Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki jest faktor Czesława?

Redakcja
Jeszcze rok temu mówił, że nie interesuje go uczestnictwo w kolejnych edycjach telewizyjnych show, a teraz znowu zasiada w jury „X Factora”. Ale kto nie dałby się skusić towarzystwu czarującej Tatiany Okupnik i niebotycznemu honorarium? W efekcie jego notowania w rodzimym show–biznesie znów podskoczą do góry.

A chyba nikt się nie spodziewał, że ten niepozorny facecik mówiący łamaną polszczyzną stanie się taką gwiazdą rozrywki. Choć matka zabrała go do Danii, kiedy miał zaledwie pięć lat, nie stracił kontaktu z ojczyzną. Uczył się rodzimego języka, bywał w kraju na wakacjach. Początkowo mało go to wszystko interesowało, dopiero kiedy wniknął w krakowskie środowisko studenckie, poczuł że coś go łączy z Polską i Polakami. A wszystko to za sprawą syna bliskiej przyjaciółki matki, Michała, który dostał się na Uniwersytet Jagielloński. Gdy młody Czesław przyjeżdżał do Krakowa, mieszkał u ciotki ze strony ojca, która po wojennej zawierusze przeniosła się z Lwowa pod Wawel. A potem śmigał na studenckie imprezy, podczas których pił polską wódkę i podrywał polskie dziewczyny.

Jak Czesław zdobywał serca kobiet? Czytaj dalej >>

Mimo, że nigdy nie był przystojniakiem, zawsze miał wyjątkową słabość do płci pięknej („Jestem kobieciarzem” – przyznał kiedyś). Aby nadrobić braki w urodzie, musiał więc imponować poznawanym na imprezach koleżankom czymś innym. Całe szczęście matka posłała go jeszcze jako dziecko do szkoły muzycznej. Ku jej zdumieniu, kiedy przyszło do wyboru instrumentu, na którym będzie grał, wskazał na... akordeon. Malutki chłopczyk z trudem utrzymywał równowagę z wielkim pudłem uwieszonym na ramionach, ale zawzięcie ćwiczył gamy, aż wreszcie zaczął wydobywać z niego rozpoznawalne melodie. Chociaż pisał pierwsze piosenki jeszcze jako dzieciak, pierwszy własny zespół powołał życia dopiero, gdy miał... 21 lat i był na drugim roku studiów. Napisał do przyjaciół kartkę z pytaniem: „Kto chce ze mną grać moje piosenki?”. Ponieważ znalazło się kilku chętnych, zaczęli dawać koncerty pod nazwą Tesco Value. Bez sukcesów jednak.


Czesław Mozil, Fot. Anna Karolina Wajs

– Dania to trudny rynek – tłumaczył potem. – Dlatego działaliśmy w podziemiu. Zrobiłem tam materiał na dwie płyty, a po koncertach przychodzili do mnie kumple i mówili: „Dlaczego nie słyszymy więcej o tobie?” A ja nigdy nie wysyłałem swojej muzyki do radia, telewizji czy wytwórni płytowych. Owszem, czasem potrafię się rozpychać łokciami, ale generalnie jestem bardzo nieśmiały.

Dlaczego Czasław wyruszył do Krakowa? >>

Zmęczony niepowodzeniami postanowił w końcu zabrać swój zespół i zagrać z nim w Krakowie dla swoich polskich przyjaciół. Pierwszy koncert odbył się w Łaźni Nowej, która była wtedy jeszcze przy placu Nowym. Przyszło tylko... pięć osób. Ale był wśród nich nieżyjący już znany menedżer jazzowy, Kuba Andrzej Florek. Zachwycony muzyką Teslo Value cztery lata jeździł z nimi po całej Polsce. A jego przyjaciele–jazzmani chwytali się za głowy i pytali: „Co ty z nimi robisz? Przecież oni nie potrafią grać!”. Niestety – Florek przedwcześnie zmarł. Czesław musiał wziąć wtedy sprawy w swoje ręce. Pod koniec 2007 roku dał koncert w warszawskiej Jadłodajni. Przyszła Ania Brachaczek, wtedy wokalistka zespołu Pogodno, a dzisiaj – Biff.

Przypadkowe spotkanie pary artystów przerodziło się w niespodziewaną przyjaźń. Ania postanowiła więc pomóc Czesławowi. Kiedy dostała demo z jego piosenkami, podrzuciła je znajomemu wydawcy, Michałowi Wardzale z podkrakowskiej firmy Mystic. Ten, choć wydawał do tej pory niemal wyłącznie metal, planował akurat rozszerzenie swego katalogu o bardziej popowych i rockowych wykonawców. Ponieważ Czesław właśnie występował na Śląsku, wsiadł w samochód i pojechał go obejrzeć na żywo. Zachwycony występem, od razu powiedział: „Wydajemy!”. W ten sposób pojawiła się pierwsza płyta projektu Czesław Śpiewa – „Debiut” – która zaskoczyła wszystkich niezwykle oryginalną muzyką: miejskim folklorem zaśpiewanym... łamaną polszczyzną z wdziękiem niesfornego dzieciaka.

– Śpiew jest czymś bardzo indywidualnym – wyjaśnia Czesław. – Bardzo cenię piękne głosy, ale ja śpiewam tak, jak się śpiewa... pod prysznicem. Nigdy nie brałem lekcji śpiewu. Śpiewam swoje piosenki, bo nie mogę inaczej. W pewnym momencie odczułem naturalną potrzebę śpiewu, przede wszystkim o miłości, nie mogłem się jej oprzeć. A przecież w sztuce tak naprawdę nie jest ważne, kto potrafi, a kto nie potrafi. Równie dobrze może mnie wzruszyć ktoś, kto umie zagrać tylko trzy akordy na gitarze, jak i wybitny skrzypek po studiach.

Aby wypromować album, Czesław wyruszył ze swymi duńskimi przyjaciółmi w trasę po całej Polsce. Brał wszystkie oferty – i występował nie tylko w krakowskiej Alchemii, ale również na dalekiej prowincji, w przysłowiowym Pcimiu Dolnym. W ten sposób zbudował niewiarygodną wprost bazę wiernych fanów. W zdobywaniu popularności pomógł mu również przypadek. W telewizyjnym programie „Milionerzy” pierwsze pytanie za milion brzmiało: „Na jakim instrumencie gra Czesław Mozil?” Nawet ci, którzy nigdy wcześniej o nim nie słyszeli, dowiedzieli się, że na akordeonie. Siłą rzeczy większość z nich wystukała potem w You Tube nazwisko artysty i obejrzała jego wideoklipy. Na tej wznoszącej się fali sławy nastąpiła premiera drugiej płyty – „Czesław śpiewa pop”. Tym razem trafiły na nią bardziej rozbudowane aranżacyjnie piosenki z gościnnym udziałem takich gwiazd, jak choćby Kasia Nosowska. I oczywiście okazała się bestsellerem.
Dzięki wsparciu rodziców Czesław kupił sobie mieszkanie w Krakowie. Każdy mógł go więc tutaj spotkać podczas imprezowania w klubach na Kazimierzu. Bezpretensjonalność artysty sprawiała, że zawsze otaczał go wianuszek znajomych. Nie brakowało wśród nich pięknych dziewczyn. Czesław korzystał z uroków sławy, ale unikał trwałych związków, jak diabeł święconej wody. I do dzisiaj jest wierny tej dewizie.

Jak wygląda krakowskie mieszkanie Czesława >>

Okna jego krakowskiego mieszkania wychodzą wprost na kamienicę, w której mieszkał niegdyś Czesław Miłosz. Dlatego, kiedy zwrócono się do niego z okazji obchodów roku naszego noblisty z propozycją przygotowania programu z jego wierszami, pomyślał, że to jakiś znak. Dostał od byłej sekretarki Miłosza pięć tomów poezji i po raz pierwszy w życiu zaczął się przedzierać przez jego wiersze. Z czasem znalazł coś, co łączyło go z naszym Noblistą.

– Okazało się, że ja lubię kobiety i Miłosz lubił kobiety – śmieje się.

– Dlatego zresztą wybrałem też wiersz „One”, który dedykowałem feministkom. Kiedy pracowaliśmy nad tą piosenką, zaprosiłem do studia w Krakowie... trzydzieści koleżanek i poprosiłem, żeby zaśpiewały w chórku. Obserwowałem potem ich cudowne reakcje. Bo tam jest: „Imiona ich nie będą pamiętane/Cerowaczki wydartych swetrów, opiekunki/ Skarpetek i kalesonów, ochmistrzynie”. „Ten wiersz nas poniża” – usłyszałem od nich. Musiałem je więc przekonać. „To dajcie się na chwilę poniżyć” – prosiłem. I w końcu się zgodziły. Bo podeszły do tego z odpowiednim dystansem.
Większą popularność niż płyta „Czesław śpiewa Miłosza” przyniósł mu jednak udział w pierwszej edycji „X Faktora”. Na tle popisującego się nieustannie Wojewódzkiego i bezbarwnej Sablewskiej wypadł zaskakująco dobrze – wygrywając swą naturalnością i żywiołowością. I to pewnie w dużym stopniu z sympatii dla niego widzowie wybrali kandydata, którego prowadził – podobnego naturszczyka, jak on sam, Gienka Loskę.

Sukces zawsze jednak ma i złe strony – pojawiło się sporo głosów, że występując w komercyjnym show, Mozil sprzeniewierzył się swemu alternatywnemu wizerunkowi. Być może dlatego zmienił środowisko. Kupił mieszkanie w Warszawie – dwa pokoje na Pradze. Najwidoczniej zajęty życiem celebryty odmówił nam nawet wywiadu ze względu na... brak czasu.

– Na pewno w stolicy łatwiej jest być trzeźwym – wyznał niedawno Onetowi. – W Warszawie wcześniej zamykają knajpy i ludzie chodzą normalnie do pracy. No i jak stoisz przy barze, to pijesz z normalnymi ludźmi. A w Krakowie – nie obrażając nikogo, bo kocham to miasto – każdy, kogo spotykasz, jest największym artystą na świecie.

Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski