Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jednodniowy zamach stanu w Warszawie. Spisek Januszajtisa i Sapiehy [1919]

Paweł Stachnik
Gen. Marian  Żegota-Januszajtis w latach trzydziestych
Gen. Marian Żegota-Januszajtis w latach trzydziestych Archiwum
5 stycznia 1919. W Warszawie rozpoczyna się zamach stanu. Płk Januszajtis i książę Sapieha próbują obalić lewicowy rząd. Spisek kończy się fiaskiem.

Sytuacja polityczna w Polsce na przełomie 1918 i 1919 r. była skomplikowana. Władzę sprawował powołany w listopadzie 1918 r. przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego lewicowy rząd z Jędrzejem Moraczewskim jako premierem. Tworzyły go PPS i radykalne PSL „Wyzwolenie”, a taki właśnie partyjny skład wynikał z mocno lewicowych nastrojów panujących w dużej części polskiego społeczeństwa.

W odpowiedzi na te nastroje - powstałe bez wątpienia pod wpływem rewolucji rosyjskiej - gabinet wprowadzał daleko idące reformy polityczne i społeczne. Było wśród nich powszechne prawo wyborcze, ośmiogodzinny dzień pracy, legalność związków zawodowych, prawo do strajku i ubezpieczenia chorobowe. Rząd nakazał też używanie nazwy Republika Ludowa zamiast Rzeczpospolita Polska, zmienił godło pozbawiając orła korony, formował Milicję Ludową, a także zapowiadał nacjonalizację przemysłu i reformę rolną.

Radykalizm ten nie podobał się bardziej tradycyjnie nastawionym warstwom społecznym. Gabinet Moraczewskiego zwalczała gwałtownie Narodowa Demokracja, konserwatyści, chadecy i reszta prawicy. Odmawiano mu miana rządu narodowego i nazywano bolszewickim, a obywateli wzywano do niepłacenia podatków.

W takiej właśnie atmosferze grupa działaczy prawicowych postanowiła dokonać zamachu stanu i zbrojnie przejąć władzę w kraju. Inicjatorami przedsięwzięcia byli 40-letni książę Eustachy Sapieha, ziemianin z Litwy, oraz 29-letni płk Marian Żegota-Januszajtis, legionista, ostatni dowódca I Brygady. Ich towarzyszami byli działacz polityczny i społeczny Jerzy Zdzie-chowski, prezes spółdzielni „Rozwój” Tadeusz Dymowski oraz chadek Ludomir Czerniewski.

Plan spiskowców przewidywał opanowanie Komendy Miasta w Warszawie przy pomocy zaufanych oddziałów wojskowych, aresztowanie rządu, szefa sztabu głównego oraz Naczelnika Państwa. Zamachowcy dysponowali uzbrojonymi członkami endeckiej Straży Narodowej, kompanią piechoty ze szkoły podoficerskiej oraz stacjonującym na Zamku Królewskim szwadronem ułanów. Po opanowaniu stolicy spiskowcy mieli utworzyć rząd, do którego zamierzali zaprosić Romana Dmowskiego i gen Józefa Hallera (na razie obaj przebywali we Francji).

Pół godziny po północy 5 stycznia płk Januszajtis na czele kompanii ze szkoły podoficerskiej, razem z Sapiehą, Zdziechowskim, Dymowskim i Czerniewskim, wkroczył do Komendy Miasta na placu Saskim. Jego żołnierze zajęli centralę telefoniczną i wystawili warty.

W tym czasie inni uczestnicy spisku aresztowali wracających samochodem z narady u Piłsudskiego premiera Moraczewskiego i ministra Leona Wasilewskiego. Schwytano też wiceministra spraw zagranicznych Witolda Jodko-Narkiewicza, komendanta Milicji Ludowej kpt. Ignacego Boernera i komendanta Milicji Miejskiej płk. Jana Jur Gorzechowskiego.

Z kolei znienawidzonego ministra spraw wewnętrznych Stanisława Thugutta usiłowano najpierw zastrzelić, a gdy się to nie udało, przysłano po niego wojskowych żandarmów. Wszystkich aresztowanych członków rządu przewieziono do garażu przy Alejach Jerozolimskich 79.

Zamach rozwijał się pomyślnie aż do próby aresztowania szefa sztabu głównego gen. Stanisława Szeptyckiego. Grupa uzbrojonych członków spisku wkroczyła do jego pokoju w Hotelu Bristol. Generał pod lufami pistoletów musiał się ubrać, po czym poprowadzono go do Komendy Miasta. Los chciał, że na Krakowskim Przedmieściu natknięto się na patrol garnizonu. Tutaj role się odwróciły: Szeptycki aresztował swoich porywaczy i na czele żołnierzy wkroczył do Komendy Miasta.

Tam na jego widok zamachowcy zdębieli. Sapieha usiłował go przekonać, że zamach jest bliski sukcesu i za chwilę będą tu wierne mu oddziały, ale stary generał armii austriackiej odparł: „Polityka mnie nie obchodzi, a wojska do rozgrywek politycznych używać nie pozwolę”. Stało się jasne, że pucz poniósł fiasko...

Nie udała się też próba aresztowania w Belwederze Piłsudskiego. Dwaj wojskowi, którzy mieli tego dokonać, zostali łatwo rozbrojeni przez adiutanta Naczelnika i żołnierzy warty. Sam Piłsudski o godz. 7 rano przyjechał do Komendy Miasta i w ciężkich słowach zrugał zamachowców. Nie ukarał ich jednak poważnie: cywile zostali zwolnieni na słowo honoru, a Januszajtis trafił chwilowo do aresztu.

Piłsudski tego samego dnia zaproponował przebywającemu w Krakowie Ignacemu Paderewskiemu rozmowy na temat sformowania rządu. Gabinet Moraczewskiego upadł 16 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski