Teoretycznie decyzja o połączeniu wydaje się słuszna. Po co mają konkurować ze sobą dwie firmy, w których dominującą pozycję ma Skarb Państwa? To punkt widzenia Skarbu Państwa. Ale kierowcy mogą obawiać się, że dominacja nowego podmiotu przyniesie dyktat cen na paliwa tankowane do samochodów.
To tylko jedna strona medalu. Ta widoczna. Druga to pomysł na finansowanie budowy elektrowni atomowej w Polsce. Rząd nie ma na nią pieniędzy, ale już np. PKN Orlen, który w ub. roku zarobił na 7 mld zł, mógłby dołożyć się do inwestycji wartej 40-50 mld zł. Połączenie zysków Orlenu i Lotosu jeszcze bardziej urealnia wizję energetyki atomowej.
Posiadacze akcji Orlenu i Lotosu wierzą, że zyski z fuzji trafią do ich kieszeni
Również w tym przypadku na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Przecież Polska ma być gigantem w produkcji samochodów elektrycznych, a więc polski koncern paliwowy powinien myśleć, że za jakiś czas samochody będą „tankować” prąd. I taka elektrownia atomowa zastąpi obecną rafinerię, a gniazda elektryczne - dystrybutory paliwa.
Jednak plan i pieniądze to za mało - rząd ma dziś problemy z budową mieszkań na wynajem, projektu o wiele prostszego. Czy poradzi sobie z energetyką atomową? Posiadacze akcji Orlenu i Lotosu już twierdzą, że nie. Wierzą, że zyski z fuzji trafią do ich kieszeni, a nie na inwestycje. Dowód? Akcje obu firm poszły wczoraj na giełdzie w górę. Czas pokaże, czy to oni mieli rację.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?