Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak trener Liverpoolu wiślaka uczył futbolu

Justyna Krupa
Piłka nożna. Emmanuel Sarki ujawnia metody pracy Brendana Rodgersa i Jose Mourinho

Brendan Rodgers jest teraz na ustach wszystkich fanów Premier League. To dzięki irlandzkiemu szkoleniowcowi FC Liverpool wróci do Ligi Mistrzów po czterech latach przerwy. Pod jego wodzą liverpoolczycy grają porywający futbol - zdobyli w tym sezonie już 99 goli i do niedawna byli faworytem wyścigu o mistrzostwo. Wprawdzie na ostatniej prostej wyprzedził ich Manchester City, ale Rodgers i tak dla wielu stał się zbawcą "The Reds".

Jaki więc jest sekret jego pracy? Swoją teorię na ten temat ma piłkarz Wisły Emmanuel Sarki, który miał okazję pracować z Irlandczykiem, gdy ten dopiero zaczynał trenerską karierę. - Obserwowałem, jak Rodgers uczył się od Jose Mourinho w Chelsea - wspomina Sarki. - Choć to dwie zupełnie inne trenerskie osobowości. Rodgers jest bowiem jak piłkarski filozof, a Mourinho - jak psycholog.

Nigeryjczyk trafił do londyńskiego klubu jako junior. - Rodgers był wówczas szkoleniowcem drużyny do lat 18. Zacząłem z nim jednak współpracę dopiero wtedy, gdy przejął zespół rezerw Liverpoolu po Stevie Clarke'u, gdzie od razu mnie skierowano - twierdzi wiślak.

Rodgers już wtedy zrobił na nim wrażenie. - Miałem przeczucie, że kiedyś będzie wielkim trenerem. Bo aby to osiągnąć, trzeba mieć przede wszystkim dużo cierpliwości, również do piłkarzy. A on tę cierpliwość miał. Kiedy przegrywaliśmy mecze, nie musiał reagować nerwowo, by coś wskórać - podkreśla.

Nigeryjczyk uważa, że na trenerski warsztat Irlandczyka ogromny wpływ miało to, że wcześniej pracował z młodzieżą. - Co ważne, nie tylko te dzieciaki uczyły się od niego, ale też on od nich. Tak, tak, nie ma w tym pomyłki. My, dorośli ludzie, możemy się nauczyć wielu rzeczy od dzieci i nastolatków. Ja także - wyznaje Sarki. - To właśnie wbił mi do głowy Brendan Rodgers. Mówił mi: "Manu, jeśli chcesz być dobrym piłkarzem, nie możesz podpatrywać tylko Ronaldo czy Messiego. Podpatruj, jak grają dzieciaki. Bo są takie tricki, których Ronaldo nie zrobi, a dzieciak - tak. Są sztuczki techniczne, których dorośli nie znają, a dzieciaki robią je zupełnie naturalnie".

Do dziś Sarki stosuje się do tej niezwykłej rady. - Chodzę czasem na mecze juniorów i trampkarzy Wisły. Oglądam grę dzieciaków mających po 11 lat, podpatruję ich sztuczki, a potem testuję na treningu w starciach z Arkiem Głowackim albo Gordanem Bunozą.

Okazuje się także, że to właśnie Rodgers zobaczył w Sarkim skrzydłowego. - Kiedy zaczynałem moją przygodę z Chelsea, byłem ustawiany na prawej obronie. Któregoś dnia Rodgers obserwował mnie i zapytał: "Manu, dlaczego ty właściwie grasz na boku obrony? Przecież jesteś taki szybki! Jeśli chcesz lepiej sprzedać się światu, powinieneś grać na skrzydle" . Tłumaczyłem, że nie mogę tak po prostu zmienić pozycji. Ale on przekonywał: "spróbuj". I rzeczywiście, dzięki niemu zostałem skrzydłowym. A po kilku udanych meczach uwagę na mnie zwrócił Mourinho i zaprosił na treningi z pierwszą drużyną.

Sarki wprawdzie kariery na Wyspach nie zrobił, ale jest dumny, że pracował z takimi fachowcami. - Rodgers to fantastyczny szkoleniowiec i niesamowity człowiek. Jestem bardzo szczęśliwy, że mój były trener tak daleko zaszedł i jest teraz w Liverpoolu - podkreśla wiślak.

Brytyjskie media za największy sukces Rodgersa w pracy z "The Reds" uznały to, że przełamał mentalne bariery liverpoolczyków. - On wie, jak skutecznie doradzać swoim piłkarzom zarówno w sprawach boiskowych, jak i pozaboiskowych - potwierdza Sarki. W końcu uczył się od mistrza piłkarskiej psychologii. - Mourinho jest jak ojciec dla swoich graczy. Drzwi do jego gabinetu są zawsze otwarte, gdy zawodnik chce porozmawiać o swoich prywatnych kłopotach. "Mou" mówi wtedy: "Mogę ci udzielić ojcowskiej rady" - wspomina wiślak.

Gdy Rodgers zaczął się piąć z Liverpoolem w górę tabeli, rzucił wyzwanie swojemu dawnemu nauczycielowi. Irlandczyk chciał dorównać Portugalczykowi nie tylko na boisku. Kiedy "Mou", chcąc zdjąć presję ze swoich piłkarzy, przekonywał, że jego zespół jest zaledwie "małym konikiem" w mistrzowskim wyścigu, Rodgers żartował, że jego zawodnicy to w takim razie ledwie pieski chihuahua. W bezpośredniej konfrontacji okazało się jednak, że Mourinho wciąż ma przewagę nad swym byłym uczniem. Ograł go w tym sezonie dwa razy, za drugim razem wyjątkowo boleśnie - podcinając mu nogi w drodze po mistrzostwo pod koniec kwietnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski