Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jazda bez trzymanki. Dlaczego nie?

Katarzyna Kachel
Bogumiła Jakus wie, że nie wolno się poddawać. I choć ciało czasami się psuje, trzeba być aktywnym.
Bogumiła Jakus wie, że nie wolno się poddawać. I choć ciało czasami się psuje, trzeba być aktywnym. fot. Joanna Urbaniec
PASJE. Społecznica. Jednostka mocno podejrzana, bo pracująca za darmo. O takich jak BOGUMIŁA JAKUS myśli się dziś czasem jak o kimś nie do końca normalnym. Na szczęście nic sobie z tego nie robi i nadal idzie do przodu.

Jestem kobieta pracująca! Żadnej pracy się nie boję – pod słynnymi słowami Ireny Kwiatkowskiej mogłaby podpisać się obiema rękami. Bo Bogumiła Jakus odkąd pamięta nie mogła wysiedzieć w tym samym miejscu. Mówi się o takich typach: niespokojny duch, człowiek na wysokich obrotach, kolekcjoner ciekawych zdarzeń i zjawisk. Nic więc dziwnego, że rodzinny Rzepiennik Marciszewski, koło Gromnika, w którym się urodziła, przestał jej z czasem wystarczać.

Opuściła go i ruszyła w drogę, na której każdy kolejny przystanek przynosił nowe doświadczenia i wyzwania. Dziś jest znaną w Nowej Hucie społeczniczką, mistrzynią kabaretu politycznego i ciętego języka, która głosi na cały Kraków: Chociaż dziura jest w budżecie i po uszy w niej siedzimy. My na przekór całej biedzie. Tutaj w klubie się bawimy.

Przystanek 1
W jej domu rodzinnym pachniało kluskami ziemniaczanymi z mlekiem i kaszą jęczmienną ze śliwkami. Jedzenie było proste, słodycze od święta. Kiedy nie było masła mieszało się kwaśną śmietanę z cukrem. Takie smaki pamięta się do późnych lat. Mama mówiła do niej Boguśka, potem Boga. Rodzeństwo też. Całe siedem sztuk. Była najstarsza, nic więc dziwnego, że spadało na nią najwięcej obowiązków. Nikt jej zresztą nie oszczędzał. Przed lekcjami musiała paść krowy, po zajęciach pomagała w polu i przy kuchni.

– Było to wówczas na wsi tak naturalne, że nawet do głowy by mi nie przyszło, że moje dzieciństwo może wyglądać inaczej – opowiada.

W szkole była prymuską. Lubiła się uczyć, poznawać nowe światy. W ankiecie dotyczącej zawodu marzeń, którą kazał wypełnić nauczyciel, wpisała: dziennikarz. Bo ciekawili ją ludzie i daleki świat. Ale nie tylko. – Miałam swoją idolkę. Nauczycielkę, która organizowała życie kulturalne, planowała wycieczki, imprezy szkolne, uroczystości. Była pełna pomysłów, niezwykle utalentowana. Chciałam być taka jak ona – wspomina.

Dlatego nie została dziennikarką. Po liceum ogólnokształcącym w Tarnowie, kolejnym przystankiem była Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Krakowie. Nowy, zupełnie inny świat.

Przystanek 2
Zawsze radosna i otwarta. Na naukę, nowe pomysły i potrzebujących. Potrafiła skupić wokół siebie ludzi, których głowy rozsadzały zapał i energia. Przyciągała jak magnes. Tak też było na studiach. Wybrała matematykę, bo z myśleniem konkretnym i precyzyjnym nigdy nie miała kłopotu. Czas wolny spędzała w teatrze, kinie i na zabawach. Nie opuszczała wieczorków studenckich, Juwenaliów i naukowych dysput. – Słuchaliśmy Sławy Przybylskiej, Marii Koterbskiej, Kaliny Jędrusik i Janusza Gniatkowskiego – wylicza. Ich melodie łatwo wpadały w ucho (Nie to co dzisiejsze trzaski i huki – zauważa).

Po studiach życie toczyło się szybko. Praca w szkole i pierwsza wypłata. Dobrze pamięta, to było 900 złotych, z których między innymi kupiła sobie modny wełniany płaszcz (300 złotych). Nie miała czasu na nudę, bo prócz lekcji matematyki było także wychowawstwo, świetlica i samorząd. Po szkole dom i rodzina. Może myślała wówczas, że na emeryturze sobie odpocznie. Może…

Kiedy przestała uczyć życie zaczęło toczyć się jeszcze szybciej. Klub Seniora, Polski Związek Emerytów, praca jako kwatermistrz na obozach harcerskich. Nie dała sobie czasu na odpoczynek. Zaczęła aktywować ludzi starszych, zarażać ich energią, pomysłami. Bogumiła Jakus znów była jak magnes. Wymyślała nowe projekty, od 12 lat prowadzi zespół Wokalno-Kabaretowy „Uroczanie”, w których dostawało się władzy, tym z prawej i lewej strony. – Nikogo nie wyróżniam – mówi Bogusia, która jest autorką większości politycznych tekstów.

I choć musi nieźle się napracować, bo w swoim zespole ma osoby o różnych poglądach, efekt zawsze zadowala każdego. – Dostawało się u nas pani Beger i Lepperowi, nie oszczędzaliśmy Wałęsy. Obecni politycy także nie mogą liczyć na taryfę ulgową – podkreśla.

Członkowie Zespołu starają się mieć dystans także do swojego losu, co doskonale odzwierciedlają teksty przez nich wykonywane, choćby ten o doli emeryta: Im nie trzeba wiele, przecież do wszelkich dziur przywykli. Do dziur w drodze, do dziur w butach i w skarpetach i w budżecie. Jak się zbiorą wszyscy w kupę i będą jeść tanią zupę i dołożą po złotówce Będzie pełno już w skarbonce

– Nie wyobrażamy sobie bez niej zespołu – jest przekonana Daniela Hyczkiewicz. - Jest bezinteresowna i pozytywna. Wszystkiego chce dopilnować osobiście. Czasami muszę ją postawić do pionu, mówiąc: Bogusia, uspokój się, odpocznij!

Janusz Lijowski, członek zespołu, dodaje, że Bogusia jest działaczką „pierwsza klasa”. Jej urok sprawia, że potrafi najbardziej smutnego i chorego postawić na nogi i zachęcić do występu przed publicznością.– Idealna kobieta w tym miejscu – zapewnia.

Przystanek 3
Motto ma jedno: choć ciało się psuje, trzeba być aktywnym. Nie zamykać się w czterech ścianach, ale wyjść do ludzi i razem zrobić coś dobrego. Walentynki? Dlaczego nie. Zapusty, jasełka, wycieczkę w góry? Proszę bardzo.

– Potrafię wiercić dziurę w brzuchu, zachęcać, czasami zagonić, bo wiem, jakie to przynosi korzyści i satysfakcję – zapewnia. – Trzeba być ze światem na bieżąco.

Dlatego opanowała komputer, myśli o Facebooku i nie daje się zaszufladkować. I choć wie, że dziś na społeczników patrzy się podejrzliwie, robi swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski