Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Bogacz (MTS Chrzanów): Cierpliwość została nagrodzona. Teraz los mam w swoich rękach

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Jakub Bogacz
Jakub Bogacz Sławomir Bromboszcz
Rozmowa z 19-letnim JAKUBEM BOGACZEM, rozgrywającym MTS Chrzanów, w I lidze piłkarzy ręcznych

- Był Pan najskuteczniejszym zawodnikiem MTS Chrzanów w Legnicy, w przegranym meczu 26:30. Kibice mówią wprost, a oni wiedzą przecież najlepiej, że jest Pan odkryciem tego sezonu.
- Tym razem „siódemka” nie okazała się dla mnie szczęśliwa, bo tyle bramek rzuciłem. Trudno mi siebie oceniać, ale - jeśli jestem pozytywnie odbierany przez fanów - to tylko dopinguje mnie do jeszcze cięższej pracy, a podkreślam, że wcale się jej nie boję. Przeciwnie, jestem jej miłośnikiem.

- To widać na boisku. Może fizycznie ustępuje Pan wielu zawodnikom na pierwszoligowych parkietach, ale sercem do walki można byłoby obdzielić kilku zawodników.
- W jakiś sposób trzeba nadrabiać braki we wzroście. Mam za to inne atuty. Charakteru nie da się wytrenować. Z nim trzeba się urodzić. Chrzanowski zespół do wielkoludów nie należy, ale grać potrafimy. Może wyniki na początku rundy tego nie oddają, bo plasujemy się na ostatnim bezpiecznym miejscu w tabeli, ale wierzymy, że jak wszyscy będą w pełni sił, pokażemy na ile nas stać. Nie spoczniemy, nim dojdziemy do celu.

- Czy środek rozegrania jest Pana nominalną pozycją?
- Można powiedzieć, że wróciłem do korzeni (śmiech). Właśnie tak byłem ustawiany w juniorach. W pierwszym zespole, a w kadrze którego jestem już trzeci sezon, byłem ustawiany na lewym skrzydle, czy też lewym rozegraniu. Jednak - wobec plagi kontuzji jaka spadła na zespół - trener musiał szukać nowych rozwiązań. Trzeba umieć odnaleźć się na każdej pozycji. Na pewno walka na skrzydle, a na środku rozegrania ma inną specyfikę grania. Jednak u progu seniorskiej przygody trzeba zbierać jak najwięcej doświadczeń.

- Z siedmiu goli rzuconych w Legnicy trzy zdobył Pan po rzutach karnych. Czy w tym elemencie skuteczność była stuprocentowa?
- Aż tak dobrze nie było. Ostatniego, czyli czwartego karnego, zmarnowałem. Jeśli jednak w meczu podchodzi się do kilku karnych, to z każdym kolejnym rzutem trzeba się sporo nagłowić, aby oszukać bramkarza. Mam kilka wariantów karnych, ale one zawsze pozostaną loterią. Tak jest też w innych grach zespołowych.

- Można powiedzieć, że płynnie przeszedł Pan z juniorskiego do seniorskiego grania, a to jest bardzo ważne dla młodego zawodnika.
- W sporcie trzeba umieć też być cierpliwym. Przez dwa lata łączyłem grę w juniorach z wchodzeniem do seniorów. W poprzednim sezonie mieliśmy jeszcze II ligę pod szyldem Libiąża. Teraz, jak już dostałem szansę od losu, staram się ją wykorzystać. Trzeba brać życie „za rogi”. Los mam we własnych rękach.

- Można powiedzieć, że sportowy egzamin już Pan zaliczył...
- Niech każdy sobie tłumaczy moją postawę na swój sposób. W tym roku mam jeszcze maturę, którą chciałbym oczywiście zdać. Jestem uczniem szkoły górniczej. Może w przyszłości ten zawód mi się także przyda, ale chciałbym maksymalnie wykorzystać ten sezon, bo może się dla mnie okazać furtką do sportowej przyszłości, w której chciałbym się sprawdzić i odnaleźć.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jakub Bogacz (MTS Chrzanów): Cierpliwość została nagrodzona. Teraz los mam w swoich rękach - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski