Producenci leków powinni podać na opakowaniu sposób utylizacji preparatów; większość tego nie robi, a spalarnia nie ma możliwości zaglądania w to, co do niej dociera
Najdłuższa akcja
Władze Krakowa zdecydowały o przeprowadzeniu trzeciej akcji zbiórki niepotrzebnych i przeterminowanych leków. Marek Bronicki, kierownik referatu Gospodarki Odpadami Komunalnymi Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Krakowa, powiedział nam, iż zaplanowano ją od 15 września do połowy grudnia. Byłaby ona najdłuższa z dotychczasowych, gdyż pierwsza trwała 1,5 miesiąca, a następna dwa. - W 2000 roku zebrano w sumie 740 kilogramów leków, a w ubiegłym 977 kilogramów. Ponieważ obecnie akcja będzie trwała dłużej - liczymy, że może do pojemników trafi 1200, a nawet 1500 kilogramów. Chodzi nam o to, by mieszkańcy nie pozbywali się w sposób niekontrolowany niepotrzebnych, często starych lekarstw, by nie trafiały one do kubłów na śmieci - mówi Marek Bronicki. Dzięki współpracy z Okręgową Izbą Aptekarską wytypowane zostały 23 apteki, które będą brały udział w akcji, w tym m.in.: przy ul. Szczepańskiej, Metalowców, Aleksandry, Wielickiej, na os. Na Wzgórzach i os. Ogrodowym. W przetargu ma zostać natomiast wyłoniona firma, która zajmie się obsługą akcji - będzie zbierała leki z pojemników ustawionych w aptekach, zawoziła do spalarni odpadów szpitalnych itp. (firmy muszą mieć pozwolenie na prowadzenie zbiórki odpadów niebezpiecznych). - Chodzi nam głównie o pastylki i drażetki oraz maści. Tak jak przy poprzednich zbiórkach, nie wolno będzie wrzucać lekarstw płynnych, w szklanych opakowaniach, w aerozolach - dodaje kierownik Bronicki.
Nie zaglądają
Dyrektor Hadyniak mówi, że szkło topi się w piecu i łączy z popiołem i żużlem - tworząc kamień, trudny później do usunięcia z pieca; to samo dotyczy metalu. Segregacja należy jednak do "właściciela odpadów", czyli gminy (czy też wynajętej przez nią firmy). Chodzi jednak nie tylko o to, by nie trafiło się szkło lub metal, ale, by do spalarni szpitalnych odpadów trafiały te leki, które mogą być spalone. - Sposób utylizacji winni wskazywać sami producenci, gdyż struktura chemiczna leków jest już na tyle skomplikowana, iż potrzebne są różne metody; ten, kto wyprodukował lek, wie jak go można unieszkodliwić - dodaje Zbigniew Hadyniak. - Odpady, w tym leki, przychodzą do nas już spakowane; my tego nie przeglądamy, przyjmujemy, że zrobiła to upoważniona firma, nie mamy zresztą prawa ingerowania w zawartość przeznaczonych do utylizacji partii.
Co idzie przez komin
W Zakładach Sanitarnych w Krakowie prawdopodobnie za kilka miesięcy będzie już można na bieżąco śledzić to, co wydostaje się z komina po spaleniu odpadów. Stały monitoring tego, co idzie w powietrze, będzie wprawdzie obowiązkowy dopiero za dwa lata, ale w Krakowie już we wrześniu będą próby urządzeń, a parę miesięcy później być może będzie już docelowa instalacja. - Pokaże wszystko to, co idzie przez komin. Już obecnie mamy określone normy, jakie stężenia są dopuszczalne i do tego się stosujemy. Jest to badane wyrywkowo, m.in. przez Państwową Inspekcję Ochrony Środowiska - powiedziano nam w Zakładzie Sanitarnym. - Praktycznie jednak nie przekroczyliśmy - jak wynika z kontroli - dopuszczalnej emisji, ale - oczywiście - zawsze jest taka możliwość, właśnie m.in. przy utylizacji leków, gdy nie zawsze wiadomo, co w nich jest i jak składniki reagują na spalanie. Monitoring pokaże wprawdzie to, co już wychodzi z zakładu, ale w przyszłości chcielibyśmy także mieć taki układ, który mógłby - w razie czego - zareagować. Obecnie możemy jednak zapewnić, co zostało potwierdzone badaniami, że emisja zanieczyszczeń jest niewielka; jeden z ekspertów stwierdził, że jest niższa od tego, co emituje piec centralnego ogrzewania jednego domu jednorodzinnego.
Zostaje popiół i żużel
W Zakładach Sanitarnych w Krakowie są dwie linie spalania i dwa kominy. Każdego miesiąca trafia tam około 170 ton odpadów, nie tylko z krakowskich placówek, ale także z odległych miejscowości. Po spaleniu pozostaje popiół i żużel, który stanowi 7 - 10 proc. początkowej objętości niszczonych odpadów. Wywożony on jest na składowisko odpadów niebezpiecznych w Zgierzu. - _Nawet z tego popiołu i żużla można zrobić jeszcze coś pożytecznego, np. krawężniki czy podsypkę pod drogi, ale u nas ludzie są bardzo ostrożni i na razie nie chcą tego - _mówi dyrektor Hadyniak. (J.ŚW)
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?