18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki sezon, taki koniec

Redakcja
Bartosz Wiśniewski (nr 23) bezskutecznie usiłuje minąć obrońcę gości Jana Beliancina Fot. MATEUSZ BOBOLA
Bartosz Wiśniewski (nr 23) bezskutecznie usiłuje minąć obrońcę gości Jana Beliancina Fot. MATEUSZ BOBOLA
I LIGA. Sądeczanie znów rozczarowali kibiców, tylko remisując z GKS Katowice. SANDECJA NOWY SĄCZ - GKS KATOWICE 0-0

Bartosz Wiśniewski (nr 23) bezskutecznie usiłuje minąć obrońcę gości Jana Beliancina Fot. MATEUSZ BOBOLA

Sędziowali: Tomasz Kwiatkowski oraz Marcin Lisowski i Filip Sierant (Warszawa).

Żółta kartka: Fechner (69).

Widzów: 2500

SANDECJA NOWY SĄCZ

1-4-4-2

Bieszczad 5

Makuch 5

Frohlich 5

(61 Trochim)

Midzierski 5

Fechner 5

Majkowski

(40 Szeliga 4)

Petran 6

Janić 6

Gawęcki 5

Wiśniewski 4

(61 Leśniak)

Aleksander 5

GKS KATOWICE

1-4-5-1

Gorczyca 5

Farkas 5

Beliancin 6

Szymura 5

Chwalibogowski 5

Chmiel 5

(73 Stefański)

Gierczak 4

Cholerzyński 5

Hołota 5

Pietroń 4

(46 Wołkowicz 4)

Zachara 5

(62 Pitry)

Nie takiego zakończenia sezonu spodziewali się kibice Sandecji. Liczyli, że w ostatnim występie biało-czarni uraczą ich efektownym futbolem i sprawią radość, odnosząc pierwsze po trzech kolejnych porażkach zwycięstwo. Nadzieje okazały się złudne. Gospodarze zaprezentowali mierny poziom, a ich gra do gustu mogła przypaść jedynie między 55 i 60 min, kiedy to nie schodzili z połowy przeciwnika. Także GKS niczym specjalnym nie zaimponował, a jego gracze sprawiali po meczu wrażenie zadowolonych z remisu.

Rola trenera gospodarzy Roberta Moskala ograniczyła się tym razem do ustalenia wyjściowej jedenastki. Mecz obserwował bowiem z trybun, co było sankcją za usunięcie go z ławki podczas spotkania z Kolejarzem w Stróżach. Posłał do boju sprawdzonych wcześniej piłkarzy, którzy nie spełnili jego oczekiwań. Na cieplejszą wzmiankę zasłużyli jedynie Słowacy Lukas Janić oraz Peter Petran.

Pierwszy, dopóki starczało mu sił, starał się kierować poczynianiami partnerów, walcząc przy tym o każdą piłkę. Natomiast drugi bez zarzutu wywiązał się z zadań defensywnego pomocnika, a później, po zejściu z boiska Jano Frohlicha, także ostatniego stopera.

Rozczarowali natomiast gracze formacji ofensywnych, z rzadka tylko zagrażając niezbyt pewnie interweniującym obrońcom gości.

Wyjątek stanowił wspomniany okres na początku drugiej połowy. Wówczas niemiłosiernie kotłowało się na przedpolu Jacka Gorczycy, ale kropki nad "i" nie udało się postawić ani Arkadiuszowi Aleksandrowi, ani Bartoszowi Wiśniewskiemu, ani strzelającemu z dystansu Sebastianowi Fechnerowi. Impet Sandecji szybko się jednak wyczerpał i już do końcowego gwizdka sędziego z boiska powiewało nudą, a kibice bardziej zainteresowani byli nasłuchiwaniem wieści z innych stadionów, aniżeli śledzeniem poczynań swych ulubieńców.

Szukając pozytywów sądeckiego spotkania, to wskazać można na sytuację sprzed przerwy, gdy w 39 min po "główce" Aleksandra piłka odbiła się od słupka, a po poprawce Midzierskiego poszybowała tuż nad poprzeczką. W 45 min ładnie strzelał też Janić, nie na tyle jednak mocno, by zaskoczyć dobrze ustawionego bramkarza GKS. Jeśli zaś chodzi o przyjezdnych, to śmielej zaatakowali dopiero w końcowych fragmentach zawodów. Wówczas przed golowymi szansami stawali Tomasz Hołota oraz Przemysław Pitry. Pierwszy z wymienionych uderzył z 16 m zbyt anemicznie, zaś po główce rezerwowego napastnika gości piłka odbiła się od poprzeczki i opuściła boisko.

Zdaniem trenerów

Stanisław Bodziony, trener bramkarzy Sandecji:

- Nie chcieliśmy przegrać tego meczu i to udało się zrealizować. Obydwie drużyny starały się, żeby nie stracić gola. Ucierpiało na tym widowisko. Nie było wielu sytuacji podbramkowych. Pozostaje nam cieszyć się z utrzymania w mocnej I lidze. W związku z tym chcę podziękować zawodnikom za cały trudny sezon, który właśnie się zakończył.

Rafał Górak, GKS:

- Zapisujemy kolejny rozdział w historii klubu. Zajęte miejsce chwały nam nie przynosi. Mimo to uważam, że piłkarze poważnie potraktowali swoje obowiązki. Nie zraziły ich kłopoty, z jakimi musieliśmy się borykać.

DANIEL WEIMER

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski