Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedyna kobieta w jednostce

Redakcja
Kobieta w wojsku - to nie jest już żadna nowość, ale wciąż budzi kontrowersje. Dlaczego zdecydowałaś się zdawać do Wyższej Szkoły Oficerskiej w Dęblinie?

WYWIAD. Rozmowa z zakopianką Magdaleną Błaszczak, świeżo upieczoną panią podporucznik.

- Ukończyłam politologię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach i, jak każdy młody człowiek, zaczęłam szukać pracy. Ta, którą znalazłam, nie była satysfakcjonująca pod każdym względem. Mój tata-major - widział, że się już blisko rok tak męczę, podpowiedział mi więc studia w Dęblinie. Tylko był jeden problem - egzaminy rozpoczynały się już za dwa tygodnie... Testów sprawnościowych nie obawiałam się, martwił mnie jednak angielski. Przez dwa tygodnie uczyłam się języka, biegałam, pływałam, skakałam. Do Dęblina pojechałam, nie nastawiając się ani na wygraną, ani na przegraną.
Tata pomógł dostać się na studia?
- Niespecjalnie. Miałam takie wyniki, że i bez jego pomocy poradziłam sobie. Poza tym w zeszłym roku nie było jeszcze takiego zatrzęsienia chętnych na te studia - dwie osoby na miejsce. W tym, z powodu kryzysu, już osiem.
Jak z perspektywy roku, otrzymanego niedawno stopnia podporucznika, wspominasz pierwsze dni w koszarach?
- Unitarkę - czyli sześć tygodni, kiedy byliśmy odcięci od świata - z takiej perspektywy nawet się miło wspomina. Ale to były ciężkie dni. Zaprawa- której sensu do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć - o godzinie szóstej rano, ćwiczenia do 18. Nie było czasu na odpoczynek, więc kiedy o 21.30 musieliśmy się stawić na rozliczeniu, nieraz koleżanki podtrzymywały mnie, bo zasypiałam na stojąco. Po przysiędze było trochę lżej. Nie udało mi się, ze względu na wadę wzroku, dostać na nawigację, więc przydzielono mnie do wojsk rakietowych. Na pół roku wyjechałam na szkolenia do Koszalina.
Nie wyglądasz na osobę, która łatwo poddaje się rozkazom. Zdarzyło Ci się jakiegoś nie wykonać?
- Nie zdarzyło mi się. Ale oczywiście zdarzały mi się wpadki, wynikające z niewielkiego jeszcze doświadczenia wojskowego. Nie złożyłam meldunku, innym razem nie oddałam honoru. Konsekwencje były, ale trzeba zacisnąć zęby i przeć do przodu.
Kobiety mogą liczyć na ulgowe traktowanie? Jak w ogóle postrzegane są przez panów żołnierzy?
- Wszystko zależy tak naprawdę od nich samych. Są tacy, którym nasza obecność kompletnie nie przeszkadza, a niektórzy nawet się cieszą, że jesteśmy. Ale są i dobitnie stwierdzający, że kobiety w wojsku to nie tyle pomyłka, co porażka. Choć ja nigdy tego na swojej skórze nie doświadczyłam, to jednak koleżanki mnożą przykłady docinków kierowanych pod ich adresem przez panów. A taryfa ulgowa? - rzecz przełożonego. Bywa różnie.
Rok studiów za Tobą. Co dalej?
- Otrzymałam przydział do Gdyni, gdzie znajduje się 65. Dywizjon Rakietowy. Będę tam jedyną dziewczyną.
Boisz się?
- Raczej jestem ciekawa, jak tam mnie chłopaki przyjmą. Kiedy byłam w Gdyni, przy okazji zawodów, rozmawiałam z jednym chorążym. To on poinformował mnie, że będę jedyną dziewczyną w jednostce. Ale stwierdził, że wszyscy się z tego powodu cieszą i nie mogą się mnie doczekać. Słyszeli, że dobrze pływam, więc liczą na wsparcie w zawodach. Jego odebrałam pozytywnie, zobaczymy, jak reszta. W Oświęcimiu też byłam jedyną dziewczyną, więc pierwsza próba za mną. Na początku bywało zabawnie, gdy w marszu faceci obracali się za mną tak, że omal karków nie poskręcali.
A jak wygląda sprawa zakwaterowania jedynej kobiety?
- Zgodnie z przepisami powinnam mieć pokój z osobną łazienką. Ale infrastruktura jeszcze kuleje. W końcu kobiety są w wojsku od kilku lat. W poprzedniej jednostce na przykład korzystałam z męskich łazienek, zamykając się i odcinając tym samym wszystkich facetów od umywalek. No cóż, pieklili się, stojąc pod drzwiami...
Rodzina jest dumna, że ma w domu kolejnego wojaka? Co na to znajomi?
- Tata na promocji na pierwszy stopień oficerski wzruszył się. Mama wciąż boi się, czy moja butna natura nadaje się do wojska. Natomiast koledzy z liceum z Zakopanego są zachwyceni i opowiadają, że mają koleżankę, która obsługuje zestawy rakietowe. Inni z kolei krótko stwierdzają: Wiedzieliśmy, że tak skończysz...
ROZMAWIAŁA KATARZYNA GAJDOSZ

Magdalena Błaszczak

ur. 10. 09. 1983 r. w Chorzowie. Absolwentka I LO w Zakopanem, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski