Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kozioł: Nie oszukujmy się, nie ma igrzysk bez polityki, ale Kraków na tym zyska

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Janusz Kozioł, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rozwoju kultury fizycznej, wiceprezes spółki Igrzyska Europejskie 2023.
Janusz Kozioł, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rozwoju kultury fizycznej, wiceprezes spółki Igrzyska Europejskie 2023. Igrzyska Europejskie 2023
ROZMOWA. - Przy rozdzielaniu rządowych i europejskich pieniędzy Kraków długi czas był wśród dużych miast na szarym końcu. Dzięki igrzyskom europejskim otrzymaliśmy wsparcie, na jakie czekaliśmy od lat – mówi Janusz Kozioł, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rozwoju kultury fizycznej, wiceprezes spółki Igrzyska Europejskie 2023.

Krakowianie zastanawiają się po co nam Igrzyska Europejskie. Co możemy zyskać na tej imprezie?

To zrozumiałe, że są takie pytania. Tym bardziej, że mamy okres popandemiczny, za wschodnią granicą jest wojna, mamy inflację. To wszystko powoduje frustrację wśród ludzi, którzy zastanawiają się, czy w takiej sytuacji igrzyska mają jakikolwiek sens. Odpowiem, że z punktu widzenia mieszkańców Krakowa i Małopolski igrzyska absolutnie mają sens. Kraków jest drugim miastem w Polsce po stolicy. Natomiast we wszystkich rządowych programach, dotyczących wspierania miast, regionów z budżetu centralnego od kilkunastu lat znajdowaliśmy w drugiej dziesiątce. Dostawaliśmy więc niewielkie pieniądze w porównaniu z innymi ośrodkami, mimo że od lat w rządzie było wielu polityków z Krakowa. Pamiętamy piłkarskie mistrzostwa Europy z 2012 roku. Wtedy ostatecznie Kraków nie znalazł się w gronie miast gospodarzy. Wśród nich był Wrocław, który zyskał najlepszą obwodnicę w Polsce, czy Gdańsk, gdzie powstał nowoczesny port lotniczy. Igrzyska Europejskie były szansą na to, by teraz większy strumień pieniędzy popłynął do Krakowa. Dlatego uznaliśmy, że warto podjąć rękawicę.

Tylko ile impreza będzie kosztować, bo początkowo słyszeliśmy o 400 mln zł, a teraz padają kwoty w granicach 1,7 mld zł?

Osoby, które mówią o kwocie 1,7 mld zł w koszty wliczają to, co de facto jest zyskiem, czyli nakłady na inwestycje związane z igrzyskami. Obliczenia nie powinny być trudne do zrozumienia. Kwota 400 mln zł to koszty organizacyjne, z czego po 100 mln zł przeznacza Kraków i Województwo Małopolskie, a 200 mln zł rząd.

Początkowo mówiono, że na remonty dróg i obiektów sportowych pod Wawel trafią miliardy. Ostatecznie skończyło się na 500 mln zł. Nadal więc w wyliczeniach coś się nie zgadza.

Rządowe wsparcie dotyczące przygotowań do igrzysk obejmuje 350 mln zł na remonty dróg, które są już prowadzone. Do tego otrzymaliśmy 150 mln zł na modernizacje obiektów sportowych. Oprócz tych pieniędzy rozwiązano także inne nasze problemy na co znalazły się pieniądze z centrali. Tu należy się ukłon w kierunku ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, bowiem rząd przeznaczył 200 mln zł na węzeł Opatkowicki, co pozwoli odkorkować zakopiankę przy wjeździe do Krakowa. Na tym nie koniec. Kraków od wielu lat starał się o uzupełnienie taboru tramwajowego z pieniędzy Unii Europejskiej. Środki dzielone są przez rząd, ale mimo usilnych starań nie docierały do naszego miasta. Teraz, w związku z igrzyskami, przy zaangażowaniu europosła Tomasza Poręby, okazało się, że przypomniano sobie o nas i otrzymaliśmy pieniądze na 60 wagonów tramwajowych. Kwota jest ogromna, bo łącznie koszt tych dostaw to ponad 500 mln zł. Słyszę głosy aktywistów, że wcześniej czy później Kraków i tak by te pieniądze dostał. To odpowiem tak: a ile musielibyśmy jeszcze czekać na ten gest? Teraz dzięki igrzyskom otrzymaliśmy pieniądze, na które czekaliśmy od lat, ale w tej kolejce byliśmy zawsze na szarym końcu. Proszę też pamiętać, że igrzyska odbędą się również w Tarnowie, Krynicy-Zdroju i Zakopanem. Wspomniane miasta również otrzymały pieniądze na inwestycje. Sam tylko Tarnów zyskał ok. 100 mln zł.

W przypadku obiektów sportowych pojawiły się jednak ogromne problemy z rozstrzygnięciem przetargów na modernizację stadionu Wisły i rozbudowę toru kajakarstwa górskiego przy ulicy Kolnej. Czasu jest już bardzo mało, bo igrzyska mają się odbyć na przełomie czerwca i lipca 2023 roku. Nie można było tych remontów przeprowadzić wcześniej?

Prezydent Krakowa od początku podkreślał, że miasto niczego nie zrobi na koszt mieszkańców. Negocjacje z rządem co do kwot wsparcia trwały dwa i pół roku. W rządzie na stołkach ministerialnych następowały zmiany i rozmowy często zaczynały się na nowo. Z jednym z wiceministrów doszliśmy już praktycznie do porozumienia, po czym został odwołany i wszystko trzeba było zaczynać niemal od nowa. To powodowało, że długo nie było ostatecznego porozumienia co do kwot i zakresu prac. W przypadku Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana zarezerwowano na remont niespełna 90 mln zł. Prace zostaną przeprowadzone. Bez rządowej dotacji na tym obiekcie nic nie dałoby się poprawić, bo miasto nie miało i nie ma na to pieniędzy. Zyskała też krakowska Akademia Wychowania Fizycznego, gdzie modernizowana jest hala sportowa i stadion lekkoatletyczny pod kątem zawodów w pięcioboju nowoczesnym.

Dlaczego jednak na igrzyska nie powstanie żaden nowy obiekt sportowy dla krakowian?

Najbardziej szkoda mi, że nie powstanie hala sportowa na 4-5 tysięcy widzów. Taki obiekt jest niezbędny, jeżeli chcemy odbudować dyscypliny halowe, takie jak siatkówka, koszykówka, piłka ręczna, w których kiedyś Kraków był potęgą. Tauron Arena jest za duża i zbyt kosztowna, by kluby mogły ją wynajmować na rozgrywanie ligowych meczów. W ramach pakietu inwestycji na igrzyska kilkutysięczna hala była brana pod uwagę. Na liście negocjacyjnej zawsze pojawia się więcej punktów niż jest szansa na ich realizację. Ostatecznie hala nie została wybrana, ale nadal są prowadzone rozmowy z Ministerstwem Sportu, by ta inwestycja została dofinansowana po igrzyskach. Wstępnie brano pod uwagę jej lokalizację na terenie przy starej hali TS Wisła. Należy jednak podkreślić, że nowy obiekt byłby miejski i miałby służyć wszystkim klubom. W ramach negocjacji zabiegaliśmy także o rządowe wsparcie budowy basenu olimpijskiego przy Technikum Łączności przy ulicy Monte Cassino. I w tym wypadku nie należy przekreślać możliwości dofinansowania zadania przez Ministerstwo Sportu po igrzyskach. Obecnie pojawiają się jednak pytania dotyczące bardzo dużych kosztów utrzymania takiego obiektu, trwa też dyskusja, gdzie takie baseny powinny być budowane. Jest opcja, że powinny powstawać tylko przy Centralnych Ośrodkach Sportu. To wyhamowało rozmowy w sprawie budowy tego obiektu w Krakowie.

Program inwestycyjny został ograniczony, ale czy w ciężkich czasach potrzebne są kosztowne ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk, wydatki na hymn, maskotki, gadżety?

Zdaję sobie sprawę z tego, że to są duże koszty. Takie są jednak wymogi, które zostały zawarte w umowie ze Stowarzyszeniem Europejskich Komitetów Olimpijskich. Co do ceremonii otwarcia i zamknięcia jest wręcz osobna książeczka z instrukcjami jak te wydarzenia muszą wyglądać. Bardzo byśmy chcieli, by sporo pieniędzy, które zostaną na to wydane zostały w Krakowie. Planujemy, że w ceremoniach wezmą udział artyści z Krakowa i Małopolski.

A w spółce powołanej do organizacji igrzysk trzeba było zatrudnić aż 13 dyrektorów?

Na igrzyska przyjedzie 6-7 tysięcy sportowców, 3-4 tysięcy osób towarzyszących, w tym trenerów, działaczy, przedstawicieli służb medycznych. Do tego będzie 8 tysięcy wolontariuszy. W sumie przybędzie ok. 20 tysięcy osób. Czy zatrudnienie do obsługi tak dużego wydarzenia 13 dyrektorów to jest tak dużo? Trzeba byłoby zapytać w świecie biznesowym, czy firmy na takim poziomie mają podobne kadry kierownicze. Z tego co wiem jest podobnie, a nawet pracuje tam więcej osób na takich stanowiskach. Przy okazji chciałem zdementować, że prace spółki rozpoczęły się od zatrudniania dyrektorów. Wszystkie te osoby pracowały w zespole zadaniowym w roli ekspertów i wszyscy ci, którzy się wykazali, dostali zadanie, żeby tworzyli poszczególne piony w spółce. Dyrektorami zostali po około dwóch latach pracy na rzecz igrzysk m.in. pod względem przygotowania obiektów, bezpieczeństwa, logistyki.

Na igrzyskach da się zarobić?

Tak wprost finansowo nie można. Zyskiem będą wspomniane inwestycje. Natomiast liczymy na to, że dodatkowe wyzwania wynikające z inflacji będzie można pokryć w ramach sprzedaży biletów na wydarzenia sportowe, wpływów od sponsorów.

Pewnie największą widownię zgromadzą zawody lekkoatletyczne, tyle że odbędą się na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Jaki sens z punktu interesów kraju miałaby budowa w Krakowie dużego stadionu lekkoatletycznego, wydawanie na to ogromnych pieniędzy, skoro są takie obiekty w Chorzowie i Bydgoszczy, co zaspokaja potrzeby organizacji wielkich imprez. Mieszkańcy Krakowa na pewno będą mogli poczuć atmosferę wielkiej imprezy. Będą tu rywalizować m.in. rugbyści, zwodnicy w koszykówce trzyosobowej. Na Rynku Głównym zaplanowano rozgrywki w mocno rozwijających się dyscyplinach: teqballu i padlu.

Jaki zasięg będą mieć transmisje telewizyjne z igrzysk?

Jeżeli chodzi o prawa do transmisji w kraju to wciąż trwa rywalizacja między TVP a Polsatem. Zasięg transmisji będzie natomiast światowy. Liczymy, że wydarzenia z Krakowa i Małopolski będą transmitowane nie tylko do innych krajów Europy, ale też całego świata. Przy okazji będzie prezentowany Kraków i inne miasta regionu. W Zakopanem odbędzie się konkurs skoków na igelicie, w Nowym Targu pojedynki bokserskie w randze kwalifikacji do igrzysk w Paryżu w 2024 roku, w Tarnowie zaplanowano m.in. zawody we wspinaczce sportowej i dyscyplinach plażowych. W Krynicy-Zdroju w odnowionej hali lodowej rywalizować będą zawodnicy w sportach walki. Podkreślę, że w 10 dyscyplinach zawody będą mieć jednocześnie rangę mistrzostw Europy, a w 17 zawodnicy będą walczyć o strat w igrzyskach w Paryżu. Będzie więc co oglądać.

W tym polityków, którzy zapewne będą się prezentować przed wyborami na trybunach w blasku kamer.

Powtarzają się komentarze, że głównym pretekstem do zrobienia igrzysk było szukanie korzyści politycznych. Nie okłamujmy się, polityka była i jest w sporcie. Największe organizacje sportowe, takie jak Międzynarodowy Komitet Olimpijski, czy piłkarskie federacje FIFA i UEFA w pierwszej kolejności zapraszają polityków do organizacji wielkich imprez. Bowiem podstawą do ich przygotowania wszędzie są gwarancje rządów poszczególnych krajów. Później więc nie ma się co dziwić, że politycy pojawiają się na ekranach przy okazji organizacji imprez sportowych. W jakimś stopniu będzie tak też w przypadku Igrzysk Europejskich. Skończmy z zakłamaniem, to nie jest tylko tak, że polityka do sportu się wpycha, w przypadku każdej większej imprezy sportowej tę politykę do sportu zapraszamy. Tak było w Polsce podczas Euro 2012, tak jest teraz. Oby tylko tej polityki było jak najmniej.

Wyższy podatek od nieruchomości od 2023 roku

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Janusz Kozioł: Nie oszukujmy się, nie ma igrzysk bez polityki, ale Kraków na tym zyska - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski