Znakomicie spisał się zespół „Jaskółek”, który w poniedziałek rozgromił na własnym torze drużynę Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk 63:27. W ekipie tarnowskiej praktycznie nie było słabych punktów, rozmiary zwycięstwa nikogo nie powinny więc dziwić.
_– W meczu z Wybrzeżem byliśmy faworytem i nie zawiedliśmy. Do perfekcyjnej jazdy trochę nam jednak brakuje. Musimy poprawić jeszcze kilka elementów, bowiem w najbliższym czasie czekają nas dużo trudniejsze mecze. Cieszy mnie przede wszystkim świetna dyspozycja Martina Vaculika, który jest w tej chwili bardzo szybki. Zresztą pozostali zawodnicy także jadą dobrze _– podsumował trener Grupy Azoty Unii Marek Cieślak.
Wspomniany przez szkoleniowca Vaculik w całych zawodach stracił tylko jeden punkt, przegrywając w ostatnim wyścigu z byłym zawodnikiem „Jaskółek” Leonem Madsenem. Wcześniej obaj zawodnicy spotkali się na torze dwukrotnie, w obu przypadkach lepszy był Słowak.
_– Nie spodziewałem się, że pójdzie nam tak łatwo. Mimo wszystko jestem bardzo szczęśliwy, że macz ułożył się dla nas tak dobrze. Cieszę się również, że mogę być jednym z __ogniw tak wspaniałej drużyny _– podkreślił Martin Vaculik, który powoli wyrasta na lidera zespołu tarnowskiego.
Znacznie wolniejsi od Słowaka byli Krzysztof Buczkowski i Artiom Łaguta, którzy mają jeszcze spore rezerwy. – Krzysiek Buczkowski cały czas uczy się jazdy na naszym torze. Z czasem powinien jeździć coraz lepiej, bowiem każdy kolejny trening i __mecz jest dla niego nowym doświadczeniem – stwierdził szkoleniowiec „Jaskółek”.
Rosjanin, który w całych zawodach tylko raz przyjechał na metę za rywalem (w 10. biegu przegrał z Madsenem), nie był zadowolony z pracy swoich silników.
– Jestem zły z tego powodu, gdyż od początku sezonu silniki nie pracują tak, jak powinny. Jak najszybciej muszę oddać je do przeglądu, by w następnych meczach sytuacja się już nie powtarzała – stwierdził Łaguta.
W pierwszych trzech startach nieuchwytny dla rywali był Amerykanin Greg Hancock. – To niezwykle doświadczony zawodnik. O __jego dyspozycję jestem spokojny – przyznał trener „Jaskółek”.
Po raz pierwszy w meczu ligowym przed własną publicznością zaprezentował się 20-letni junior Ernest Koza i trzeba przyznać, że jego debiut był bardzo udany. Wychowanek „Jaskółek” startował na silniku, który otrzymał od Janusza Kołodzieja. Trzykrotny indywidualny mistrz Polski od pewnego czasu ma pod opieką młodszego kolegę z drużyny.
– Dużo czasu spędzam z Januszem Kołodziejem, który podpowiada mi, co mam zmieniać, by lepiej jeździć _– przyznaje Ernest Koza. _– W dwóch pierwszych wyścigach, które wygrałem, sporo pomogli mi Kacper Gomólski i Janusz Kołodziej. Obaj jadąc za mną, pilnowali bym spokojnie mógł pokonywać dystans do mety. W swoim ostatnim starcie słabo wyjechałem spod taśmy, poźniej potem popełnilem kilka błędów i w efekcie nie wyprzedziłem już żadnego z rywali. Nie mogę zwalać winy na sprzęt, gdyż silnik miałem doksonale przygotowany – przyznał junior Grupy Azoty Unii.
Prawdziwą próbą dla zespołu Grupy Azoty Unii Tarnów będzie kolejny mecz ligowy, w którym zmierzy się (4 maja, godz. 16.30) z inną niepokonaną drużyną Enea Ekstraligi, Stalą Gorzów. – To pierwszy z trudnych meczów na naszym torze, o których wspominałem wcześniej. Rywal będzie już z najwyższej półki, dlatego musimy się bardzo solidnie przygotować do __meczu – podkreślił Cieślak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?