Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki klub - taki pies…

Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Felieton. Pod koniec ubiegłego roku w Sejmie doszło do rzeczy tak strasznej, że - cytując Haszka - „pewien radca sądowy obecny przy tym oszalał i do tej pory trzymany jest w izolacji”: pozbawiony instynktu samozachowawczego pan poseł Szczerba zwrócił się do pana marszałka Sejmu per: „Kochany panie marszałku”. Tenże, ugodzony przymiotnikiem „kochany” w miękkie podbrzusze podskoczył z bólu i pozbawił pana Szczerbę prawa dalszego uczestniczenia w obradach tego zacnego gremium.

Z perspektywy czasu dzielny marszałek postąpił jak wytrawny polityk, który potrafi patrzeć jeden zakręt dalej: jeszcze chwila, a z mównicy padły by epitety „szanowny”, „miły”, „ulubiony” czy inne słowa od dawna uważane w Sejmie za nieprzyzwoite. Zachowanie pana Szczerby było niczym innym, jak prowokacją, czyli wymuszaniem na marszałku działań mogących być uznanych przez opozycję za kontrowersyjne, ergo służących do dalszej eskalacji politycznych sporów.

Historia zna mnóstwo takich wypadków. Był rok 1911, w praskiej gospodzie na Żiżkowie uczestnicy wiecu przedwyborczego zdemaskowali obecnego na sali agenta policji politycznej. W pierwszym odruchu chcieli powiesić go na kandelabrze, ale po namyśle wzięli najpierw na spytki: - Pani inspektorze - zapytał przewodniczący zgromadzenia - gdybym powiedział, że cały ród Habsburgów cierpi na paraliż postępowy, to złożyłby pan odpowiedni raport w dyrekcji policji? - Oczywiście. - Co by pan napisał?

- Że pan powiedział, że cały ród Habsburgów cierpi na paraliż postępowy. - Niechże pan, panie inspektorze, mówi głośniej, tu taki szum… Więc co by pan zameldował? - Że cały ród Habsburgów cierpi na paraliż postępowy! - Rany boskie! - ryknął przewodniczący obrad - co pana napadło, żeby tak publicznie obrażać naszego miłowanego monarchę i jego rodzinę? Wszyscy słyszeli… Ale my na pana nie doniesiemy. Nigdy!

Nasza osoba nr 2 we władzach państwa, czyli pan marszałek nie dała się sprowokować. Nie skorzystała z obecności na Sali pana ministra sprawiedliwości&prokuratora generalnego. Nie wezwała straży marszałkowskiej, by - wzorem czeskim - wyprowadziła pana Szczerbę na dziedziniec i powiesiła na sejmowym trzepaku.

Wystarczyło suche jak salwa plutonu egzekucyjnego, mądre, bezdyskusyjne veto dla wszelkich prób prowokacji. Mam nadzieję, że wystarczyło n a r a z i e: nie wolno zawieść oczekiwań opinii publicznej, domagającej się jednym głosem interwencji organów ścigania. A wtedy pan Szczerba nie będzie mógł liczyć na szczególne od losu fawory, zaś przesłuchujący go pan prokurator nie będzie tak uprzejmy, jak ten z czeskiego miasta Pisek, który - gdy przyprowadzono doń wielokrotnego mordercę Valesza uśmiechnął się przyjaźnie: - Niechże pan siada, panie Valesz, akurat mamy tu wolne krzesełko…

Osobiście, jako człowiek lojalny wobec Domu Panującego, nie powinienem obawiać się żadnych prowokacji politycznych. A jednak… Onegdaj wyszedłem na spacer w kurtce, którą kiedyś fundnął mi kiedyś, kiedyś pan profesor Filipiak, a na której widnieje wspaniały, dumny napis CRACOVIA.

Nie korzystałem z niej nigdy wychodząc z domu na krakowską ulicę: mieszkam w rejonie zdominowanym przez fanatycznych, delikatnie mówiąc, kibiców WISŁY, z łatwymi do przewidzenia konsekwencjami. Ale, że pogoda była plugawa, śnieg z deszczem - wziąłem psa i zaryzykowałem. Pies jest z gatunku tych „z czarnymi podniebieniami” i widząc zbliżającego się na lekko chwiejnych nogach przechodnia, od którego na mile wiało obcością ideologiczną odczuł przemożną ochotę użarcia go w kostkę. Przechodzień zatrzymał się, spojrzał na napis na kurtce i uśmiechnął się z satysfakcją: - No tak!... Jaki klub - taki pies!...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski