- Jutro przyjedzie Pan na stadion Wisły z Jagiellonią. Jest dreszczyk emocji przed meczem z klubem, w którym się Pan wychował i spędził tyle lat?
- Jest, jest. Bardzo się cieszę, że znów będę mógł zagrać na stadionie, na którym przeżyłem tyle pięknych chwil. Przyjeżdżam do Krakowa również z nadzieją, że to będzie dla mnie i dla Jagiellonii udany mecz.
- Będzie dodatkowa motywacja przed konfrontacją z kolegami, z którymi jeszcze kilka tygodni temu trenował Pan i grał?
- Będę się starał podejść do tego meczu normalnie. Oczywiście mecz na Reymonta to będzie dla mnie coś wyjątkowego, ale będę się starał odciąć od emocji i skoncentrować na grze.
- Aklimatyzacja w Białymstoku przebiegła chyba bezproblemowo, bo szybko stał się Pan jednym z ważniejszych piłkarzy w zespole Jagiellonii.
- Najważniejsze jest to, że szybko wywalczyłem sobie miejsce w podstawowym składzie. Tylko w pierwszym meczu wszedłem na boisko po przerwie. Aklimatyzacja w Białymstoku przebiegła zatem błyskawicznie.
- Trener Michał Probierz pytał Pana już o Wisłę?
- Trener ma swój warsztat, sam analizuje grę naszych rywali. Zawsze jest do tego bardzo dobrze przygotowany. Na razie nie pytał mnie o Wisłę. Może zapyta, ale czy to będzie w formie żartobliwej, czy zwróci się do mnie o prawdziwą poradę, to sam w tym momencie nie wiem.
- Śledzi Pan to, co dzieje się w Wiśle?
- Oczywiście. Nie da się z dnia na dzień odciąć od klubu, w którym spędziło się tyle lat. Kibicuję chłopakom. Bardzo się cieszę, że wygrali w Niecieczy. Mam wielki sentyment do Wisły. Staram się tak organizować swój czas, żeby w miarę możliwości oglądać wszystkie jej mecze.
- Wisła przerwała swoją fatalną passę, ale w Niecieczy popełniła też trochę błędów w obronie. Pewnie zwrócicie na to uwagę i poszukacie swojej szansy, żeby zaskoczyć krakowian.
- Były błędy, ale było przede wszystkim dużo dobrej gry ze strony Wisły. Nie przywiązywałbym zbyt dużej wagi do tego, jak krakowianie zagrali w Niecieczy. Z nami to będzie zupełnie inny, nowy mecz. Tam Wisła grała na wyjeździe, teraz wystąpi u siebie.
- Fakt, że Wisła swój mecz grała w poniedziałek i ma mniej dni od was na przygotowanie się do spotkania, będzie odgrywać istotną rolę?
- Żadnej. Wisła grała blisko Krakowa, pewnie chłopaki nawet nie odczuli trudów podróży, a od samego spotkania z Termalicą do piątku jest wystarczająco dużo czasu na regenerację sił. Czasami gra się co trzy dni i trzeba sobie umieć z tym radzić.
- Wciąż ma Pan stały kontakt z zawodnikami Wisły?
- Koncentruję się na występach w Jagiellonii, ale po tylu latach gry w Wiśle normalne jest, że nie ma tygodnia, żeby ktoś z Krakowa nie zadzwonił, czy wysłał do mnie SMS-a. Kontakt z kolegami z Wisły jest więc przez cały czas. Pewnie przed meczem będzie trochę przekomarzania się, żartów, ale na boisku każdy będzie walczył o swoje. Staramy się zakwalifikować do pierwszej ósemki, a Wisła też jeszcze ma na nią szansę, więc zapowiada się ciekawe widowisko.
- Zgodzi się Pan z tym, że po takim meczu, jaki Wisła zagrała w Niecieczy, w Krakowie mogą z większym spokojem patrzeć na perspektywy utrzymania w ekstraklasie?
- Forma Wisły poszła w górę i pewnie jeszcze pójdzie. Myślę, że „Biała Gwiazda” bez problemów utrzyma się w ekstraklasie, a czy awansuje do pierwszej ósemki, to czas pokaże. Najbardziej cieszyłbym się, gdyby w tej górnej połówce tabeli znalazły się i Jagiellonia, i Wisła. Dla mnie byłoby idealnie, gdybyśmy skończyli sezon zasadniczy na siódmym miejscu, a Wisła na ósmym. Byłaby okazja zagrać ze sobą jeszcze raz. To oczywiście mało realny wariant, ale wciąż możliwy.
Rozmawiał Bartosz Karcz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?