Czytaj także: Zdrożeją stare auta, nowe mają stanieć. Im silniej trujesz, tym więcej płacisz
Wielkość akcyzy na auto zależy dziś od pojemności silnika: poniżej 2 litrów płacimy grosze, powyżej 2 litrów - tysiące. Kilkunastoletni diesel 1,9 l, nie spełniający żadnych norm ekologicznych, podlega opłacie 300 zł. A za średnie auto rodzinne, w tym ekologiczną hybrydę z motorem dwulitrowym, trzeba oddać państwu 20 tys. zł. Cwaniacy, by uniknąć akcyzy, rejestrują ferrari jako pomoc drogową... I co? Mamy tego bronić? Pozostać europejskim dziwadłem?
Prawdą jest, że zaniedbano w ostatnim ćwierćwieczu publiczny transport: są miejscowości, do których nie jeździ nic. Samochód staje się tam jedynym ratunkiem - inaczej nie da się zawieźć dzieci do szkoły, dojechać do pracy. Dlatego ludzie chcą mieć auta. Czemu masowo kupują graty?
Najczęściej słychać odpowiedź, że większości z nas nie stać na nowe auto. Połowa Małopolan zarabia poniżej 3 tys. zł na rękę, więc na nową rodzinną toyotę czy skodę średniak musiałby pracować dwa lata nie jedząc nic. Z drugiej strony budowane w Polsce mieszkania i domy trzymają wysoki europejski standard (nie gorzej jest z wyposażeniem), podobnie drogi, chodniki, ogrody… Tylko nie auta.
W znacznej mierze to polityka podatkowa państwa, zniechęcająca do aut nowych (nawet połowę ich ceny mogą stanowić podatki!), a zachęcająca do kupna starych wytworzyła w Polsce cywilizację gratów. Z fatalnymi skutkami: zatrutym powietrzem, zagrożeniem na drogach i masą przekrętów.
Ktoś w PiS uznał, że pora z tym skończyć. Winniśmy się wspólnie zastanowić, jak to zrobić, a nie walczyć przeciwko rozwiązaniom, które są od dawna w Europie normą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?