Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak zabija się wieloryby

BOCH
W rundzie wiosennej Rafał Kwieciński zagra w Puszczy Niepołomice. Do czwartej ligi małopolskiej trafi prosto z ekstraklasy Wysp Owczych. 32-letni piłkarz, który ma na koncie ponad 80 występów w polskiej I lidze (w Hutniku Kraków i Ruchu Chorzów) dwa ostatnie sezony spędził w zespole EB/Streymur. Dwukrotnie został wicemistrzem kraju, wystąpił w Pucharze UEFA.

Rafał Kwieciński opowiada o dwóch sezonach, które spędził na Wyspach Owczych

- Wróciłem ze względów rodzinnych - wyjaśnia Kwieciński. - Byłem tam sam. Moja narzeczona Kasia ma dosyć dobrą pracę w Krakowie, szkoda byłoby z niej rezygnować. A mój trzyletni syn Eryk bardzo, bardzo za mną tęsknił. Ja też miałem dość tej rozłąki.
DP Gdyby nie rodzina, poleciałby Pan na kolejny rok?
- Tak, wróciłbym na Wyspy.
DP Co tam przyciąga? Chyba nie surowy klimat?
- Co tam ciągnie? Na pewno zarobki. Ale nie tylko: też świeże powietrze, cisza, spokój. W porównaniu z tym, co mamy tutaj, to zupełnie inny świat. Poza stolicą, Torshavn (liczącym 12,5 tys. mieszkańców - przyp.) nie ma tam w zasadzie miast. Tylko mieścinki, wioseczki.
DP W jak małej Pan mieszkał?
- O jejku, dwanaście domów w niej było. No, może czternaście.
DP Jaki miał Pan widok z okna?
- Mieszkałem przy wybrzeżu - więc woda i statki. Ślicznie się robiło, kiedy wychodziło słońce. Widoki cudne. W lipcu pojawia się zresztą na Wyspach bardzo dużo turystów z całej Europy: Niemcy, Francuzi, Włosi. Jeżdżą autami z przyczepami kempingowymi. Drogi są dobre: równe, gładkie, nie ma dziur.
DP Ale klimat pewnie daje w kość przyjezdnym...
- Jest deszczowy. Wieją wiatry, bardzo często silne sztormy. W trakcie meczów zdarzało się, że bramkarz wykopywał piłkę, a ta po mocnym podmuchu wracała mu do rąk albo wypadała na rzut rożny. Dla Farerczyków (rdzenni mieszkańcy Wysp Owczych - przyp.) 7-10 stopni to ciepło. Pamiętam, jak raz graliśmy mecz, kiedy było może 15 stopni w słońcu. I nagle sędzia przerwał grę. Stwierdził: "Teraz idziecie wszyscy pić wodę, odżywki". Dla nich to był upał.
DP Pan nie chodził cały czas przeziębiony?
- Nie. Tylko na samym początku, kiedy i w pierwszym, i w drugim roku przylatywałem na Wyspy, musiałem "złapać" ten klimat. Dwa, trzy dni gardło pobolało, potem przeszło. I nic już się nie działo.
DP Wszyscy Polacy, którzy grają w piłkę na Wyspach Owczych, łączą to z pracą, najczęściej w przetwórstwie rybnym. Pan nie był wyjątkiem.
- Tak, ale najpierw musiałem poczekać trzy miesiące na to, żeby podjąć pracę. Wyspy Owcze nie są w Unii Europejskiej, trzeba było pozałatwiać wszystkie formalności. W pierwszym roku pracowałem przy budowie dużego sklepu. Przycinałem deski, wbijałem gwoździe. Ogólnie nie było to nic ciężkiego. Natomiast w drugim roku pakowałem mrożone ryby na eksport, łososie. Tam trzeba iść do pracy, bo rozrywek nie ma.
DP Jak wyglądał Pana zwykły dzień?
- Do pracy jechałem na ósmą. Osiem godzin, potem dwie godzinki w domu, następnie trening. Zawsze trenowaliśmy o godzinie 19.
DP Pana trenerem w EB/Streymur był Polak - Piotr Krakowski. Razem wywalczyliście dwa tytuły wicemistrza kraju...
- W pierwszym sezonie byliśmy bardzo blisko mistrzostwa. Sześć minut przed końcem ostatniego meczu powiał wiaterek, piłka wpadła w sam róg naszej bramki - przegraliśmy... Oczywiście, dla ludzi w klubie był to zawód, ale nie do końca. Bo ten zespół trzy lata wcześniej wszedł do I ligi i przez te trzy lata bronił się przed spadkiem. W czwartym przyszło wicemistrzostwo kraju, razem z nim awans do Pucharu UEFA (w I rundzie wstępnej EB/Streymur uległ fińskiemu MyPa Anjalankoski - przyp.).
DP Jaki jest poziom ligi Wysp Owczych?
- Pierwsza piątka ligi - w której gra 10 drużyn - spokojnie dałaby sobie radę w naszej drugiej lidze.
DP A na jakim poziomie są zarobki?
- Na poziomie polskiej drugiej ligi.
DP Wyspy mają 50 tysięcy mieszkańców i prawie 30 klubów piłkarskich. To świadczy o sporym zainteresowaniu futbolem.
- Zainteresowanie jest bardzo duże. Wszystkie dzieci - i chłopcy, i dziewczynki - chcą tam grać w piłkę.
DP A ile ludzi chodzi na mecze? W jakich warunkach je oglądają?
- W tym klubie, w którym ja grałem, trybun nie było, dopiero powstają. Dookoła stadionu mogły stać samochody; sporo ludzi ogląda mecze na Wyspach właśnie siedząc w autach. Kibice siedzieli też na ściętych drzewach, położonych na skałach przy boisku. Nie wiem, ile ludzi chodziło na mecze, ale dość dużo. Mieliśmy fanklub.
DP Telewizja pokazuje mecze?
- Tak, jest lokalna telewizja, która nagrywa wszystkie mecze. W poniedziałek jest program, w którym pokazują skróty. Taka "Liga+" po farersku.
DP Na jakich boiskach Pan tam grał?
- Naturalne boiska są tylko dwa, to boiska dla reprezentacji. Jedno jest w stolicy, drugie w Runaviku. Wszystkie pozostałe mają sztuczną nawierzchnię. Jedne lepszą, inne gorszą. Ja wszystkie mecze grałem na sztucznych nawierzchniach.
DP Jak wytrzymały to pańskie nogi?
- Powiem tak: w ciągu tych dwóch sezonów opuściłem tylko trzy spotkania. Złapałem kontuzję, bo trochę za dużo popracowałem przed meczem. Problemów z nogami nie miałem żadnych. Bolały po meczach, ale nic więcej.
DP Co będzie Pan wspominał szczególnie miło? O czym będzie Pan opowiadał synowi?
- Syn sam widział, był tam trzy razy. Oglądał mecze, poznał klimat. Ja nie mam z Wysp żadnych złych wspomnień. Ciekawe miejsce, bardzo fajne doświadczenie. Jedna rzecz mnie tylko przeraziła: to, jak zabija się wieloryby. Kiedy rybacy wypływają na połów, zaganiają je w zatoki, na płycizny. I tam zabijają te zwierzęta nożami, jest mnóstwo krwi. Dwa razy widziałem takie sceny.
Rozmawiał TOMASZ BOCHENEK

Pytanie do Janika, telefon od Popczyńskiego

Zdzisław Janik i Krzysztof Popczyński to wywodzący się z Krakowa piłkarze, którzy przetarli Rafałowi Kwiecińskiemu szlak na Wyspach Owczych.
- Kiedyś spotkałem się z Dzidkiem Janikiem w Zielonkach - opowiada "Kwiatek". - Zapytałem się - jak tam na tych Wyspach, on mi troszkę opowiedział. Mówię: jakby coś było, to spróbuję. On spytał Krzyśka Popczyńskiego. I Krzysiek do mnie zadzwonił. Tak się to wszystko zaczęło.
Popczyński to obok Piotra Krakowskiego najbardziej znany z Polaków działających w farerskim futbolu. Były zawodnik pierwszoligowego Hutnika pojawił się na Wyspach Owczych w 1998 roku i - z krótkimi przerwami - pozostaje tam do dziś. Od lata pełni funkcję trenera II-ligowego zespołu TB Tvoeroyri. To najstarszy klub na Wyspach, powstał w 1892 roku.
(BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski