Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Blajda ... mój - chyba jednak ... przyjaciel

Zbigniew Sagan
Jest rok 1976. Studencki Klub „Pod Przewiązką” na ul. Bydgoskiej. O tym, że tam gra się w brydża dowiedziałem się odwiedzając organizowaną w tym miejscu cyklicznie - giełdę płytową. Mój pierwszy turniej brydża sportowego. Gram ze swoim kolegą ze szkolnej ławki - Andrzejem Dudzikiem.

W tamtym czasie moim brydżowym „idolem” była para Jan Blajda – Marcin Leśniewski. Szturmem wdarli się do czołówki polskich brydżystów. Sędziuje ... jeden z nich Jan Blajda. Pamiętam dokładnie, zajęliśmy siódme miejsce na czternaście par. Pikanterii tego pierwszego spotkania z Jasiem dodaje fakt, że w jednej z ostatnich rund kibicowali nam ... Jan Blajda i Zbyszek Namysłowski, który zaraz po turnieju miał dać koncert „Pod Przewiązką”. Dwóch „idoli” przy moim, brydżowy stole.

W pale się nie mieści!

Kolejnych czterdzieści lat.

Jak opisać znajomość która trwała czterdzieści lat? Tysiące przegadanych rozdań (czwarty element brydża!) zgodnie z twierdzeniem Jasia – „brydż składa się z czterech elementów: licytacji, wistu, rozgrywki i najważniejsze – dyskusji porozdaniowej”, dziesiątki zorganizowanych i przeprowadzonych wspólnie turniejów, niestety tylko kilka rozegranych wspólnie... Nie powiem, że zawsze było „różowo” bo tak nie było. Natomiast chyba dobrym porównaniem, jedynym które mi się nasuwa to, to, że byliśmy jak „stare, dobre małżeństwo”. Nieraz nasze relacje balansowały na krawędzi – od „nienawiści” do „uwielbienia”. Przykład? Proszę bardzo... Jakiś wtorek rano, telefon od Jasia i groźny głos w słuchawce: ten twój ostatni turniej był zorganizowany do kitu. Żenada. Musisz coś z tym zrobić, tak się nie da... Ten sam wtorek, ale po południu. Telefon od Jasia. Tym razem głos w słuchawce nieco milszy i pytanie: w sobotę chcę zorganizować turniej w szkole – posędziujesz? Wiesz, to ważne zawody, a nikt nie zrobi tego lepiej niż ty. No to jak - posędziujesz? Cały Jasiu!

Skoro nasze relacje porównałem do „starego dobrego małżeństwa” to zdradzę również „tajemnice alkowy”. Przez ostatnich pięć lat schadzka raz w tygodniu (nasze żony o tym wiedziały!) i wspólne pisanie artykułów do „Dziennika Polskiego”. Zaczynaliśmy od jakiejś muzyczki „w tle”. Królował jazz

a zwłaszcza Oscar Peterson, tu nigdy nie było dysonansu – obaj go uwielbialiśmy. Potem było już ...na krawędzi... Ja mam piękne rozdanie ... eee, ja mam fajniejsze, no co ty, przecież tu nie ma żadnego motywu! Itd. Itp. Pikanterii tych naszych działań „dziennikarskich” dodaje fakt, że był jeszcze ktoś trzeci. Redaktor Marek Halberda, który „pisemne relacje” z tych naszych „schadzek”, z uwagą przeglądał, redagował i ciął bezlitośnie, gdy za bardzo się rozpędziliśmy. Czterdzieści lat szybko minęło, zbyt szybko minęło i ...

Dzień ostatni...

Grudzień 2016, tuż przed Świętami. Renata (żona Jasia) prosiła aby go nie męczyć. Praktycznie od wakacji Jasiu przebywa w szpitalu. Właśnie zakończyła się „Brydżowa Barbórka na AGH” jedno z ukochanych „dzieci Jasia”, więc mimo wszystko dzwonię i pytam czy mogę go odwiedzić? Otrzymuję przyzwolenie, ale z zastrzeżeniem - „może cię nie poznać, jest ciężko”. Ryzykuję. Jasiu, w szpitalnym łóżku, z rurką od tlenu w nosie, drzemie. Witamy się. Jest nieźle - poznaje mnie. Ale rzeczywistość jest straszna, pyta o Krakowską Jesień Brydżową, która dawno się zakończyła. Potem Jasiu zadaje kolejne proste, trudne pytanie: gdzie ja jestem? Przez szpitalne okno widać wieżę telewizyjną na Krzemionkach. Proponuję aby odwrócił się w kierunku okna. Odwraca się, poznaje, jest OK! Widzę, że trudno Mu mówić, toteż przejmuję inicjatywę i składam relację z „Brydżowej Barbórki” . Wiadomość, że dzięki Niemu uzyskałem pełne wsparcie (tu detale organizacyjne) wyraźnie Go ucieszyła. Wchodzi pielęgniarka i zabiera Jasia na badania ... na tym zakończyła się nasza burzliwa znajomość...

Sakramencko trudno jest przyjąć do wiadomości to, że po Człowieku, który istotnie wpłynął na Twoje życie, pozostaje w szafce jedynie i tylko butelka wiśniówki (zresztą genialnej, samodzielnie sporządzanej przez Jasia) a Jego już nie ma ... i nie będzie... to k... m...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski