MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Stasiewicz: Nie chce stać w miejscu

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Jakub Stasiewicz, podobnie jak jego koledzy z Unii, z niecierpliwością oczekuje zajęć na lodzie
Jakub Stasiewicz, podobnie jak jego koledzy z Unii, z niecierpliwością oczekuje zajęć na lodzie fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa. 22-letni JAKUB STASIEWICZ, król strzelców I ligi hokejowej z Gdańska, dwa lata temu „liznął” ekstraklasy w Bytomiu. W Oświęcimiu, chce udowodnić, że jest dobrym graczem.

– Z odległego Gdańska trafił Pan do Oświęcimia. Skąd taki wybór?

– Po bardzo udanym dla mnie sezonie postanowiłem zrobić kolejny krok w swoim sportowym rozwoju. Zacząłem szukać klubu w ekstraklasie. Udało się porozumieć z Unią i tak trafiłem do Oświęcimia.

– Ktoś Panu pomógł w kontaktach z oświęcimskimi działaczami?

– Pochodzący z Gdańska Mikołaj Łopuski, który nie tak dawno występował w Oświęcimiu, a obecnie jest zawodnikiem GKS Tychy. Dał mi kontakt do prezesa Ryszarda Skórki. Potem pozostało już spotkanie w „cztery oczy” z szefem klubu i oto jestem. Zrobię wszystko, żeby wykorzystać daną mi szansę.

– Pana dorobek w punktacji kanadyjskiej musi robić wrażenie. Poprzedni sezon na zapleczu ekstraklasy zamknął Pan 29 golami i 33 asystami.

– Nie będę ukrywał, że miniony sezon był dla mnie bardzo dobry. Zresztą atak, w którym występowałem w gdańskiej drużynie, zdobył łącznie 150 punktów. Zatem nic nie było dziełem przypadku. Owszem, zawsze znajdą się tacy, którzy będą mi wytykać, że nastrzelałem goli słabym ekipom w pierwszej lidze, a między nią i ekstraklasą jest sportowa przepaść. Z drugiej jednak strony każdy mógł strzelać gole tym słabeuszom.

Szanse były wyrównane. Padło jakoś na mnie. Wiem, że przeskok do ekstraklasy będzie dla mnie wielkim wyzwaniem. Jeśli jednak nie spróbuję, to się nie przekonam. Z drugiej strony pozostanie na zapleczu ekstraklasy i upajanie się, jaki to jestem świetny, byłoby staniem w miejscu. Nie muszę nikomu przypominać, że kto stoi w miejscu, ten się cofa.

– Wracając do Pana skuteczności, w jakich okolicznościach najczęściej udawało się strzelać gole? Były to uderzenia z dystansu, czy może po akcjach albo też po wygraniu pojedynków z bramkarzem?

– Nie będę się zbytnio rozwodził, bo ocenę mojej gry chciałbym zostawić trenerowi i kibicom. To już oczywiście po wejściu drużyny na lód i pierwszych grach kontrolnych. Na pewno trzeba dużo strzelać na bramkę rywala. Jak nie będzie się tego robić, to na pewno się gola nie zdobędzie. To jest moje główne motto.

W meczach o wysoką stawkę, czy przy kontaktowym wyniku, nie ma przecież zbyt wielu czystych pozycji bramkowych. A jak się strzeli, to krążek po jakimś rykoszecie zawsze może zmienić lot, żeby ostatecznie wpaść do siatki. Mówi się też, że powinien on szukać napastnika przed bramką. Może właśnie jakoś przyciągam do siebie te krążki? (śmiech). Jak już „guma” spadnie ci na łopatkę kija przed bramkarzem, trzeba reagować automatycznie.

– Jak trafił Pan do hokeja? Nad morzem jest wiele innych dyscyplin, w których można się było realizować i to na poziomie ekstraklasy...

– Mój tata jest trenerem w Gdańsku, więc kiedyś zaprowadził mnie na łyżwy.

– Praca pod okiem taty bardziej pomaga, bo poświęca synowi więcej czasu niż innym, czy jednak utrudnia?

– Na etapie wchodzenia przeze mnie w dorosły hokej mieliśmy nieustanny konflikt pokoleń. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ojciec na każdym kroku starał się korygować pewne niedociągnięcia.

– Jaka jest Pana nominalna pozycja?

– Występowałem głównie na skrzydle. Jeśli jednak trener będzie widział mnie na innej pozycji, będę chciał spełnić jego oczekiwania. Liga jest długa, a na wypadek jakiejś plagi kontuzji trzeba umieć się odnaleźć w ekstremalnych sytuacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski