Michał Bębenek:
- Jak odbierasz drugie miejsce podczas Gali Mistrzów Sportu?
- To pierwsze takie wyróżnienie w naszej sportowej karierze, kiedy głosują kibice, ludzie związani ze sportem bądź nie. Fajna inicjatywa. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie ją można kontynuować i będziemy się "łapać" do pierwszej "trójki". Tarnów żużlem stoi i spodziewałem się dominacji właśnie zawodników Unii. Do tego bracia Gładyszowie sięgający po tytuły mistrzów Polski. Tym bardziej się cieszę i dziękuję Czytelnikom oraz Słuchaczom, którzy na nas głosowali. To jest budujące, że ludzie nas zauważają i doceniają nasz wysiłek.
- Sezon rajdów w Polsce rusza w maju. Przygotowania przerwała tragiczna śmierć Janusza Kuliga...
- Niewątpliwie. Ciężko w obecnej sytuacji cokolwiek powiedzieć. Plany były mocno zaawansowane, ale Janusz zabrał je ze sobą. Nim poukładamy wszystko w jedną całość, na pewno zajmie to trochę czasu. Janusz był nie tylko kierowcą, ale również znakomitym organizatorem. On pomagał nam od strony serwisowej i od strony sponsorskiej. Obiecałem sobie, że praca, którą Janusz wykonał, nie może pójść na marne. Chcemy, aby ta "rodzina rajdowa" nadal funkcjonowała, chociaż bez tego najważniejszego ogniwa.
- Dla Was Janusz Kulig, poza tym, że był świetnym kierowcą i organizatorem, był też przyjacielem...
- Od początku kariery opiekował się nami. Razem spotykaliśmy się nie tylko na rajdach i w warsztacie, ale też prywatnie. Wiedziałem, że mogę się do niego zwrócić z jakimś prywatnym, "nie rajdowym" pytaniem i pomoże mi. Janusz był gwiazdą, ale nie gwiazdorem. Myślę, że dopiero za jakiś czas dotrze do ludzi, kogo naprawdę straciliśmy.
- Wracając do poprzedniego sezonu, udowodniliście, że jesteście załogą, która konsekwentnie co roku pnie się w górę. Tym razem była to czwarta lokata w klasyfikacji generalnej...
- Był to sezon, który bardzo wiele nas nauczył. Walczyliśmy przez wszystkie rajdy o dosłownie ułamki sekund z Sebastianem Fryczem. To uodporniło nas psychicznie. Jestem teraz tak ukształtowanym zawodnikiem, że trudno jest mnie sprowokować. Wytrzymujemy presję, jaka jest w sytuacji, kiedy przez dwa dnie jedzie się sekundę przed lub za rywalem. Trzeba się wtedy bronić lub atakować. Niektórzy mają z tym problemy. Patrząc na wynik sportowy, można narzekać na czwarte, najgorsze miejsce dla sportowca. Dla nas to sukces.
(BD)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?