Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakoś cię, obcy kocie, nie lubię...

Barbara Matoga
Bungo nie tylko zaakceptował Lusię, ale pokochał ją z całego, kociego serca
Bungo nie tylko zaakceptował Lusię, ale pokochał ją z całego, kociego serca Barbara Matoga
Zachowanie. Koty, podobnie jak ludzie, mają swoje sympatie i antypatie. Często trudno dociec, dlaczego dane zwierzaki się lubią, a inne - nienawidzą. Czasem przyjmują nowego kota do stada, czasem zaś bezlitośnie go przeganiają.

Moje podwórkowe, dokarmiane kocie stadko żyje ze sobą w zgodzie. Pojawiających się od czasu do czasu nowych stołowników jego członkowie przyjmują bez entuzjazmu, ale i bez agresji.

Koty nie protestowały więc, kiedy w "stołówce" pojawił biało-czarny dzikus z poranioną łapką. Nie pozwalał podejść do siebie bliżej niż na kilkanaście metrów, więc nie mogłam mu pomóc. Ale szczęśliwie doszedł do formy - i wtedy pokazał swoje prawdziwe oblicze. Nie, nie zaatakował stałych bywalców.

Uwziął się natomiast na kolejnego "nowego" - czarnego, wynędzniałego kota z wielką głową, nie pasującą do wychudzonego, pokrytego zrudziałą sierścią ciała. Rzucał się na niego z wrzaskiem, odganiał od misek, także stawianych dla biedaka w innych miejscach.

A czarny, chodząca łagodność, mimo dość zbójeckiego wyglądu, nie walczył, tylko pokornie odchodził. Kiedy zniknął z podwórka - bo znalazłam mu dom - czarno-biały Wrzaskun (tak go nazwałam, bo głosik ma nie od parady) także się zdematerializował. Tak, jakby był tu tylko po to, by przegonić czarnego intruza…

Bo koty, podobnie jak ludzie, mają swoje sympatie i antypatie i często trudno dociec, dlaczego dane zwierzaki się lubią, a inne - nienawidzą. Owszem, wiadomo, że koty mają silny instynkt terytorialny. Zaznaczają więc teren, który uznały za swój i bronią go przed intruzami. Ale równie często karmiciele obserwują przyjmowanie nowych osobników do stada wolnożyjących kotów. Dlaczego jednak akurat tego uznały za godnego bycia ich towarzyszem - nie wiadomo.

Może wynika to z charakterów, zarówno przybyszy, jak i kotów w stadzie? Na wychodzącego rudzielca sąsiadów "moje" podwórkowce czasem syczały, ale tolerowały jego obecność. Natomiast inną wychodzącą kotkę często atakowały. A była to kocica o dość wrednym charakterze; potrafiła bez ostrzeżenia pacnąć pazurem głaszczącą rękę. W stosunku do innych kotów też bywała niemiła i często prowokowała awantury. Respekt okazywała tylko w stosunku do mojego Bungo, ale on - w czasach, kiedy jeszcze samodzielnie wychodził z domu - był niekwestionowanym królem podwórka.

Owo królowanie na danym terenie niektórych kotów też trudno wytłumaczyć. Bo Bungo nie wdawał się w awantury, nie wymieniał kocich "uprzejmości" w postaci syków, warkotów i odstraszającego wrzasku. Po prostu siadał w pobliżu jakiegoś kota i intensywnie się w niego wpatrywał.

I coś w jego wzroku musiało być, bo niektóre napotkane koty podchodziły, by się z nim przyjaźnie przywitać - i były przyjaźnie przyjmowane - natomiast inne powoli, czasem przepraszająco pomiaukując, wycofywały się na z góry upatrzone pozycje.

Dopiero po jakimś czasie udało mi znaleźć prawidłowość. Otóż mój kocur jest pokojowy nastawiony w stosunku do kotek. I nie chodziło tu o kocie amory, bo jest wykastrowany. Dlatego też życzliwie przyjmował w domu wszystkie kotki, które czekały u mnie na stały dom. Skutecznie je oswajał, zachęcał do zabawy, a Lusię, która w końcu została na stałe, bardzo pokochał. Natomiast z przechowaniem kocurków miałam problem, bo - bez agresji, ale skutecznie - próbował je terroryzować wzrokiem.
Nie udało mu się zaprzyjaźnić tylko z Musią, ale nie było w tym jego winy - to kotka rzucała się na niego z pazurami. Można się tylko domyślać, że takiego zachowania nauczyło ją życie. Drobna, bezdomna, często ciężarna kotka walczyła przez kilka lat o przetrwanie i pewnie udało jej się doczekać lepszego losu także dzięki temu, że potrafiła odstraszyć inne koty od zdobytego pożywienia.

Kotki, podobnie jak kocury, lubią okazywać swoją dezaprobatę z powodu pojawienia się "obcego". Lusia, kotka bardzo bojaźliwa, nabrała nagle odwagi, gdy w domu pojawiła się na stałe młoda, czarna Zulejka. W jakiś, znany tylko kotom sposób "zakazała" jej sypiania na łóżku i na swoim ulubionym krześle, czasem blokuje jej dostęp do kuwety.

Zulejka uznała jej starszeństwo i nie szuka zwady. Na szczęście jest kotem bezstresowym, ale zdarza się, że tak potraktowany kot, żyjący w stałym lęku, ciężko to przeżywa. Bo choć zasada, że koty powinny mieć kocie towarzystwo, a samotny kot w domu nie jest szczęśliwy z reguły jest słuszna, bywają koty, które powinny pozostać jedynakami. Taki był na przykład Czortek, który przez 14 lat swego życia akceptował jedynie wybranych ludzi i… psa. Kotów zaś po prostu nie lubił.

Najprościej zaprzyjaźnić ze sobą kociaki, nawet jeśli na początku będą się na siebie boczyć. Ale już dołączenie kociego dziecka do dorosłego kota może spowodować problemy. Zwłaszcza osesek budzi czasem w tych starszych lęk - tak, jakby nie wiedziały, że takie małe, piszczące stworzenie jest kotem. Może też mają instynktownie zakodowaną obawę, że przy takim maleństwie pojawi się gotowa do obrony kocia matka? Toteż przynosząc do domu małego kociaka nie można mieć pewności, że rezydent go zaakceptuje. I co ciekawe, z obserwacji wielu kociarzy wynika, że często lepszą kocią niańką okazuje się kocur!

Za to kotka często bywa osobnikiem alfa - czyli dominującym - w kocim stadzie. Swoją dominację podkreśla na przykład tym, że nie zagrzebuje swoich odchodów w kuwecie. Pierwsza też zaczyna jeść i wygania inne koty ze swoich ulubionych miejsc - zresztą przeważnie jej "poddani" nawet nie próbują ich zajmować. Koty bowiem przeważnie podporządkowują się woli swojego lidera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski