Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wypoczywać bez biura podróży? Ile kosztują wakacje na własną rękę?

Anita Czupryn
sasint / CC0 Creative Commons
Bez biura podróży, planowania i wielkich przygotowań. Jak wybrać się w atrakcyjną podróż, dokąd pojechać z Warszawy na wakacje albo krótki urlop i nie wydać wszystkich pieniędzy?

Marzy ci się Zachód? Nowy Jork, Los Angeles, Chicago, Toronto. Wschód również na wyciągnięcie dłoni: są bezpośrednie loty do Tel Awiwu, a stamtąd pociągiem, lub miejskim autobusem można dojechać do Jerozolimy, Betlejem, czy nad Morze Martwe. I dalej też bezpośrednio do: Chin, Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czy Japonii. Coraz więcej ludzi z tej możliwości korzysta.

- Często LOT-em wychodzi taniej i znacznie wygodniej, niż kombinowanie innymi liniami z przesiadkami, po to, by zaoszczędzić dajmy na to 200 złotych - mówi Patrycja Kumiszcza, jeszcze kilka lat temu związana zawodowo z biurem podróży. Można na ostatnią chwilę „upolować” tanie bilety, bo zdarza się, że w samolocie zostały ostatnie miejsca, albo niewielu jest pasażerów i wtedy linie obniżają ceny. Nie trzeba bukować hoteli, można szukać na miejscu, korzystając ze stron internetowych. No i nie trzeba organizować wakacji przez biuro.

**CZYTAJ TAKŻE:

Wody wokół Albanii to dziś ulubione miejsce poszukiwaczy skarbów. Mateusz Polakowski: Nie do wiary, co się tu znajduje

**

- Rezygnując z opieki biura podróży zyskujemy przede wszystkim swobodę - mówi Patrycja. - Biuro narzuca, jak spędzisz ten czas, co będziesz robić, gdzie będziesz spać i co będziesz jeść. Samemu można zorganizować noclegi, posiłki i czas. Jeśli masz ochotę przez pół dnia siedzieć przy kawiarnianym stoliku i obserwować ludzi, to nikt ci tego nie zabroni. Wycieczka zorganizowana oznacza przeważnie napięty plan, ułożony od przysłowiowego A do przysłowiowego Z. Jadąc bez biura, ty decydujesz, jak długo posiedzisz w danym miejscu. Jak cię nie zachwyci - możesz jechać dalej. Na wyjeździe z biurem to nie możliwe.

Na wycieczce zorganizowanej przez biuro podróży trzeba się podporządkować w ramy tego, co biuro przygotowało. Patrycja, mając w tym doświadczenie mówi, że im wcześniej dokona się rezerwacji, tym bilety lotnicze są tańsze, a najtańsze kupione pół roku, czy parę miesięcy wcześniej. Ci, którzy zdecydują się na ostatnią chwilę muszą liczyć się z tym, że prócz biletów, już na miejscu, rosną ceny wynajmu samochodów, pokoje w dobrych hotelach mogą być wyprzedane, więc bierze się wtedy to, co jest dostępne, a nie to, co by się chciało. - Piękny apartament z basenem nad oceanem może ci przelecieć koło nosa, ale to nie znaczy, że nie masz szansy na przeżycie przygody. A ona może czekać za rogiem, w tanim hostelu - mówi Patrycja. Istnieje ryzyko, że może nie być tak, jak sobie wymarzyliśmy, ale takie ryzyko istnieje zawsze. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób chcemy zwiedzać, jakie mamy nastawienie i oczekiwania. - Im mniej oczekiwań w podróży tym lepiej - opowiada Anna, pracowniczka biurowa. - Miałam kilka dni wolnego, kupiłam bilet do Turcji, do której nigdy wcześniej jakoś mnie nie ciągnęło. Alanya, miasto na Riwierze Tureckiej, nad Morzem Śródziemnym. Jechałam bez oczekiwań, za to cieszyłam się na odpoczynek i zdecydowałam, że z radością przyjmę wszystko to, co do mnie przyjdzie. I był to najwspanialszy wyjazd - mówi.

Ewa, agentka ubezpieczeniowa, każdy wolny czas poświęca na zwiedzanie stolic Europy. W piątek kończy pracę, jedzie na lotnisko i kupuje bilety: Paryż, Oslo, Budapeszt, czy Lizbona.

Marek, informatyk wybiera trasy, które tak samo dostarczają niemałych zachwytów, jak Prowansja, Toskania, czy Chorwacja, dokąd, podobnie, jak wielu jego znajomych, jeździ po prostu samochodem. - W Europie łatwiej jest poruszać się lokalnymi autobusami. Nie potrzeba samochodu, żeby objechać Lazurowe Wybrzeże, czy włoską riwierę - mówi Patrycja Kumiszcza.

- Nie cierpię jeździć z biurem podróży. Sama jestem pilotem wycieczek, podobnie jak mój tata, przez 20 lat pracowałam w turystyce i dziś nie potrafiłabym już być po tej drugiej stronie - jechać w autokarze, chodzić za chorągiewką, w tłumie, jeść na żądanie i w określonych godzinach, spać na żądanie i siedzieć w kurorcie. Już nie byłabym w stanie. Jeździmy więc sami i sami sobie układamy plan podróży. Zresztą, bardzo często, te nasze wyjazdy są spontaniczne - twierdzi Magdalena Pinkwart. Magda jest dziennikarką i autorką bloga Dzieckowdrodze.com. Podróżuje z mężem Sergiuszem, też dziennikarzem i autorem książek, i 5-letnim synkiem Wilhelmem. Często spontanicznie kupują bilety last minute, polują na okazje, jak na przykład Zanzibar i z powrotem za 500 złotych. No, ale ta podróż akurat wiązała się już z przesiadkami. - Jak się już ma bilety, to robi się szybki research, planujemy, co zobaczymy. Za każdym razem sami sobie układamy naszą podróż marzeń - mówi Magdalena.

CZYTAJ TAKŻE: Nowe prawo turystyczne. Koniec strachu, że biuro podróży zbankrutuje

Gdyby zliczyć dziś podróże małego Wilhelma, to okazałoby się, że z rodzicami objechał już cztery równiki, był w 24 krajach. - Ja w jego wieku, cieszyłam się, jak wyjechałam z rodzicami nad Bałtyk - śmieje się Magdalena. - A on dziś rzuca nazwami zagranicznych miejsc, wie, że na Islandii jest dużo wodospadów i ze swadą opowiada o przeżyciach z Wysp Owczych. Ciągamy go po muzeach, kościołach, katedrach, bo to nas interesuje, więc wykazuje wielką wrażliwość na sztukę. Nie znam 5-latka, który by tak lubił chodzić do muzeów jak Willi - śmieje się Magdalena. Najfajniejsze dla Pinkwartów kierunki z Warszawy, niespecjalnie doceniane przez polskich turystów, a przez nich przećwiczone w ubiegłym roku to Gruzja i Armenia. - Jesteśmy tymi krajami urzeczeni - mówi Magdalena. Można polecieć niedrogo LOT-em - do Erewania kupili bilety za 400 zł, a do Gruzji jeszcze taniej, bo do Kutaisi lata tania linia. O ile Gruzja jest już trochę bardziej turystyczna, to Armenia sprawiła na nich wrażenie, jakby przenieśli się w czasie. Turystyka w powijakach, brak oznaczeń, piaszczyste drogi, ale ceny nieprawdopodobnie tanie. Kolacja na trzy osoby z zastawionym stołem pełnym szaszłyków, sałatek, litrowe wino i sok dla dziecka to w klimatycznej, lokalnej knajpce na prowincji wydatek zaledwie 20 złotych. Bardzo tanio można wynająć samochód, albo przejechać się marszrutką; tanie są też wszystkie wstępy do muzeów. Stąd tak wielu tam podróżujących z plecakami studentów, ale też i rodzin z dziećmi na wakacjach. Ludzie w Armenii przemili. Ciepli, gościnni. - Słyszeliśmy, że Ormianie są życzliwsi nawet od Gruzinów, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, że do takiego stopnia. Nawet poznany przypadkowo człowiek natychmiast zaprasza do domu i już jest twoim przyjacielem - wspomina Magda.

Gruzja jest z kolei wspaniała na podróżowanie z dzieckiem, bo Gruzini dzieci kochają. Z ich Wilhelmem wszyscy chcieli robić sobie zdjęcia. Kiedy w Batumi Pinkwartowie poszli do lokalnej restauracji, podszedł do nich kelner, wziął ich synka za rękę i odszedł z nim na zaplecze. - Zaraz też zbiegli się tam kucharze i kucharki, podawali sobie naszego synka z rąk do rąk, on roześmiany, wszyscy szczęśliwi. A my dzięki temu mogliśmy spokojnie pobyć sami, porozmawiać. Zjedliśmy posiłek, kelner przyniósł rachunek i nasze dziecko - opowiada Magdalena.

STORYFUL/x-news

Do Rumunii z Warszawy wybrali się samochodem. Przecież to tylko rzut beretem, po 10 godzinach byli już w Oradei. A Rumunia według Magdy, to wciąż dla wielu z nas nieodkryty turystycznie skarb, pełen egzotyki. - Wspaniałe plaże, fantastyczne zabytki, piękne parki narodowe z siedliskami ptaków; sam Bukareszt, w którym niewielu jest turystów, a w którym my wzięliśmy ślub, to niezwykłe miasto. Na dodatek w Rumunii są i góry, i morze, i ciepło - mówi Magda.

Dubaj z kolei to ukochane miejsce ich syna Wilhelma. Magda też uważa, że to jest niezwykły turystycznie kierunek, nieprawdopodobna metropolia. Jeszcze w latach 80. to był środek pustyni z zagrodami dla kóz i wydmami po horyzont. Dziś świetna infrastruktura, miasto tak nowoczesne, że można poczuć się jak na stacji kosmicznej. Atrakcje na absolutnie światowym poziomie i to dla różnych zawartości portfeli: są i bardzo drogie, jak legendarny hotel-żagiel Burj Al-Arab, ale można też zamieszkać w przyzwoitym, niedrogim hotelu z basenem na dachu i śniadaniem, za 150 złotych na trzy osoby. W Dubaju można spokojnie podróżować metrem, choć taksówki też nie są drogie. Samo metro jest już atrakcją dla dzieci, bo nie ma w nim motorniczego, więc mogą usiąść na przedzie i bawić się w prowadzenie kolejki. Ale najwspanialszym miejscem dla dzieci w Dubaju jest KidZania, rewelacyjne miejsce, z którego nawet starsze dzieci nie chcą wychodzić. To park rozrywki, w którym dzieci uczą się prawdziwego życia, zaradności, bo mogą pracować i dostawać za to pieniądze. - Widziałam, jak w KidZanii w naszym 4-letnim wówczas synku budzi się odpowiedzialny człowiek. Chciał być strażakiem, przeszedł szkolenie, potem mali strażacy jechali na akcję gaszenia pożaru, wozem strażackim na sygnale. Wszystko jest bardzo realne: pali się budynek, jest dym, błyskają płomienie, więc dzieci-strażacy gaszą ogień puszczając wodę z prawdziwych strażackich wężów. A potem wracają do remizy i otrzymują pieniądze, walutę, którą mogą wydać na inne przyjemności w tym miejscu. Wili rewelacyjnie bawił się także w Green Planet, czyli w lesie tropikalnym pod dachem z prawdziwymi zwierzętami, czy w Aquaventure Water Park przy słynnym hotelu Atlantis - rewelacyjnym wodnym miasteczku z falami, wodospadami, ekstremalnie szybkimi zjeżdżalniami, delfinami i karmieniem rekinów, w którym spokojnie można spędzić cały dzień. - Podróżujący na własną rękę, którzy przy okazji chcą zaoszczędzić, mogą wybrać się do Dubai Parks - gigantycznego kompleksu parków rozrywki z Legolandem, miasteczkami filmowym Hollywood czy Bollywood. Linie Emirates, które codziennie latają do Dubaju z Warszawy, kilka dni temu wprowadziły promocję i za kupione bilety na przelot, dostaje się punkty wartości 250 złotych i duże zniżki do wykorzystania w kompleksie Dubai Parks & Resorts - radzi Magda Pinkwart.

CZYTAJ TAKŻE: TYCH MIEJSC W POLSCE LEPIEJ UNIKAĆ W WAKACJE. CHYBA, ŻE LUBISZ DZIKIE TŁUMY I DEPCZĄCYCH PO SOBIE TURYSTÓW

- Świat jest taki piękny, a zwiedzając go z dzieckiem ma się dwa razy więcej radości - dodaje Magdalena Pinkwart. Podobnie sądzi inne podróżnicze małżeństwo Patrycja i Adam Kumiszcza. Ten bakcyl w dzieciństwie zaszczepili im rodzice. - Podróżujemy praktycznie całe życie - mówi Patrycja. A kiedy urodziła im się Amelka - to jeździ z nimi.

Patrycja prowadzi stronę internetową „Tędy i owędy” - blog podróżniczy z opisami ich wypraw, tych po Polsce, po Europie i świecie. Patrycja kronikuje po to, aby córeczka kiedyś mogła wrócić do tych miejsc dzięki zdjęciom i opisom, ale też po to, aby podzielić się podróżniczymi przygodami i poradami z pierwszej ręki z innymi. - Ten blog to moje hobby i super sposób na kontakt z innymi pasjonatami podróży - mówi Patrycja. Wszystkie wolne środki, cały wolny czas, Kumiszczowie przeznaczają na wyjazdy. Wolą spędzać czas na poznawaniu świata, niż na gromadzeniu rzeczy w stylu: coraz lepszy samochód, coraz większy telewizor. Wielkim ich marzeniem był Nowy Jork, wyrobili więc sobie amerykańską wizę turystyczną na 10 lat. Następnie rozpoczęli polowanie na bilety. Znaleźli bezpośredni lot z Warszawy do Nowego Jorku. - Ustaliliśmy trasę - co chcemy zobaczyć, ile mamy dni do dyspozycji i rozpisaliśmy plan, bo poza Nowym Jorkiem czekało nas całe Wschodnie Wybrzeże wraz z przepiękną Florydą. Nie trzymaliśmy się tego sztywno, ale plan ramowy był i do niego układaliśmy noclegi, zabukowaliśmy samochód. I polecieliśmy - wspomina Patrycja. W Nowym Jorku, które uchodzi za dość drogie miasto, wzięli hotel przy linii metra w niewielkim oddaleniu od Manhattanu, i metrem dojeżdżali wszędzie, gdzie chcieli. Dużo się też włóczyli. - Nowy Jork to świetne miejsce do łażenia i odkrywania: a, tu sobie skręcę, tu zajrzę, tu przysiądę na kawę. Miasto ma niesamowity klimat. To, co chcieliśmy obejrzeć, zaliczyliśmy, jak Muzeum Historii Naturalnej, Times Square, Empire State Building, czy popłynęliśmy statkiem, by zobaczyć Statuę Wolności. Ale poza tymi głównymi punktami każdego pobytu w mieście, oddaliśmy się włóczędze. Nie planowaliśmy na przykład dwóch dni w Central Parku, a spędziliśmy tam dzień po dniu, tak zachwyciło nas to miejsce. Nie byłoby to możliwe, gdybyśmy wykupili zorganizowaną wycieczkę, bo program wycieczki raczej więcej niż paru godzin w Central Parku nie obejmuje.

Potem przekonali się, że podróżowanie po Stanach jest bardzo łatwe, proste. Zwłaszcza, że paliwo jest tak tanie, a Amerykanie są rewelacyjnymi organizatorami ruchu turystycznego - wszystkie atrakcje są świetnie oznaczone, opisane i przygotowane pod każdym względem na przyjęcie tysięcy osób. Największym zaskoczeniem dla nich był amerykański zachód. Dziki zachód. Od zeszłego roku z Warszawy do Los Angeles lata bezpośrednio lotowski Dreamliner. Patrycja i Adam od razu kupili bilety. Wylecieli w sierpniu.

- Przylecieliśmy bezpośrednio do Los Angeles, gigantycznego miasta, ale to nie było miasto dla nas. Nie znaleźliśmy tam nic wyjątkowego dla siebie. Poświęciliśmy czas tylko na Hollywood i park rozrywki Universal Studio, którym najbardziej zachwycona była Amelka, chociaż i na nas zrobił spore wrażenie. A potem wypożyczonym samochodem ruszyliśmy dalej. Do Las Vegas, gdzie spędziliśmy jedną noc i muszę powiedzieć, że hotele tam są fantastyczne, ale ten blichtr, światła, kasyna, muzyka, to też nie było dla nas. Przejechaliśmy następnie całą Arizonę i Utah, prując przez pustkowia z przepięknymi pustynnymi krajobrazami, kanionami, czerwonymi skałami, wysokimi ostańcami. I to nas oczarowało. Po prostu obłęd. Ta nieprawdopodobnie piękna i dzika przyroda. Wszędzie chciałoby się stawać i robić zdjęcia. Ale chyba największe wrażenie zrobił na nas Park Narodowy Yellowstone. Nie spodziewałam się tak niesamowicie pięknych widoków, takich przestrzeni. Dzikie zwierzęta na wyciągnięcie ręki, wybuchające gejzery, gorące źródła, wysokie góry, wielkie wodospady. A kiedy stanęliśmy na skraju Wielkiego Kanionu, tak przecież opatrzonego już ze zdjęć, to poczułam, że ze wzruszenia zaczęła mi się trząść broda. Człowiek zamiera i nie wie, co powiedzieć. Nie da się tego opisać. Takich emocji, jakie się wtedy w nas rodziły, takich zachwytów, też się nie spodziewałam. Niby znamy ten Dziki Zachód z filmów, programów dokumentalnych, przyrodniczych, ze zdjęć, ale nic nie odda tego, jak to wygląda, kiedy patrzy się własnymi oczami. Widoki oszałamiająco piękne, zjawiskowe, nie dziwię się ludziom, że wracają tam po wiele razy - opowiada Patrycja.

Kumiszczowie mają za sobą podróże do 45 krajów, ich 9-letnia córka Amelka do końca tych wakacji zobaczy już 32 kraje. Ulubionym miejscem, do którego regularnie wracają, są Włochy. - Są tanie połączenia samolotem, z Warszawy na przykład do Pizy i jest się już w Toskanii. Albo do Bari, stolicy przepięknego regionu nad Adriatykiem, czy do głośnego, ale za to klimatycznego Neapolu z knajpką, która serwuje najlepszą pizzę na świecie. A lody i pasta we Włoszech pyszne są w każdym miejscu. Kiedy tylko nadarzy się okazja i apetyt na włoską kuchnię - lecimy - mówi Patrycja. Albo wsiadają w samochód. We Włoszech dobrze się czują całą rodziną. Piękne krajobrazy, olśniewające zabytki, ciepłe turkusowe morze z malowniczymi plażami, wspaniali ludzie, uśmiechnięci i życzliwi i obłędnie smaczna kuchnia.

Co dają im podróże? Naturalne oderwanie od codzienności, czas na relaks i przygodę. No i to, że poznaje się świat. - Rzeczy materialne można stracić w każdej chwili. Ale tego, co przeżyjemy w podróży, kogo poznamy, co zobaczymy, czego spróbujemy, nikt nam nie zabierze. A odkąd Amelia jeździ z nami, to pokazujemy jej świat naszymi oczami. I widzimy, jak nasza córka się rozwija. Dzięki temu jest otwarta na świat, tolerancyjna, dogaduje się ze wszystkimi dziećmi na świecie, nic ją nie dziwi, a wszystko ciekawi.

STORYFUL/x-news

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak wypoczywać bez biura podróży? Ile kosztują wakacje na własną rękę? - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski