Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak przywieźć plażę?

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Jan Nowiński nad planami zalewu. W tle widać przepływającą Łętkówkę i dno przyszłego zbiornika wodnego.
Jan Nowiński nad planami zalewu. W tle widać przepływającą Łętkówkę i dno przyszłego zbiornika wodnego. Fot. Aleksander gąciarz
Kąty. Jan Nowiński z Miechowa marzy o budowie zalewu rekreacyjnego. Ma wszelkie pozwolenia, kupił teren, wykonał nawet sporo prac ziemnych. Ale inwestycja utknęła w martwym punkcie z powodu braku drogi dojazdowej. Gmina nie ma pieniędzy na jej budowę.

Kąty. Mała wieś w gminie Radziemice. Jeżeli ktoś z nieco dalszych stron o niej słyszał, to najprawdopodobniej z powodu działającego tu zakładu produkcji opakowań metalowych. Jan Nowiński chciałby, aby Kąty stały się popularne jeszcze z innej przyczyny. Postanowił, że zbuduje tu ośrodek rekreacyjny. Znalazł i kupił odpowiedni do tego grunt: ponad hektar nieużytków, położonych nad potokiem Łętkówka. Teren zbyt podmokły, żeby go uprawiać rolniczo, jak wszystkie okoliczne pola. - Tu były tylko chaszcze i bagno. Do tej pory, jak się tu chodzi, ziemia się ugina pod nogami. Jeszcze dwa dni temu stały tu kałuże wody po ostatniej ulewie - mówi, chodząc po czymś, co w jego zamyśle ma być dnem przyszłego zalewu.

Wizja, którą roztacza Jan Nowiński, robi wrażenie. Z głównej drogi, biegnącej przez Kąty, widać w dole uformowaną i obwałowaną z trzech stron ziemią nieckę. Po napełnieniu wodą z Łętkówki, to ma być zbiornik wodny. Tam, gdzie nie ma ziemnych wałów, ma być sztuczna piaszczysta plaża. Do tego kort tenisowy, boisko do siatkówki plażowej, parking itd. Patrząc na to, jak działka wygląda w tej chwili, ciężko sobie to wszystko wyobrazić, ale pomysłodawca zapewnia, że ma wszystko opracowane w szczegółach i na dowód pokazuje plany, zezwolenia, mapy, uzgodnienia itp. - Załatwienie tych wszystkich dokumentów to była mordęga - przyznaje i oczyma duszy widzi opalających się plażowiczów, kajakarzy pływających po zbiorniku i wędkarzy moczących kije nad brzegiem. Zapewnia, że to wszystko realna wizja. - Pod względem formalnym inwestycja jest w pełni i przygotowana. Wykonałem około 90 procent prac ziemnych. Mógłbym już ruszyć z kolejnymi pracami, ale nie mogę, na teren budowy nie ma dojazdu - tłumaczy.

Wszystko rozbija się o drogę. W tej chwili do działki, na której ma powstać zalew, prowadzą niby aż dwie, ale pierwsza jest „nielegalna”, a druga istnieje na mapie, ale nie w rzeczywistości. Pierwszą Jan Nowiński wykonał własnym sumptem. Prowadzi od drogi asfaltowej bardzo stromo w dół, w kierunku Łętkówki. Gdy jest w miarę sucho, koparka może nią przejechać, samochód osobowy od biedy też. Ale na pewno nie ciężki samochód, wyładowany po brzegi piaskiem. Zwłaszcza, że tak naprawdę to nie jest droga tylko prowizoryczny zjazd, który nie widnieje na żadnej mapie.

Dlatego Jan Nowiński skupia się na drugiej drodze, tej “prawdziwej”, oznaczonej na mapach, choć faktycznie nie pełniącej swojej roli. To zarośnięty, wąski trakt, ciągnący się od drogi przez Błogocice. W terenie trudno się nawet domyślić, że to droga. Gdyby go wykosić, pewnie nadawałby się dla wozów konnych lub ciągników. Ale Jan Nowiński chce rozpocząć budowę plaży, a do tego potrzebuje nawieźć setki ton piasku. Uważa, że po odpowiednim utwardzeniu, droga by się do tego nadawała. Najpierw jednak gmina musiałaby ją odbudować. A na to się nie zanosi. - Zwracałem się o to kilka razy. Obecny wójt przynajmniej mi odpisał - mówi.

Odpowiedź była jednak odmowna. W piśmie z kwietnia tego roku gmina informuje, że sprawa była rozpatrywana na posiedzeniu komisji, ale z powodu braku środków finansowych została załatwiona negatywnie. - Pana prośba będzie brana pod uwagę przy opracowywaniu wydatków na remonty drogowe w roku 2017 - czytamy w ostatnim zdaniu udzielonej odpowiedzi.

Przewodniczący radziemickiej Rady Gminy Waldemar Przeniosło tłumaczy, że decyzja radnych była podyktowana różnymi względami. Pieniądze miały oczywiście znaczenie, ale nie tylko to zdecydowało.

- Naprawdę mamy w gminie wiele dróg, które wymagają pilnych remontów, a korzysta z nich o wiele więcej osób niż z tej, o którą prosi pan Nowiński. Ta droga prowadzi wyłącznie do jego działki. Praktycznie nigdy nie była używana. Mamy też w gminie kilka gospodarstw, które nie posiadają dojazdu. Tak jest choćby we Wro-cimowicach. Jak czuliby się ci ludzie wiedząc, że nie mamy środków, by im pomóc, a budujemy drogę dla jednej osoby i to jeszcze spoza naszej gminy - przekonuje.

Jan Nowiński odpowiada z kolei, że ośrodek rekreacyjny służyłby wielu osobom, a nie tylko jemu. - Jestem pewny, że chętnych by nie brakowało. Ludzie mieliby się gdzie zrelaksować. Przecież w najbliższej okolicy takiego ośrodka nie ma. Kąty stałyby się znane - przekonuje.

Waldemar Przeniosło jest sceptycznie nastawiony do pomysłu. Uważa, że aby droga była w stanie udźwignąć wielotonowe ciężarówki, potrzeba ogromnych nakładów. Wynika to z jej ukształtowania i położenia w trudnym terenie. Co do celowości samej inwestycji mówi: - Nie chciałbym się wypowiadać na temat, czy taki ośrodek ma u nas rację bytu. Ale w Proszowicach powstał nowy basen i to jest na pewno dobra oferta dla naszej młodzieży - mówi.

Wicestarosta proszowicki Zbigniew Daros, który wiele lat przepracował w radziemickim Urzędzie Gminy, a poza tym mieszka niedaleko planowanego zalewu, też jest sceptykiem.

- Nie wiem, czy tego typu ośrodek w takim miejscu ma rację bytu. Poza plażą i wodą niewiele tam można zorganizować. A przecież ludzie, wybierając się na wypoczynek, chcą przy okazji coś zjeść, napić się, wygodnie zaparkować samochód. Ja w tej chwili nie wyobrażam sobie tego wszystkiego - tłumaczy.

Jan Nowiński zapewnia, że wszystko to da się zorganizować i podnosi jeszcze argument formalny. Uważa, że jak każdemu właścicielowi działki, gmina powinna zapewnić do niej dojazd. Tym bardziej, że przecież uzyskał pozwolenie na budowę ośrodka.

- To jest obowiązek gminy - mówi. Druga strona odpowiada z kolei, że podobnych sytuacji jest w gminie więcej, a pierwszeństwo zawsze muszą mieć właściciele gospodarstw i rolnicy, którzy dojeżdżają do pól.

Trzy lata temu Jan Nowiński zaproponował gminie sprzedaż gruntu w Kątach. Radni uznali jednak, że zaproponowana cena jest zbyt wysoka, a działka nie jest gminie potrzebna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski