Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janowicz grał jak z nut

Agnieszka Bialik, Londyn
Jerzy Janowicz był lepszy od nadziei francuskiego tenisa. Pouille rok temu grał tutaj w ćwierćfinale
Jerzy Janowicz był lepszy od nadziei francuskiego tenisa. Pouille rok temu grał tutaj w ćwierćfinale fot. Andrzej Szkocki
Tenis. Polak w świetnym stylu awansował do III rundy Wimbledonu. Dzisiaj o prawo gry w tej fazie turnieju powalczy na londyńskich kortach Agnieszka Radwańska.

To był taka wersja Jerzego Janowicza, jaką chcielibyśmy oglądać zawsze. Łodzianin po bardzo dobrym pojedynku pokonał rozstawionego z nr. „14”, Francuza Lucasa Pouille 7:6[3], 7:6[5], 3:6, 6:1.

WIDEO: Ojciec Janowicza: Sprawy, którą rozdmuchują dziennikarze, są nieeleganckie. Nie oczekujemy zagłaskiwania, ale rzetelności

Źródło: Press Focus/x-news

Kiedy Janowicz serwuje bez zarzutu, trudno go pokonać. Atomowe podanie to jego najmocniejsza broń. W pojedynku z Francuzem ta broń wypaliła. Obaj podawali tak, by nie dać rywalowi choćby cienia szansy na przełamanie. Tak było w pierwszych dwóch setach.

W trzecim przy stanie 3:4 Janowicz był w opałach, przegrał swój serwis i chwilę później całego seta. Na szczęście to go nie zdeprymowało. Nadal walczył bardzo ambitnie i szybko odpowiedział rywalowi w kolejnej odsłonie. Choć Francuz walczył, widać było, że nie ma pomysłu jak pokonać Polaka. Zwłaszcza w czwartym secie momentami był bezradny.

To był typowy wimbledoński mecz, pełen walki, mocnych wymian, czasem finezyjnych akcji. Nasz tenisista zrobił kolejny krok, by powrócić do TOP 100 ATP. Pouille był rywalem znacznie bardziej wymagającym niż w pierwszej rundzie Denis Shapovalov. 23-latek to wielka nadzieja francuskiego tenisa. Ubiegłoroczny ćwierćfinalista Wimbledonu i US Open, zwycięzca trzech turniejów (dwa w tym roku: w Stuttgarcie na trawie i w Budapeszcie) ma być tym, który da trójkolorowym wielkoszlemowy tytuł w przyszłości. W Dubaju trenuje czasem z samym Rogerem Federerem.

Janowicz w III rundzie zagra z kolejnym Francuzem - Benoitem Pairem, który wyeliminował swojego rodaka Pierre-Hugues Herberta.

Pięć pojedynków i pięć zwycięstw - to bilans Agnieszki Radwańskiej z kolejną rywalką - Christiną McHale. Amerykanka (60 w rankingu WTA) przed Wimbledonem zagrała aż w trzech imprezach na trawie, tylko raz osiągając druga rundę. Zwyciężczyni jednego turnieju WTA w karierze, w Londynie najdalej zaszła do trzeciej rundy (w 2012 r.). Młodsza od krakowianki o trzy lata jest nie jest tajemnicą dla naszego teamu.

- Znamy dobrze McHale, Agnieszka rywalizowała z nią kilka razy, nawet w tym roku w Sydney - przypomina Dawid Celt, drugi trener, a zarazem życiowy partner naszej tenisistki. - Jej dominującym uderzeniem jest forhend, którym stara się prowadzić grę, narzucać swój styl. Musimy robić wszystko, by jej na to nie pozwolić. Agnieszka czuje się lepiej, ale przestrzegałbym przed huraoptymizmem. Jeśli zagra dwa-trzy mecze na takim poziomie jak pierwszy to znaczy, że wraca na właściwą ścieżkę. Cieszy dobre nastawienie Isi w pierwszym meczu, choć na początku momentami było ciężko. To, co Agnieszka może teraz zrobić to walczyć na 110-120 procent i zostawić serce na korcie. Wtedy nie będzie mogła sobie niczego zarzucić.

Krakowianka trenowała we środę wczesnym popołudniem przy pięknej, słonecznej pogodzie. Aura w Londynie na razie sprzyja, choć na dziś zapowiedziano przelotne opady deszczu. Krakowianka zagra drugi mecz na korcie numer 2, tym samym, na którym ograła Jelenę Janković.

- Agnieszka odczuła mocno pierwszy pojedynek, ale dlatego, że ciągle jest dużo napięcia i stresu w jej grze. To powoduje, że biegasz jak z 10-kilogramowym workiem na plecach. Dlatego organizm odczuwa to zdecydowanie bardziej niż zwykłe zmęczenie. Z każdym meczem powinno być jednak lepiej - podsumował Celt.

Sensacją jest odpadnięcie Petry Kvitovej, dwukrotnej mistrzyni Wimbledonu. Czeszka uległa Amerykance Madison Brangle 3:6, 6:1, 2:6.

Na Wimbledonie rozpoczęła się rywalizacja deblowa. Polskie pary grały ze zmiennym szczęściem. Paula Kania w parze z Serbką Stojanovic przegrały z Hiszpankami Arrubareną i Parra Santonją 3:6, 5:7. Marcin Matkowski z Maksem Mirnym (Białoruś) pokonali Amerykanina Maxa Schnura i Cheng Peng Hsieha (Tajwan) 7:5, 6:1, 7:6. Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo (rozstawieni z „4”), uważani na jednych z faworytów tytułu pokonali pierwszą przeszkodę, Holendrów: Middelkoopa i Koolhofa 6:4, 6:0, 6:3.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski