Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedni szablą, drudzy pracą. Leo, prezydent wizjoner

Włodzimierz Knap
Twórca Wielkiego Krakowa (1904-1918) Juliusz Leo
Twórca Wielkiego Krakowa (1904-1918) Juliusz Leo fot. NAC
Święto Niepodległości. Pamiętamy o powstańcach, legionistach. Zapominamy o ludziach pracy pozytywistycznej, którzy budowali podwaliny ekonomiczne przyszłego, niepodległego państwa Polskiego.

Jedni orężem, drudzy pracą przyczynili się do odzyskania niepodległości przez Polskę. Obie grupy mają przy tym jedną wspólną cechę. Stanowili bardzo waską grupę w społeczeństwie polskim w okresie zaborów.

Prof. Bohdan Cywiński we wspaniałym eseju „Doświadczenie sześciu pokoleń” pokazał, że choć chlubimy się tradycją walki o niepodległość, to czynny udział w niej wziął znikomy odsetek społeczeństwa. Ale i tak spiskowcy, powstańcy, legioniści cieszyli i cieszą się szacunkiem. A może dobrze się stało, że niewielu było tych, którzy szli na szaniec?

Z całą pewnością natomiast należy boleć, że zbyt wąska była grupa tych, którzy postawili na pracę organiczną. Owszem, takich osób nie brakowało, lecz, co podkreśla inny znakomity znawca dziejów Polski tamtego okresu prof. Tomasz Gąsowski, ich w gruncie rzeczy też było tyle, co na lekarstwo.

Na domiar złego o ludziach, którzy postawili na pracę, kładąc podwaliny ekonomiczne pod przyszłe, już niepodległe państwo polskie, zapomina się. Przy okazji Święta Niepodległości o ich wkładzie w zasadzie w ogóle się nie mówi. Dotyczy to zarówno wielkich przemysłowców, jak Kronenbergowie, Wawelbergowie, ludzi arcyprzedsiębiorczych, jak Stanisław Szczepanowski, ale też drobnych, lecz zaradnych przedsiębiorców, kupców, pisarzy.

Do tego grona należy zaliczyć bezwzględnie niektórych prezydentów Krakowa, by wymienić Józefa Dietla, Mikołaja Zyblikiewicza czy twórcę Wielkiego Krakowa Juliusza Leo.

W 1877 r. ukończono budowę reprezentacyjnego wejścia do krakowskiego magistratu. Prezydenckie okno ozdobiono od zewnątrz dwiema alegorycznymi figurami młodzieńców w strojach renesansowych, symbolizujących Labor (pracę) i Dig-nitas (uczciwość bądź godność). Figura Pracy, oznaczająca magistrat, depcze stopą żółwia - symbol niedołęstwa, a figura Uczciwości/Godności, oznaczająca „czynności zarządu [miejskiego]”, przybija do ziemi końcem trzymanej halabardy potwora symbolizującego nieczyste wyziewy, zatruwające atmosferę życia i pracy. Piętro niżej, przy głównym wejściu do magistratu, po obu stronach masywnych drzwi znajdują się dwie rzeźbione głowy lwów.

Lew po łacinie to leo. Rzeźby na fasadzie miały zapewne świadczyć o powadze i dostojeństwie władz miasta, lecz okazało się, iż umieszczono je tam proroczo. Otóż jeden z najlepszych prezydentów, rządzący miastem przez 14 lat, twórca Wielkiego Krakowa, nazywał się właśnie Leo. Juliusz Franciszek Leo, syn Juliusza Lea i Krystyny z Holzträgerów.

***

Gdy powstał magistracki portal, przyszły prezydent miał dopiero 16 lat i kończył szkołę średnią. Urodził się pod znakiem Panny 15 września 1861 r. - jak wielu wcześniejszych i późniejszych wybitnych krakowian - poza Krakowem, w Stebniku niedaleko Lwowa. Jego spolonizowana rodzina o niemieckich korzeniach przeniosła się później pod Kraków - do Wieliczki. W 1879 r. rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, po pięciu latach ukończył je i otrzymał tytuł doktora praw. Po kolejnych czterech i zaliczeniu studiów ekonomicznych w Berlinie został w Krakowie docentem skarbowości, a w roku 1892 - profesorem.

Rok później zaczął karierę samorządową i polityczną. Został wybrany do Rady Miejskiej, a potem w styczniu 1901 r. na I wiceprezydenta, zastępcę Józefa Friedleina. Za czasów tego prezydenta uruchomiono w mieście m.in. wodociąg i tramwaj elektryczny. Kraków potrzebował jednak kolejnych zmian. Bo choć stał się duchową stolicą podzielonej zaborami Polski, miastem cieszącym się znacznymi swobodami, centrum polskiej nauki z siedzibami Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Akademii Umiejętności oraz miejscem wielu patriotycznych wydarzeń, gromadzących Polaków ze wszystkich zaborów, to jednak powoli stawał się miastem bez perspektyw rozwoju.

Nie tylko dlatego, że leżał stosunkowo daleko od centrum imperium i na peryferiach ubogiej Galicji, ale głównie z tej przyczyny, iż spełniał rolę twierdzy. System potężnych umocnień hamował rozwój miasta - miejsca potencjalnych walk objęto rewersami demolacyjnymi, które w wypadku zagrożenia wojennego nakazywały mieszkańcom wyburzyć domy bez żadnego odszkodowania. Takie przepisy powodowały, że liczący ponad 100 tys. mieszkańców Kraków dusił się na powierzchni ledwie 5,77 km kw. Sytuację poprawiały trochę Błonia, które powiększały miejski obszar do 6,88 km kw., ale i tak gęstość zaludnienia biła rekordy w monarchii austro-węgierskiej -15 851 mieszkańców na km kw.

Taka sytuacja miała też pewne zalety. Małe miasto można było w miarę szybko przebyć pieszo, dorożką lub tramwajem, a kosztowne linie infrastruktury komunalnej nie musiały być długie. Zdecydowanie przeważały jednak minusy - brakowało terenów budowlanych, ceny wynajmu mieszkań były bardzo wysokie, wolne parcele były drogie i nie nadawały się pod budowę gmachów publicznych, zakładów przemysłowych. Niektóre miejskie inwestycje trzeba było lokować na terenach zakupionych w okolicznych gminach, np. rzeźnię na Grzegórzkach. Wzmożony ruch budowlany trwał w sąsiedztwie, bo podkrakowskie gminy miały liberalniejsze przepisy i wolne tereny. Zaczęły tam powstawać nowe zakłady pracy i tańsze mieszkania, kuszące krakowian do przenosin poza miasto.

Z drugiej strony, podkra-kowskie gminy wiejskie, wyjąwszy miasto Podgórze, były za słabe ekonomicznie, by inwestować w usługi publiczne. Ich mieszkańcy korzystali zatem z krakowskich szkół, uniwersytetu, szpitali, placówek kulturalnych, urządzeń komunalnych, służb miejskich, nie ponosząc kosztów ich utrzymania. W dodatku na początku XX wieku Kraków zaczął starać się o strategiczną inwestycję - budowę wielkiego portu obsługującego projektowany kanał łączący Dunaj, Wisłę i Odrę. Jego powstanie mogło oznaczać duże korzyści, ale by zyski płynęły do krakowskiej kasy, budowa musiała być zlokalizowana w granicach miasta.

***

Projekty powiększenia Krakowa powstały już za Józefa Dietla - pierwszego prezydenta z czasów autonomii miasta (1866-1918), a niektóre gminy (np. Czarna Wieś, Kawiory, Grzegórzki) same zgłaszały chęć przyłączenia się do Krakowa. Realna szansa na ekspansję terytorialną pojawiła się jednak dopiero na początku XX wieku, gdy wojskowi przesunęli linię umocnień dalej od centrum i znieśli część rewersów demolacyjnych.

Przygotowania do powiększenia miasta nabrały tempa, ale cały proces wymagał jeszcze zmiany na najważniejszym stanowisku w magistracie. Wprawdzie Friedlein był zasłużonym samorządowcem, lecz metody jego pracy, polegające na osobistym przyjmowaniu mieszkańców i załatwianiu ich spraw, przestały już wystarczać. Pod naciskiem radnych 73-letni prezydent złożył dymisję. 11 lipca 1904 r. jego następcą został 43-letni I zastępca - Juliusz Leo. 25 sierpnia zmianę na fotelu prezydenta zatwierdził cesarz Franciszek Józef I.

Na sesji 12 września 1904 r. prezydent Leo przedstawił wizję zmian. Przywołał słowa Dietla: „Minęła wielka przeszłość, smutna jest teraźniejszość, ale naszą jest przyszłość, jeżeli rzetelnie, rozumnie i wytrwale dla niej pracować będziemy”. I zachęcał do wysiłku: „Przystąpmy Panowie do pracy nad podniesieniem i uświetnieniem naszego miasta. Trudność i wielkość zadania niechaj nie tylko nas nie zniechęca i nie odstrasza, ale niech nam będzie tem silniejszym bodźcem działania, bo nie ma zasługi, gdzie bez trudu zdobywa się rezultaty i sukcesy”.

W przemówieniu nakreślił trzy najważniejsze sprawy do załatwienia: wprowadzenie ładu w finansach gminy, realizację zadań strategicznych (zabezpieczenie przeciwpowodziowe, budowa portu i kanału) oraz rozszerzenie terytorium miasta, czyli stworzenie tzw. Wielkiego Krakowa.
Wielki Kraków to dzieło życia Lea, które zajęło mu ponad dekadę. Biografka prezydenta Celina Bąk-Koczarska tak opisuje jego zasługi: „Rozszerzenie terytorium Krakowa przeprowadził Leo dzięki żelaznej konsekwencji i wytrwałości. Przez pełnych 13 lat z niezwykle zaciętym uporem dążył do jego urzeczywistnienia, pokonując na tej drodze różnorakie trudności i przeszkody, poczynając od rad powiatowych przyłączonych gmin, poprzez krakowską Radę Miejską, następnie Sejm, Namiestnictwo aż do samego rządu wiedeńskiego.

Trzeba przy tym podnieść, jak wiele małostkowości, miejscowych ambicji i animozji osobistych, lokalnego patriotyzmu, sprzecznych interesów, tak prywatnych, jak i grup społecznych (…) trzeba było pokonać, zaspokoić lub pogodzić w imię wspólnego interesu społecznego. Ileż to razy prezydent musiał przemawiać, przekonywać, udowadniać, że racja leży po jego stronie - a w prowadzeniu wszelkich obrad był naprawdę mistrzem. Gdy nie wystarczały argumenty, używał też i nacisku; dlatego tak wokół jego osoby, jak i tego problemu nagromadziło się sporo różnych osobistych niechęci”.

Nie wszystkie spośród 14 leżących wokół Krakowa gmin godziły się zrazu na utratę podmiotowości. Nie wszystkim odpowiadały rekompensaty - m.in. budowa ulic, ich wybrukowanie, kanalizacja, podciągnięcie wodociągów, gazu, elektryczności, oświetlenia, dostęp do szkół, więcej patroli policji, utrzymanie pastwisk, okres przejściowy przy niekorzystnych dla gmin zmianach podatkowych, reprezentacja w Radzie Miejskiej Krakowa i zatrudnienie gminnych funkcjonariuszy w mieście. Nie do wszystkich przemawiało, że Kraków to symbol Polski i przynależność do niego jest wartością samą w sobie. Praktycznie od razu zdecydowało się na to dziewięć wsi, ale najbardziej oporny okazał się samorząd miasta Podgórza. Rozmawiano też z prywatnymi właścicielami terenów dworskich w pobliżu podkrakowskich wsi.

***

19 września 1907 r. Rada Miejska w Krakowie podjęła uchwałę o rozszerzeniu miasta, która po zatwierdzeniu w wyższych instancjach zaczęła obowiązywać 1 kwietnia 1910 r. Miasto urosło o 22,27 km kw. powierzchni i 34,5 tys. mieszkańców. Przyłączono doń: Półwsie Zwierzynieckie, Zwierzyniec, Czarną Wieś z Kawiorami, Nową Wieś Narodową, Łobzów, Krowo-drzę, Grzegórzki, Zakrzówek z Kapelanką, Dębniki z Rybakami oraz częściowo gminy Prądnik Biały i Prądnik Czerwony z Olszą. Rozmowy z kolejnymi trwały. Okazały się skuteczne, bo w roku 1911 do Krakowa zostały przyłączone Ludwinów, Dąbie, Beszcze i Głębinów - razem 4,08 km kw. i ponad 4,8 tys. mieszkańców, a w 1912 - Płaszów (7,72 km kw. i 2,2 tys. mieszkańców).

***

Nieustępliwe Podgórze, otoczone z trzech stron Krakowem, musiało skapitulować. 22 sierpnia 1914 r. cesarz wyraził zgodę na połączenie miast, ale jego wola została zrealizowana dopiero rok później - 4 lipca 1915 r., gdy na III Moście (obecnie Powstańców Śląskich) prezydent Krakowa Juliusz Leo i burmistrz Podgórza Franciszek Maryewski uścisnęli dłonie. Podgórze stało się dzielnicą Krakowa, a Maryewski wiceprezydentem. Krakowowi przybyło 5,48 km kw. powierzchni i 22 tys. mieszkańców. Łącznie mierzył już 46,9 km kw. i liczył 183 tys. mieszkańców.

Rozszerzenie granic miasta nie było jednak jedyną zasługą Lea. To za jego prezydentury uporządkowano miejskie finanse, a budżet powiększył się prawie pięciokrotnie - z 3 mln koron w roku 1903 do 14 mln w 1914. Sfinalizowano także wykupienie Wawelu z rąk c.k. armii. Zgodnie z zapowiedziami, w ramach przygotowań do przyszłej budowy kanału i portu rzecznego, uregulowano na pewnym odcinku brzegi Wisły, przesunięto koryto Rudawy, częściowo chowając ją do kanału, wzniesiono - w dużej mierze za pieniądze wojska - III Most, wybudowano elektrownię oraz wiele budynków na potrzeby gminy. Rozrosła się ponadto sieć kanalizacyjna, wodociągowa i tramwajowa. Utworzono także Zakład Czyszczenia Miasta, mający sprzątać ulice i wywozić nieczystości.

W czasach prezydentury Lea Kraków przeżył podniosłe trzydniowe uroczystości 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem, wzbogacając się przy okazji o pomnik podarowany miastu przez Ignacego Jana Paderewskiego, a Kasa Oszczędności Miasta Krakowa kupiła i podarowała gminie Las Wolski „po wieczne czasy na publiczny miejski park ludowy”.

***

Gdy Leo rządził w magistracie, założono dwa działające do dzisiaj kluby piłkarskie - KS Cracovia i TS Wisła. Śródmieście oświetlono 278 lampami elektrycznymi. Powstał i rozwijał się kabaret „Zielony Balonik”, otwarto gmach Izby Handlowej i Przemysłowej - Dom pod Globusem, powstały pierwsze stałe kino „Cyrk Edison”, fabryka cukrów i czekolady Adama Piaseckiego, zaczął się ukazywać „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, przeprowadzono także pierwsze udane pokazy z samolotami.

Powstały też pierwsze drużyny skautowskie, patriotyczne organizacje paramilitarne, a 6 sierpnia 1914 r. polscy strzelcy wyruszyli w bój o niepodległość. Właśnie wybuch I wojny światowej spowodował znaczne wstrzymanie procesu inwestycyjnego, problemy z brakami żywności i nakazaną przez wojsko ewakuację sporej części ludności cywilnej z miasta zagrożonego jesienią 1914 r. oblężeniem rosyjskim.

Przy tych wszystkich wydarzeniach nie zabrakło prezydenta Lea, który był nie tylko samorządowcem, ale i politykiem. W 1901 r. został posłem do Sejmu Krajowego, a potem do wiedeńskiej Rady Państwa, gdzie jako prezes kierował Kołem Polskim. Gdy oddziałom strzelców Józefa Piłsudskiego, obojętnie przyjmowanym przez rodaków z zaboru rosyjskiego, groziła likwidacja, Leo stanął na czele Naczelnego Komitetu Narodowego, który doprowadził do powołania Legionów Polskich. Mimo problemów i wojennych kłopotów z materiałami, rozbudowywano infrastrukturę miejską. Niektóre zainicjowane przez prezydenta projekty zrealizowano jednak dopiero w II Rzeczypospolitej - np. reprezentacyjne Aleje Trzech Wieszczów czy założenie Akademii Handlowej i Akademii Górniczej (obecne Uniwersytet Ekonomiczny i Akademia Górniczo-Hutnicza).

***

Rzecz jasna, jak każdy polityk, nie cieszył się powszechną miłością współczesnych. Atakowali go polityczni przeciwnicy i część prasy. Zarzucano mu m.in., że zbytnio dba o swoje interesy. Gdy jednak przyszło do wyborów prezydenta na kadencję 1916-1922, nikt nie chciał stanąć z Leą w szranki. Zebrał 86 z 88 oddanych głosów.

Leo nie dokończył trzeciej kadencji. We wrześniu 1917 r. miał atak serca, który spowodował komplikacje zdrowotne i śmierć 21 lutego 1918 r. Dzień później w sali obrad, przystrojonej krepą i naturalnej wielkości fotograficznym portretem zmarłego prezydenta, zebrali się radni oraz wszyscy pracownicy magistratu i zakładów miejskich, ubrani w żałobne stroje. Posiedzeniu przewodniczył I wiceprezydent Jan Kanty Federowicz, który przemówił: „Nielitościwa śmierć wyrwała Go spośród nas (…) w pamięci naszej pozostanie typem najsilniejszego w rządzie i najbardziej twórczego i pracowitego w gospodarce prezydenta miasta od czasów autonomii naszej. (…) jak wytrwały budowniczy zabudowywał miasto nie zrażając się przeciwnościami, jak dobry gospodarz wbijał granitowe słupy swej wiekopomnej działalności na niezliczonych polach działalności gminy (…). Prezydencie Juliuszu Leo, (…) nie żegnamy Cię na wieki, bo będziesz żył wśród nas w pamięci - bo po wsze czasy chlubić się będziemy, żeśmy kiedyś mieli Ciebie wśród nas”.

Znawca Krakowa Franciszek Klein tak podsumował działalność prezydenta: „Po nim nie było w naszym mieście umysłu równie szerokiego i wykształconego, który by z taką samą energią, przedsiębiorczością i odwagą cywilną umiał Kraków poprowadzić po drodze rozwoju”, zaś Tadeusz Boy-Żeleński zrobił to krócej - słowami: „Dał on miastu ramę dla przyszłego rozwoju na sto lat”.

Rada Miejska ufundowała zmarłemu okazały pomnik nagrobny na cmentarzu Rakowic-kim. Nazwała też od jego nazwiska ulicę biegnącą z Nowej Wsi przez Łobzów do Bronowic. Prezydent patronuje ponadto największej polanie w Lesie Wolskim. Dziwne, że Juliusz Leo - zaliczany do trzech największych prezydentów Krakowa - nie doczekał się, jak pozostałych dwóch wybitnych, swojego pomnika. Józef Dietl patrzy na nas z imponującego monumentu przed magistratem, niedaleko na skwerze swoje popiersie ma Mikołaj Zyblikiewicz, a ku czci Juliusza Lea przygotowano tylko rzeźbioną głowę lwa na zewnętrznej ścianie Urzędu Miasta. Choć góruje nad pl. Wszystkich Świętych, to mało kto ją dostrzega.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski