Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jamnik czekał w szatni

Justyna Krupa
14 pkt i 6 asyst na mecz – to średnie zdobycze McBride w tym sezonie
14 pkt i 6 asyst na mecz – to średnie zdobycze McBride w tym sezonie fot. Tomasz Czachorowski
Sylwetka. Urodzona w Nowym Jorku Julie McBride na mistrzostwach Europy ma zagrać w reprezentacji Polski. Na razie mierzy się z koszykarkami Wisły Kraków w finale ekstraklasy

Mierząca zaledwie 163 cm Julie McBride uzyskała polskie obywatelstwo prawie rok temu. Było tym łatwiej, że ma polskie korzenie. Niedawno trener Jacek Winnicki powołał rozgrywającą Artego Bydgoszcz do szerokiej kadry na zgrupowanie przed czerwcowym Eurobasketem.

Słowacy mają w kadrze naturalizowaną Amerykankę Kristi Toliver. Węgrzy – znaną dobrze pod Wawelem Allie Quigley. Polski sztab też zdecydował się więc na eksperyment z „transferem” zza oceanu.

– Julie powiedziała mi wprost: „Wiesz, ja jestem bezczelna, jadę tam, by wygrywać, chcę byśmy naprawdę coś osiągnęły na tych mistrzostwach”. Podoba mi się takie podejście! Tak charakterne osoby zawsze są w cenie, bo do __tej pory – jako zespół – może byłyśmy trochę zbyt miłe – przyznaje wiślaczka Justyna Żurowska-Cegielska. – Osobiście cenię szybką, dynamiczną koszykówkę Julie.

Niebawem McBride skończy 33 lata, to nietypowy wiek jak na debiutantkę w kadrze. Ale widząc ją po raz pierwszy, nikt nie powiedziałby, że jest po „30”. Bo na boisku to prawdziwy wulkan energii. Przypomina puszczoną w ruch piłkę kauczukową, która nie potrafi się zatrzymać.

_– Moim zdaniem rozgrywająca musi być „energetyczna” _– podkreśla Julie. Czyli z rozgrywającą jest jak z bramkarzem w piłce nożnej? Musi być trochę szalona?

– O, zdecydowanie jestem mocno crazy! Wszystkie moje koleżanki z __drużyny wam to potwierdzą. Jestem szalona, nie? – zwraca się Julie do swoich rodaczek z Artego. – A __jak! – odkrzykuje Darxia Morris.

Właśnie dzięki temu pierwiastkowi szaleństwa akcje i podania Julie potrafią być tak nieprzewidywalne. Jej nieco „streetballowy” styl koszykarski hartował się w nietypowych warunkach. – _Jako nastolatka, grałam z chłopakami. To mnie ukształtowało. Musiałam krzyczeć, być agresywną, a nie delikatną. Gdy gra się z facetami, którzy są od ciebie więksi i __silniejsi, to nie ma innego wyjścia _– tłumaczy.

Taki styl gry czasem daje przykre skutki uboczne. Tak jak w drugim finałowym meczu z Wisłą w Krakowie, gdy po starciu z jedną z wiślaczek McBride rozcięła sobie skórę na czole i zalała się krwią. Na szczęście uraz nie był bardzo poważny.

– Rany na ciele zawodnika świadczą o jego waleczności – skwitował trener Artego Tomasz Herkt. Nie na darmo McBride twierdzi, że gdyby nie grała w koszykówkę, to uprawiałaby boks.

Jak ona to robi, że mimo przekroczonej trzydziestki wciąż jest tak dynamiczna?

– Po części to wynika z genetyki. Ale nie tylko. To jest zawodniczka, która się bardzo dobrze prowadzi, cały czas dba o __swoją formę – podkreśla Herkt. – Co ciekawe, zwykle nie odpoczywa po zakończeniu sezonu w Polsce, tylko organizuje letnie campy dla młodzieży.

Za co jeszcze Herkt ceni Amerykankę?

– Ona nie musi zdobywać 20 punktów co mecz. Jest natomiast graczem, który rozsądnie prowadzi nasz atak pozycyjny. Niezależnie od tego, jak bardzo jest naciskana, podwajana, potrafi wyprowadzić piłkę i ustawić akcję – podkreśla. – Z __całą pewnością będzie przydatna dla polskiej kadry. Tym bardziej że brakuje nam rozgrywających.

McBride nie boi się konkurencji na pozycji nr 1, chociażby ze strony doświadczonej Pauliny Pawlak. – Zarówno „Pipi” – bo tak nazywam Paulinę – jak i Justyna Żurowska świetnie mnie przyjęły, zaakceptowały jako nową koleżankę w drużynie. Sprawiły, że czuję się w pełni częścią zespołu. One wiedzą, że na poziomie sportowym mogę im pomóc osiągnąć sukces, wnieść do __kadry coś nowego – uważa McBride.

Przyznaje, że już nie może doczekać się Eurobasketu. – Występowałam w Turcji przez wiele lat, a tymczasem okazuje się, że nasz pierwszy mecz będzie właśnie przeciwko Turczynkom _– cieszy się. – _Mamy w kadrze wiele naprawdę inteligentnych koszykarsko zawodniczek. Jestem podekscytowana, że będę mogła współpracować z graczem tego formatu jak Ewelina Kobryn. Ja ze swojej strony też muszę parę rzeczy poświęcić, by wziąć udział w przygotowaniach do turnieju i samych mistrzostwach. Zwykle o tej porze roku organizuję campy dla dzieciaków w USA. Tym bardziej więc nie chcę porażki na mistrzostwach, chcę, by to było dla nas świetne doświadczenie.

Ciekawe, czy na Eurobaskecie też będzie towarzyszył jej ukochany jamnik Hoops. Zabiera go bowiem prawie wszędzie. Do Krakowa na finały też przyjechał i grzecznie czekał w szatni. – _Niestety, nie rozumie jeszcze komend po __polsku _– śmieje się koszykarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski