Rzesza kibiców ogladała w Las Vegas popisy mistrza z Nowego Targu FOT. JONTY EDMUNDS/FUTURE7MEDIA
- Niecodzienny przebieg miała finałowa rywalizacja Pana z Mikiem Brownem, której scenariusz przypominał dobrze wyreżyserowany thriller.
- To był najbardziej szalony wyścig, w jakim jechałem w życiu, a mam już na koncie sporą liczbę startów. Działy się tak niesamowite rzeczy, że nawet ciężko to racjonalnie wytłumaczyć...
- Zacznijmy od początku.
- Całe mistrzostwa rozpoczęły się dla mnie trochę pod górę, bo byłem tuż po kontuzji, dlatego początkowo brakowało mi prędkości i innych detali. Od połowy cyklu zacząłem pracować nad odrabianiem strat i przed ostatnią rundą zdołałem zrównać się punktami z liderem. Na końcu przyszło piąte miejsce na wagę zwycięstwa, ale wydarte w taki sposób, że na długo pozostanie mi w pamięci.
- Rzadko traci Pan głowę, ale w Las Vegas wraz z opuszczeniem bramki startowej w wielkim finale, emocje wzięły górę.
- Tym razem wojna nerwów faktycznie mi się udzieliła. Popełniłem tyle błędów, ile normalnie zdarza mi się w całym sezonie. Tak, czy inaczej, wytrzymałem wielkie ciśnienie lepiej niż Mike Brown, który totalnie się "rozpadł". Ja przynajmniej od trzeciego okrążenia wziąłem się w garść i jechałem już w miarę normalnie. Obaj pokazaliśmy w jak ogromnym stopniu duża stawka zawodów, może odbić się na dyspozycji doświadczonych sportowców.
- Momentami, gdyby zasłonić emblematy na Pana stroju i motocyklu, konia z rzędem temu, kto po stylu jazdy rozpoznałby dominatora z Polski.
- Pewnie miałbym opinię amatora (śmiech). Chwilami sam siebie nie poznawałem i zdumiała mnie ta sytuacja. Przed zawodami trzymałem nerwy na wodzy, ani trochę nie byłem podkręcony, ale wszystko odmieniły wydarzenia z początku finału. Zaraz po starcie, w pierwszym, drugim i trzecim zakręcie, spięliśmy się z Brownem i po tym "odpaliło" nam w głowach. Zaczęliśmy rozglądać się na boki, gdzie jest przeciwnik i to zapoczątkowało serię pomyłek. Mój podstawowy błąd polegał na tym, że chciałem pojechać zbyt zachowawczo, a tak nie da się ścigać. W tak mocnej stawce zawodników trzeba jechać na maksa, albo oddać walkę.
- Zwłaszcza Brown realizował plan, byle tylko dojechać do mety przed Panem.
- Wyglądało to dość kuriozalnie, bo Brown w ogóle nie interesował się tym, że zwalnia mnie i przy okazji daje innym zawodnikom możliwość wyprzedzenia. Chodziło mu tylko o to, żebyśmy w dwójkę zostali z tyłu i stoczyli bezpośredni, ostry pojedynek.
- Ciśnienia w Las Vegas nie wytrzymywał nawet Pana... motocykl.
- To niebywałe, że aż dwukrotnie zgasł mi silnik.
- Fair play zachował się jeden z rywali David Knight, który wpadł w Pana, po czym pomógł Panu pozbierać się z tarapatów i szybko wrócić do ścigania o tytuł.
- Biorąc pod uwagę historię naszej znajomości, Knight postąpił naprawdę godnie. W 2007 roku, gdy po raz pierwszy zespół KTM wysłał mnie na zawody do Stanów Zjednoczonych, David walczył o dodatkową premię (Brytyjczyk był niepokonany od 3 lat - przyp. AG). Gdyby wygrał tę rundę, otrzymałby dodatkowo 50 tysięcy dolarów. Ja pokrzyżowałem mu szyki i zająłem pierwsze miejsce. Byłem wtedy młodym wilkiem, który walczył o swoją przyszłość i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby komukolwiek oddać prowadzenie. Od tamtej chwili nie pałamy do siebie sympatią, a przez lata mieliśmy tyle spięć, że Knight był ostatnią osobą, po której spodziewałem się takiego gestu.
- Czuje Pan motywację, by w przyszłym roku walczyć za oceanem o szóste mistrzostwo w endurocrossie?
- Zawodów wAmeryce nie myślę porzucić, bo nie ma naświecie większej imprezy wnaszej dyscyplinie, która cieszyłaby się takim prestiżem. Uważam, że to dla mnie wdalszym ciągu najlepsze miejsce dościgania, dotarcia dofanów i**wykonania największej roboty dla swoich sponsorów.
Rozmawiał Artur Gac
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?