Ale o wiele sławniejszy jest inny Prażmowski - Władysław, dowódca legionowych ułanów, a potem kawalerii walczącej z bolszewikami. Po wojnie był m.in. prezydentem Krakowa. Jego imię nosi jedna z krakowskich alei. To bohater z krwi i kości.
Cały świat tak ma. Największy pomnik na Ziemi powstaje w indyjskim stanie Gudżarat: będzie miał 182 metry wysokości, o 29 więcej niż Wielki Budda w chińskim Lushan. Budowany kosztem 400 mln dolarów, otoczony wielkim jeziorem, przedstawiał będzie Vallabhbhaia Jhaverbhaia Patela, zwanego Żelaznym Mężem Indii.
Próżno natomiast w Indiach - i gdziekolwiek - szukać monumentalnych posągów Normana Borlauga. Zmarły osiem lat temu amerykański agronom wyhodował odporne na choroby i bardzo plenne odmiany pszenicy. W samych Indiach ocalił dzięki temu od śmierci głodowej 300 mln ludzi, a w skali globu - miliard. Wprawdzie w 1970 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, ale nie został bohaterem masowej wyobraźni.
Kulturowa tradycja pod wszelkimi szerokościami geograficznymi narzuca nam taką narrację o bohaterach: faworyzuje herosów pola walki, przywódców politycznych. Nie zaprasza na cokoły ludzi jak Borlaug i Adam Prażmowski. A śmiem twierdzić, że tacy właśnie bohaterowie są nam najbardziej potrzebni w czasach pokoju. Z całym szacunkiem dla żołnierzy wyklętych, ale jaki impuls do działania chcemy dziś wywołać u młodych Polaków przy pomocy tych tragicznych bohaterów?
Drugi problem polega na tym, że stawiając pomniki bohaterom - często zamykamy im usta. Nie słuchamy, co mówili. Weźmy taką myśl: „Jest dla mnie wielkim, pewnie niezasłużonym zaszczytem, że akurat mnie przypadło odznaczać ludzi, którzy tworzyli polską historię. I to tworzyli tę jej część, którą na pewno można zaliczyć do okresów wielkich (…) w sensie moralnym, politycznym, a także z punktu widzenia kryterium sukcesu. (…) Mamy kraj wolny. Polska jest niepodległa. Polska jest w tych strukturach, które się łączą z naszą sferą cywilizacyjną: w NATO i w Unii Europejskiej. I to jest niewątpliwie wielki sukces - sukces Solidarności i jej ludzi” - powiedział prezydent Lech Kaczyński 31 sierpnia 2006 roku, wręczając Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski Władysławowi Frasyniukowi i Bogdanowi Lisowi.
Honorując tych bohaterów, chciał nam coś powiedzieć, uświadomić. Czy pamiętamy - co?
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?