Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Tajster dostał pracę u prezydenta. W profesjonalnej firmie nie miałby szans

Piotr Tymczak
Niektórych w kontaktach z Janem Tajsterem paraliżował strach
Niektórych w kontaktach z Janem Tajsterem paraliżował strach Fot. Michał Ostałowski
Kontrowersje. Nieprzewidywalny, nadpobudliwy, nadużywający władzy, despotyczny, bezwzględny, złośliwy, pozorant, nadmiernie pedantyczny, przekonany o swojej nieomylności - to określenia, jakimi charakteryzują Jana Tajstera osoby, które miały z nim do czynienia.

Jeśli nawet założymy optymistycznie, że prezydent Jacek Majchrowski się nie myli i Jan Tajster przed sądem oczyści się z zarzutów korupcji, mobbingu i molestowania seksualnego, pewne jest, że powołany właśnie dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji nie nadaje się do kierowania ludźmi.

Przykuwanie kajdankami do kaloryfera, obmacywanie pracownic, pytanie o życie erotyczne, używanie przemocy, nocne telefony do podwładnych, szantażowanie ich - to przykłady zachowań Jana Tajstera.

- Już wcześniej, jak pracował w urzędzie, sprawiał wrażenie faceta, który wymagał leczenia - opowiada jeden z urzędników. - Nie wierzę, aby się zmienił - dodaje urzędnik.

Decyzją prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego zaszokowani są wszyscy, także środowiska przedsiębiorców i naukowców. Ludzie prowadzący firmy nie zdecydowaliby się powierzyć kierowniczego stanowiska takiemu człowiekowi.

- Prezydent Majchrowski jest jednym z bardziej rozsądnych ludzi, jakich znam. Ale w tym przypadku zupełnie go nie rozumiem. Przy nominacjach na funkcje publiczne obowiązują podwyższone standardy - komentuje Andrzej Zdebski, prezydent Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie, prezes Krakchemii, były wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej.

WIDEO: Jan Tajster o wniosku prokuratury

Autor: Arkadiusz Maciejowski

Tajster nie powinien pełnić ważnych funkcji publicznych także zdaniem prof. Zbigniewa Nęckiego, psychologa społecznego z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Dziwię się prezydentowi Majchrowskiemu. Już samo zgłoszenie się Tajstera do konkursu na dyrektora ZIKiT pokazuje, że jest mocno zadufany - ocenia prof. Nęcki. - Niewiele wskazuje na to, iż zrozumiał, czym było jego niewłaściwe postępowanie - dodaje.

Lubił nocą odwiedzać cmentarz i mierzył groby

Jan Tajster karierę w urzędzie rozpoczął 20 lat temu jako dyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych. Zatrudnił go wtedy prezydent Józef Lassota.

- Jestem stworzony do tej roboty. Urodziłem się 1 listopada - podkreślał wtedy Tajster.

Prezydent Lassota był zadowolony z pracy podwładnego, który zaprowadził porządki na krakowskich cmentarzach, ale też zdawał sobie sprawę, że efekt został osiągnięty metodami co najmniej kontrowersyjnymi. Pracownicy tak opisywali atmosferę w ZCK: "Gdy pojawiał sie dyrektor, wszyscy stawali na baczność, czuliśmy się jak przed plutonem egzekucyjnym". Tajster lubił w nocy odwiedzać cmentarz, wchodził przez jedną z bram (niał klucze do wszystkich), a potem robił stróżowi awanturę, że słabo pilnuje.

Aby udowodnić grabarzom, że źle wykonali pracę, przeskoczył w nocy przez płot i wszedł do grobu, aby go wymierzyć. - Później nie mógł wyjść i i jeszcze zrobił awanturę. Urządzał też imprezy na cmentarzu, upijał pracowników, wyciągał aparat fotograficzny, a później pokazywał zdjęcia i ich ośmieszał. Czy normalny człowiek tak się zachowuje? - pyta jeden z urzędników.

Osoby znające Tajstera, teraz po latach oceniają, że ma niebywałą zdolność do kreowania rzeczywistości. - Ma dar tworzenia wokół siebie aury człowieka, który bardzo dużo może. A to taki urzędowy "Kalibabka". Tamten omamiał kobiety, a ten potrafi mamić także mężczyzn, z prezydentem Majchrowskim włącznie. Tworzy pozory i sprawia, że inni to kupują - twierdzi Zbigniew Fijak, dyrektor magistratu za prezydentury Andrzeja Gołasia (rządził miastem w latach 1998-2002).

Paraliżujący strach, ciągłe poczucie zagrożenia

Prezydenta Gołasia nie urzekła ani osobowość Tajstera, ani sposób, w jaki zarządzał ludźmi. Chciał zwolnić Tajstera z ZCK, ale ten wtedy poszedł na zwolnienie lekarskie i przebywał do końca kadencji Gołasia, po wyborach w końcówce 2002 roku ozdrowiał.

Kolejny prezydent Jacek Majchrowski najpierw powierzył Tajsterowi pracę w zespole zadaniowym, który miał opracować koncepcję zmian w jednostkach zarządzających drogami, a na dyrektora zarządu dróg powołał go w 2003 roku. Od tego czasu broni go na każdym kroku. Zdania prezydenta nie zmieniły skargi podwładnych Tajstera, chęć odwołania go przez radnych, aresztowanie dyrektora, liczne zarzuty, jakie usłyszał oraz prokuratorskie oskarżenia.

W zarządzie dróg załoga zaczęła się buntować przeciwko Tajsterowi już półtora roku po jego zatrudnieniu w tej jednostce. W lutym 2005 r. komisja zakładowa NSZZ "Solidarność" zarzucała Tajsterowi agresywne zachowanie wobec pracowników, szantażowanie naganami i zwolnieniami dyscyplinarnymi, pozbawianie premii, powierzanie obowiązków niezgodnych z wykształceniem, a nawet nocne kontrole zawartości szafek i biurek.

- Nie było żadnego włamywania, zamkniętych szaf nie otwieraliśmy. Patrzyliśmy, co jest w biurkach, szufladach. To jest chyba moim prawem. Nie można dopuszczać do tego, że połowa biurka jest zawalona "niezbędnikiem pracownika": bucikami, czajnikiem, kubkiem, ręcznikiem, mydełkiem i jabłkiem, a na dokumenty nie ma miejsca! - mówił wtedy dyr. Tajster.

Na prezydencie Majchrowskim nie robią też wrażenia zeznania pracownic, które czują się ofiarami Tajstera. "On jest chory na władzę, nie nadawał się do zarządzania ludźmi" - zeznawała w 2008 r. Agnieszka J. Kolejna pracownica ZIKiT-u Agnieszka Z. stwierdziła: "w kontaktach z dyrektorem doznawałam paraliżującego strachu, bałam się nawet połknąć ślinę, czy mrugnąć powieką".

Według Aliny K. Jan Tajster stosował metody, których celem było skłócenie ludzi między sobą, "wprowadzał atmosferę ciągłego poczucia zagrożenia, napięć emocjonalnych i lęku przed wydawaniem absurdalnych poleceń służbowych".

Katarzyna Król (dziś Cięciak), była podwładna Tajstera i obecna wiceprezydent Krakowa mówiła, że dyrektor "ewidentnie posiadał cechy osoby lubiącej wyżywać się na innych i znęcać się nad ludźmi psychicznie; upokarzał ludzi bezzasadnie. Pytał mnie, jak tam moje życie erotyczne."

Według zeznań świadków Tajster miał używać przemocy polegającej na przytrzymywaniu Agnieszki Z. za nadgarstki oraz grożeniu, że zwolni jej matkę z pracy w ZIKiT, czym zmuszał ją do nawiązywania kontaktów intymnych. Z akt wynika, że Tajster m.in. zmusił też Jacka J. do sporządzenia pisemnej rezygnacji ze stanowiska naczelnika Wydziału Koordynacji i Rozkopów, a następnie przeniósł go na inne stanowisko służbowe.

Nie zmieni się, dopóki nie zrozumie, co robi źle

Sam Tajster zapowiada, że teraz będzie inaczej. - Wizerunek mój został w taki a nie inny sposób ukształtowany. Myślę, że mieszkańcy zobaczą teraz inny wizerunek. Prezydent powiedział, po owocach ich poznacie - podkreśla dyr. Tajster.

W Zarzadzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu nie wierzą w jego przemianę. Są przygotowani na najgorsze, czyli koniecznosć zmiany pracy. - Większość ludzi w jednostce jest przerażona. Cieszą się nieliczni ludzie Tajstera - komentuje jeden z pracowników ZIKiT. Wraz z powrotem Tajstera zapanował tam blady strach. - To rzeczywiście nieprzewidywalny człowiek. Nieraz zachowywał się irracjonalnie, ale może się zmieni i teraz będzie jak do rany przyłóż - mówi jeden z wykonawców inwestycji, który realizuje zlecenia na rzecz ZIKiT.

Wielkiej odmiany Tajstera nie oczekiwałby prof. Nęcki.

- Jak długo nie będzie rozumiał, o co ludziom w jego sprawie chodzi, to trudno oczekiwać, że się zmieni. Nie słyszałem żadnych słów pokory czy przeprosin. Będzie raczej nadal z siebie zadowolony - prognozuje prof. Nęcki.

Jest zaskoczony stwierdzeniem prezydenta Majchrowskiego, że jak ktoś będzie czuł obecnie dyskomfort związany ze współpracą z Tajsterem w ZIKiT, to może się zgłosić i zostanie przeniesiony gdzie indziej. Prof. Nęcki komentuje: - To jest absolutnie absurdalne. Dyrektorowi Tajsterowi trzeba życzyć szczerego porozmawiania z ludźmi, którzy mieli do niego zastrzeżenia, a nie przesuwania ich do innych działów. Przesunąć trzeba, ale sobie w głowie - pewne reguły postępowania - radzi psycholog.

Współpraca Marcin Banasik
[email protected]

11 cech dobrego i skutecznego menedżera

Wysokie poczucie własnej wartości. Menedżer nie może się wahać, musi być pewny swoich umiejętności.
Asertywność. Dobry menedżer powinien jasno i pewnie wyrazić swoją opinię.
Empatia. Pomaga w zrozumieniu problemów i zachowań pracowników i dostosowuje do tego polityke kadrową.
Dyrektywność. Zdolność do zarządzania, podejmowania niepopularnych decyzji, stawiania wymagań i egzekwowania ich bez względu na opinie osób niezadowolonych.
Samodyscyplina. Pozwala na narzucanie sobie samodzielnych zadań i wywiązywanie się z nich, wbrew np. negatywnej presji otoczenia lub wewnętrznej.
Umiejętność zarządzania emocjami. Dobry menedżer potrafi skutecznie negocjować, rozładowywać sytuacje konfliktowe, przewodzić grupie ludzi pod presją czasu.
Umiejętność rozładowywania konfliktów.
Umiejętność stawiania celów (sobie i innym).
Umiejętność motywowania. Dzięki niej można w przeciętnych pracownikach wzbudzić entuzjazm.
Odporność na stres.
Dobra kondycja fizyczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski