnie Jerzy Hop odbywa 8-letnią karę pozbawienia wolności w areszcie w Krakowie. Do odsiadki zostały mu 3 lata. Z prokuratury został usunięty, ale to orzeczenie nie jest prawomocne. Jeszcze nie złożył odwołania. Fot. Archiwum
Przestępczość. Jerzy Hop brał pensję przez 13 lat, choć w tym czasie nie pracował. Dopiero w tym miesiącu były szef Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach został usunięty z zawodu. Skazany za wyłudzenia odbywa karę w Krakowie.

Jeśli ktoś spróbuje doszukać się w tej historii sprawiedliwości, pewnie jej nie znajdzie. Prokuratura Generalna nie wyjaśnia, dlaczego dopiero dwa lata po prawomocnym wyroku skazującym Jerzego Hopa na karę 8 lat pozbawienia wolności skutecznie zajęła się jego prokuratorską pensją. Chyba wstyd skłania ją do milczenia. – _To nie jest również komfortowa sytuacja dla naszego środowiska _– tłumaczył prok. Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej.

– _Nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek uchybienie z powodu pośpiechu _– wyjaśniał Piotr Frankowski, wówczas rzecznik dyscyplinarny Prokuratury Generalnej. I tak Sądowi Dyscyplinarnemu dla Prokuratorów zeszło 13 lat na rozpoznaniu sprawy jednego człowieka, Jerzego Hopa z Rybnika. Rekord.

Kto uwierzył w bajkę?
Jerzy Hop wiódł życie jak z bajki. Błyskotliwa kariera i władza prokuratora apelacyjnego w Katowicach. Luksusowe auta i rodzinne wojaże za ocean. Skąd miał pieniądze na drogi dom i życie ponad stan? – Jak to skąd, od __teściowej – tłumaczył Hop niedowiarkom. A ona ma od krewnego, który za granicą zostawił jej spadek. Dolary są zdeponowane w klasztorze.

Wątpliwości dotyczące jego życia dotarły do Warszawy jeszcze wówczas, gdy ministrem sprawiedliwości w rządzie AWS był Lech Kaczyński. Jego urzędnicy nadali sprawie bieg, ale bajka o spadku była na tyle przekonująca, że w nią uwierzyli i urzędnicy, i śledczy.

Nikt nie podejrzewał, że prokurator może wyłudzać pieniądze od firm, że robił to bezkarnie przez prawie 10 lat, gdy był szefem Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. W latach 1993–2002 zapraszał do siebie prezesów dużych firm i w zaciszu swojego gabinetu, przy kawie, mówił o kłopotach finansowych podległych mu jednostek. Brakuje kopiarek, drukarek, zwykłego papieru. Sugerował, by przekazali pieniądze na zakup potrzebnego prokuratorom sprzętu poprzez rekomendowaną firmę z Rybnika. Prowadził ją kolega szkolny Hopa.

Choć atmosfera rozmów była miła, gości paraliżował urząd prokuratora. Najczęściej więc nie odmawiali wsparcia. Przywozili w teczce pieniądze, jednorazowo nawet po 10 tys. zł i wręczali prokuratorowi apelacyjnemu w jego gabinecie, bez świadków. Od Hopa otrzymywali w zamian fikcyjną fakturę. Tych lewych faktur śledczy znaleźli potem ponad 500.

Ważnych w regionie przedsiębiorców i menedżerów nie dziwiła forma zapłaty z ręki do ręki za sprzęt biurowy. Zdumiał się tylko jeden obcokrajowiec, Szwed, który zaproponował, że on już kupi te kserokopiarki, bo nie wypada chodzić z kasą do prokuratora. Z takiej usługi Jerzy Hop nie skorzystał.

Kim byli darczyńcy prokuratury, a właściwie prokuratora Hopa? Niemal wszystkie duże firmy ze Śląska i z Zagłębia. Najhojniejsze zaniosły w teczce w sumie ponad 200 tys. zł. Śledczy dotarli do 65 takich zakładów. Kiedy cała sprawa wyszła na jaw, niektórzy drobni przedsiębiorcy skarżyli się, że odmowa wpłaty pieniędzy skutkowała nieustannymi kontrolami, w tym skarbowymi.

– _Ta sprawa kładła się cieniem na całą prokuraturę i była ciosem w jej wizerunek. Dlatego tak bardzo zależało nam, by ją wyjaśnić do samego dna _– mówił Paweł Baca z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, który prowadził śledztwo w tej sprawie i przygotował akt oskarżenia przeciwko Hopowi.

Ani wcześniej, ani potem nie widzieliśmy prokuratora tak dobrze przygotowanego do każdej rozprawy jak właśnie Paweł Baca. Ale też Jerzy Hop potrafił żonglować prawem i wodzić wymiar sprawiedliwości za nos. Nigdy się nie przyznał do zarzucanych czynów, przerzucał odpowiedzialność na swojego wspólnika, a nawet na polityków lewicy, że to ich zemsta za prowadzone śledztwa.

Wygrał w sądzie pracy
To był największy skandal w polskiej prokuraturze i najwyżej postawiony prokurator w jej hierarchii, który stanął przed sądem oskarżony o wyłudzenie pieniędzy. Sędzia Piotr Pisarek na pierwszej rozprawie zgodził się na ujawnienie wizerunku i nazwiska oskarżonego. Jerzemu Hopowi śledczy zarzucili wyłudzenia 1 714 794 zł, nadużycie władzy, poświadczenie nieprawdy w dokumentach, tworzenie fałszywych dowodów.

Zaraz po przedstawieniu zarzutów i aresztowaniu w listopadzie 2002 roku Jerzy Hop został zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych. Zgodnie z przywilejami prokuratorskimi, przysługiwała mu połowa wynagrodzenia. Miesięcznie około 3,3 tys. zł, choć żadnej pracy nie świadczył. Pensję powinien mu obniżyć Sąd Dyscyplinarny dla Prokuratorów, a obniżył pracodawca. Hop, siedząc w areszcie, wygrał proces w sądzie pracy i wypłatę zaległej części wynagrodzenia.

Sąd Dyscyplinarny naprawił błąd w kwietniu 2003 roku, a nawet po trzyletnim procesie, w 2005 roku, ukarał go najsurowszą z kar dyscyplinarnych, wydalając ze służby. Hop się odwołał, bo póki formalnie pozostawał prokuratorem, był też na liście płac katowickiej Prokuratury Apelacyjnej.

Rozpoczął grę z Sądem Dyscyplinarnym. Nie stawiał się na rozprawy i Sąd Dyscyplinarny nie potrafił go zdyscyplinować. Hop słał zaświadczenia od lekarza ortopedy, że nie pokona drogi z Rybnika do Warszawy, taki jest chory, ale chce uczestniczyć w postępowaniu.

Sąd nie mógł procedować pod jego nieobecność.

W tym samym czasie był absolutnie zdolny, by uczestniczyć w rozprawach, które toczyły się przed katowickim Sądem Okręgowym. Bez trudu wchodził na ostatnie piętro sądu, poruszał się żwawo, bez widocznych dolegliwości. Ale tu sędzia Pisarek nie pozostawił mu złudzeń – jeśli tylko zacznie utrudniać proces karny, wraca za kratki.

Dopiero po dwóch latach zapadło orzeczenie w sądzie odwoławczym o skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania, bo sędziowie popełnili elementarne błędy proceduralne. Hop je bez trudu wyłapał.

Nie pracował, a brał ponad 5 tys. zł
Postępowanie dyscyplinarne trwało tak długo, aż się przedawniło. Hop pozostawał wynagradzanym prokuratorem.
– _Musimy czekać na __zakończenie procesu karnego _– tłumaczyła Elżbieta Szarek, przewodnicząca sądu dyscyplinarnego.

W 2011 roku, gdy jeszcze toczył się proces o wyłudzenie 1,7 mln zł, Jerzy Hop odszedł w stan spoczynku. Komisja lekarska uznała, że nie może wykonywać swojego zawodu – prokuratora, choć i tak nie pracował.

Zwykli ludzie, gdy zachorują, przechodzą na rentę, a potem na emeryturę i biorą świadczenia z ZUS. Prokurator po przejściu w tzw. stan spoczynku otrzymuje z budżetu państwa uposażenie w wysokości 75 proc. wynagrodzenia zasadniczego i dodatek za wysługę lat. Jerzy Hop na tym zyskał, bo choć był oskarżonym, co miesiąc dostawał netto ponad 5 tys. zł.

– Gdyby miał mniejszy apetyt, mógłby uniknąć kary, bo przecież sprzęt, który rzekomo kupował, z czasem się zużywa i nikt by go nie szukał _– mówił sędzia Piotr Pisarek, skazując Hopa na 8 lat więzienia. – _Zgubiła go chciwość, pycha i arogancja, że nikt nie postawi mu zarzutu, bo to on jest od ścigania przestępców.

Zgodnie z ustawą, prokuratorem może być ten, kto „jest nieskazitelnego charakteru”. Czy o prokuratorze z wyrokiem za przestępstwo umyślne można tak powiedzieć?

Choć prawomocny wyrok skazujący zapadł w marcu 2013 roku, Jerzy Hop do marca 2015 pobierał wynagrodzenie prokuratora w stanie spoczynku. Dostał co najmniej 120 tys. zł. Dopiero teraz środowisku prokuratorskiemu udało się usunąć go z zawodu i pozbawić wynagrodzenia.

Po wyroku Hopowi zostało do odsiadki prawie 5 lat.

Trafił na krótko do więzienia w Raciborzu, skąd został przeniesiony do aresztu w Krakowie i tu odbywa karę.

Kim jest Jerzy Hop?

Jerzy Hop ma 57 lat. Zaczynał w Prokuraturze Rejonowej w Katowicach. Szefem Prokuratury Apelacyjnej został w 1993 r. Spekulowano już,

kiedy przeskoczy do Warszawy, ale trafił do aresztu. Był jednym z najbardziej wpływowych prawników w Polsce. Właśnie został usunięty z zawodu prokuratora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski