Janukowycz kaja się za tragedię Majdanu

Były ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz udzielił zachodnim mediom pierwszego wywiadu od czasu odsunięcia go od władzy w lutym 2014 r. W programie BBC „Newsnight” stwierdził, że ponosi częściową odpowiedzialność za rozlew krwi podczas rewolty na kijowskim Majdanie.

Zginęło wówczas około stu osób po stronie demonstrujących i policjantów, co doprowadziło do wzburzenia społeczeństwa i ucieczki prezydenta do Rosji.

Zdaniem Janukowycza nie zrobił on wszystkiego, co mógł, by zapobiec rozlewowi krwi, jednak broni użyły siły specjalne, które „wypełniały swoje obowiązki”. – Nie wydałem rozkazu [użycia broni], nie miałem do tego prawa – mówił Janukowycz. – Byłem przeciwny użyciu siły, a co dopiero używaniu broni. Nie chciałem rozlewu krwi. Dodał jednak, że strzały padły z obu stron.

Janukowycz nawiązał także do aneksji Krymu, nazywając ją tragedią. Jego zdaniem do przyłączenia Krymu do Rosji oraz „koszmarnej wojny” na wschodniej Ukrainie nigdy by nie doszło, gdyby on sam wciąż był u władzy.

Janukowycz odpowiedział także na często kierowane przeciwko niemu zarzuty dotyczące korupcji. W styczniu Interpol oskarżył go o zdefraudowanie milionów dolarów i wysłał za nim list gończy. Polityk przyznał, że za jego rządów Ukrainę trawiła korupcja, jednak zaprzeczył, jakoby sam brał udział w nielegalnych procederach.

Wiktor Janukowycz, były lider Partii Regionów, był premierem Ukrainy w latach 2002–2005 i 2006–2007. Trzy lata później objął urząd prezydenta. Masowe demonstracje na Majdanie rozpoczęły się w listopadzie 2013 r., kiedy ukraiński lider zwlekał z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Po ucieczce azyl znalazł w Moskwie.