–_ W spotkaniach walki, bo do takich zaliczyłbym mecz z Sanokiem, w której nie było wiele miejsca na oddanie strzału, o końcowym wyniku często właśnie decyduje przypadek. I __tak też się stało _– stwierdził Grzegorz Piekarski, 36-letni obrońca Unii.
Pozornie łatwy strzał, oddany spod bandy, był jednak nie do obrony. – Stojący przed bramkarzem obrońca zrobił unik, w obawie, że dostanie krążkiem, więc Fikrt nie mógł skutecznie interweniować _– tłumaczył Josef Dobosz, trener Unii. – _Owszem, defensor mógł wziąć „gumę” na ciało, ale zareagował odruchowo, żeby nie dostać w twarz. Dla mnie kluczowe w tej sytuacji było przegranie wznowienia we własnej tercji obronnej. To się nie może zdarzyć, kiedy trwa już praktycznie końcowe odliczanie, przy piłkarskim, bo bezbramkowym, wyniku.
Dla kibiców ważne było jednak to, że ich pupile podjęli walkę z mistrzem Polski, także na bandach. To najwyraźniej zirytowało Amerykanów występujących w sanockich barwach. Każde starcie groziło wywołaniem regularnej bijatyki.
– Ten mecz nie miał nic wspólnego z hokejem _– ocenił Miroslav Fryczer, trener sanoczan. – _Odniosłem wrażenie, że wziąłem udział w jakimś kiepskim cyrku.
– _To Danton nieustannie prowokował bójki na lodzie, a potem sprytnie wycofywał się z centrum walk. Może gdyby za pierwszym razem dostał mocniejsze lanie od Bartka Ciury, może sytuacja na lodzie byłaby spokojniejsza. Goście dokonywali na moich zawodnikach samosądów. Amerykanie po angielsku ubliżali sędziemu, który w ogóle na __to nie reagował. Jestem zaskoczony, że goście nie dostali przynajmniej jednej kary meczu _– pieklił się Dobosz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?