Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden krok „Szarotek”

Maciej Zubek
Krzysztof Zapała okazał się bohaterem pierwszego starcia nowotarżan z sanoczanami.
Krzysztof Zapała okazał się bohaterem pierwszego starcia nowotarżan z sanoczanami. fot. maciej zubek
Hokej. Jeśli TatrySki Podhale Nowy Targ jutro wygra w Sanoku, zdobędzie brązowy medal.

Hokeiści TatrySki Podhale Nowy Targ wygrali pierwsze starcie w „małym finale” i już jutro w Sanoku mogą świętować 16 w historii klubu brązowy medal mistrzostw Polski.

Wtorkowe spotkanie rozegrane na nowotarskim lodowisku miało dwa oblicza. Do 30 minuty nie zapowiadało się na zwycięstwo nowotarżan, którym gra kompletnie się nie „kleiła”. Zresztą znalazło to odzwierciedlenie w wyniku. Do tego momentu gospodarze przegrywali 1:2.

- 10 dni przerwy, jakie mieliśmy od ostatniego meczu półfinałowego, dało się nam we uznaki. Straciliśmy rytm meczowy. Nie potrafiliśmy wejść w mecz tak, jak to zazwyczaj robimy, grając na swoim lodowisku. Mieliśmy olbrzymie problemy z wejściem w tercję rywala, który w dodatku grał bardzo defensywny hokej, co jeszcze mocniej utrudniało nam zadanie. W dodatku straciliśmy gola, grając w liczebnej przewadze, o co miałem duże pretensje do zespołu, bo w meczu o taką stawką nie ma prawa się to przytrafiać - stwierdził trener „Szarotek” Marek Ziętara, który za punkt zwrotny w tym spotkaniu wskazał na gola na 2:2. - Ta bramka spowodowała, że mecz nabrał zupełnie innego oblicza. W zespół wróciła wiara we własne umiejętności. Zaczęliśmy wreszcie grać na swoim poziomie, dzięki czemu przejęliśmy inicjatywę.

Tym, który tchnął ducha w zespół był bezwzględnie Krzysztof Zapała. To on zdobył wyrównującego gola, a także miał udział przy kolejnym trafieniu, po którym „Szarotki” wyszły na prowadzenie i nie oddały go już do końca. - Cieszę się, że swoją grą przyczyniłem się do zwycięstwa - mówi środkowy pierwszej formacji „Szarotek”. - Przyznam się, że w przerwie po pierwszej tercji dostałem srogą, ale jak najbardziej słuszną burę od trenera i to poskutkowało. Generalnie, tak jak całej drużynie, tak i mnie długo nie szło. Na całe szczęście w odpowiednim momencie coś wreszcie zaskoczyło i potem już poszło z górki. Zepchnęliśmy sanoczan do defensywy i zaczęliśmy zdobywać kolejne gole, z czym od jakiegoś czasu mieliśmy spore problemy. Wydaje mi się, że zwyciężyliśmy jak najbardziej zasłużenie, choć trzeba przyznać, że rywale walczyli zaciekle do samego końca.

Zdaniem fińskiego szkoleniowca drużyny z Sanoka Kari Rauhanena mecz rozczarował swoim poziomem. - Nie był on godny stawki o jaką toczy się gra - stwierdził szkoleniowiec. - Obfitował przede wszystkim w masę błędów w obronie z obu stron, o czym świadczy aż 8 goli.

Z kolei kapitan sanoczan Robert Kostecki nie krył pretensji pod adresem sędziów. - Nam przeszkadzali, a Podhalu pomagali. Zresztą nie pierwszy raz - powiedział.

Jutro w Sanoku spotkanie numer dwa. - Jedziemy po zwycięstwo - przekonuje Zapała. Gdyby jednak w Sanoku „Szarotki” się potknęły, to w niedzielę w Nowym Targu odbędzie się trzeci, decydujący mecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski